Coś dla duszy i dla ciała

Ku pamięci na wesoło

Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że Jan Paweł II był człowiekiem poważnym. I tu się bardzo mylą, bo Papa, jak nikt przed nim w Watykanie tryskał zwariowanym poczuciem humoru. I o tym musimy pamiętać żegnając się z NIM...

Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II w Krakowie.
- Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko - tłumaczyła - Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość...
- Ja też - uśmiechnął się Papież - niepokoję się o swoją świątobliwość.

Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział:
- Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!

Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździ na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
- Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do pominiętego i powiedział:
- Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa!

Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni:
- O cześć wam, panowie magnaci!

Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków:
- Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać.

Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny:
- opalili się towarzyszący mu kardynałowie.

Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.
- A jakoś człapię - odpowiedział Papież.

Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci:
- Dano wam dziś wolne w szkole?
- Tak - wrzasnęła z radością dzieciarnia.
- To znaczy - skomentował Jan Paweł II - że papież powinien częściej tu przyjeżdżać.

Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: "Jak się czuje Papież", rzekł:
- Jak się czuje piesek?
Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił:
- Hau, hau.

Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę, stwierdził:
- Dziękuję w imieniu świętego Pawła.

W ostatnim dniu pielgrzymki do Polski w 1983 roku podczas pożegnania na lotnisku generał Jaruzelski poskarżył się Papieżowi, że ten w swych homiliach niezwykle surowo potraktował reżim komunistyczny.
- Ja jedynie przytaczałem artykuły waszej własnej konstytucji - odparł łagodnie Papież.

W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił:
- Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej.

Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie:
- Jak tak krzyczycie "Niech żyje papież", przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: "Niech żyje łupież". Ja was do tego nie zachęcam.

Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza:
- Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.

Podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku tłumy krakowian gromadziły się przed domem arcybiskupów, który był rezydencją Ojca Świętego. Ludzie ani myśleli rozstać się ze stojącym w oknie papieżem i bez końca przedłużali dialog z nim. Wreszcie Ojciec Święty powiedział:
- Cztery lata temu kręciliście mną, jak chcieli, a teraz już jestem starym papieżem i nie dam sobą kręcić.

Karol Wojtyła lubił jeździć na nartach w sportowym ubraniu. Kiedyś po długiej, wyczerpującej jeździe, wstąpił do jakiegoś gazdy na mleko. Gazda przez pewien czas mu się przyglądał, a potem z ciekawości zapytał.
-A wyśta skąd?
-A z Krakowa- odparł Karol
-A coście wy za jedni?
-Kardynał- odparł z uśmiechem narciarz
Góral zmylony świeckim strojem, w dodatku wiedział, że jego gość jeździ dobrze na nartach, ani przez chwilkę nie przypuszczał, że to może być tak wysoki dostojnik kościelny. Pokręcił więc niedowierzająco głową i rzekł:
-A wyśta taki kardynał, jak ja Ojciec święty!

Gdy przychodzili do ks. biskupa Karola Wojtyły jego znajomi z wojennych czasów i kiedy onieśmieleni zaczynali mówić: "Ekscelencjo", wtedy wypalał im prosto z mostu:
- Wyście zapomnieli jak mi na imię?! Karol jestem i koniec.

Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, pogratulował nominowanemu w typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku zaskoczeniu ojca Leona świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to samo.
- Proszę Księdza Kardynała - zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.
- A co, nie wolno mi? - odparł z figlarnym uśmiechem Papież.

Zgodnie z decyzja papieża Pawła VI w konklawe mogą uczestniczyć tylko ci kardynałowie, którzy nie ukończyli jeszcze osiemdziesięciu lat. Kto ten wiek przekroczył, może obserwować przebieg wyboru w taki sam sposób, jak wszyscy inni. Otóż jeden z włoskich purpuratów, liczący 87 lat, zupełnie nie orientował się w sytuacji. Gdy więc ogłoszono wyniki konklawe, wtedy powiedział:
- Co, Polak? Naprawdę Polak?! No, toż to koniec!

Proboszczem jednej z ponad dwustu parafii w Rzymie jest Polak. Gdy jakiś dziennikarz zauważył, iż jest to chyba rzeczą niezwykłą, wtedy proboszcz zacytował słowa Ojca św. Jan Pawła II : "Pan Bóg zrobił Rzymianą dwa żarty: jednego Polaka zrobił papieżem, a drugiego rzymskim proboszczem!"

Kiedy owo niezapomniane spotkanie z Polakami dobiegało końca (poniedziałek dnia 23.09. 1978r.), wtedy Jan Paweł II wszedł w tłum i rozmawiał ze swoimi rodakami. Rozmowa była swobodna, ale w pewnej chwili papież zauważył ze śmiechem:
- Już więcej nic nie powiem, bo gdybym powiedział, to chyba dobrałaby się do mnie Kongregacja do Spraw Wiary!

Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni:
- O cześć wam, panowie magnaci!

Przed kilku laty-wspomina watykański korespondent Telewizji Polskiej, Jacek Moskwa-po modlitwie "Anioł Pański" Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
- To ze złości - usprawiedliwiał się Papież. A odchodząc dodał: - a złość piękności szkodzi.

Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, zapytał kiedyś Papieża, czy dojdzie do skutku planowane w roku jubileuszowym 2000, spotkanie przedstawicieli trzech wielkich religii:
- Czy na Górze Synaj pojawili się chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi?- dociekał zakonnik.
- Ty się nie wymądrzaj, ty się módl! - odpowiedział Ojciec Święty.

W czasie pielgrzymki 22 czerwca 1983 roku, na krakowskich błoniach odbyła się beatyfikacja dwóch powstańców styczniowych- brata AlbertaChmielowskiego i ojca Rafała Kalinowskiego. W trakcie ceremonii buchnął nagle z kadzielnicy wielki płomień, z którym nie mogli sobie poradzić ani ministranci, ani księża koncelebranci. Wreszcie ówczesny ceremoniarz papieski ks. Jon Magee, Irlandczyk, dmuchnął tak skutecznie, że płomień zgasł i kadzielnicy począł unosić się upragniony dymek. Wydarzenie nie uszło uwagi Ojcu Świętemu, który, sięgając po kadzidło, powiedział z uznaniem o swoim ceremoniarzu:
- Ten to ma dech!

Podczas pielgrzymki w 1999 roku Ojciec Święty zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Papież nie dopuścił do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu tłumowi wiernych dziękował za "święta cierpliwość do Papieża". Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł II tak oto dialogował z tłumem:
-Widać, że Śląsk cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdża, potem znowu ni ma przyjechać - przyjeżdżo.
Wierni:
- Nic nie szkodzi.
- No to dobrze ze nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem wrócę do Rzymu.

Ks. Mieczysław Maliński, przyjaciel Ojca Świętego, podczas jednej ze swoich wizyt w domu papieskim nie posiadał się ze zdumienia, kiedy siostra usługująca do stołu Papieżowi, przyniosła gospodarzowi na kolację rybę, a jemu podała na talerzy kurczaka. Ks. Mieczysław zapytał:
- Dlaczego.
- Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze. - oznajmił z uśmiechem Ojciec Święty.

W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca Świętego w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał:
- To ile ojciec ma właściwie lat?
- Sześćdziesiąt trzy - odparł Benedykt.
- O to ja w tym wieku byłem już Papieżem - odrzekł Jan Paweł II.
- Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd - powiedział ojciec Leon i obaj wybuchnęli śmiechem.

Pracownicy Watykanu nie mogli pogodzić się z tym , że nowy Papież nie chce korzystać z lektyki papieskiej, zwanej sedia gestatoria.
- Bez sedia gestatoria Ojciec Świety nie będzie widziany, może wiec jakiś podest - nie dawali za wygraną watykańczycy.
- Na podest nie wejdę, nie jestem mistrzem olimpijskim - oznajmił Jan Paweł II.

Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny , w Olsztynie, dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.
- A, jakoś człapię - odpowiedział Papież.