Coś dla duszy i dla ciała

Rozgwiazdy

Straszliwy sztorm rozszalał się na morzu. Ostre podmuchy lodowatego wiatru przeszywały wodę i unosiły ją w olbrzymich falach, które spadały na plażę, niczym uderzenie młota mechanicznego.
Gdy burza minęła, tak gwałtownie jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Plaża pokryta była błotem, w którym w agonii zwijały się tysiące rozgwiazd...
Zjawisko to przyciągnęło wielu ludzi ze wszystkich stron wybrzeża. Przyjechały nawet ekipy telewizyjne, aby sfilmować to dziwne zjawisko.. Wśród tłumu stało również dziecko, trzymane za rękę przez ojca. Oczyma zasmuconymi wpatrywało się w małe rozgwiazdy. Wszyscy na nie patrzyli, ale nic nie robili. Nagle dziecko puściło rękę ojca, zdjęło buciki i skarpetki, i pobiegło na plażę. Pochyliło się i małymi rączkami wzięło trzy rozgwiazdy, i biegnąc szybko zaniosło je do wody, potem wróciło i zaczęło robić to samo.
Zza cementowej balustrady jakiś mężczyzna zawołał:
- Co robisz chłopczyku?
- Wrzucam do morza rozgwiazdy. W przeciwnym razie wszystkie zginą na plaży.
- Tu znajdują się tysiące rozgwiazd, nie możesz uratować ich wszystkich, jest ich zbyt wiele! - zawołał mężczyzna.
Dziecko pochyliło się, by wziąć do ręki inną rozgwiazdę i rzucając ją do wody powiedziało:
- A jednak, uratowałem tę oto rozgwiazdę.
Mężczyzna przez chwilę milczał, potem nachylił się, zdjął buty i skarpety, i zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Po chwili to samo zrobiły dwie dziewczyny.
Było ich już czworo, wrzucających gwiazdy do wody. Po paru minutach było ich 50, potem 100,200, tysiące osób, które wrzucały rozgwiazdy do morza. W ten sposób uratowano je wszystkie...
Wystarczyłoby, aby dla przemiany świata ktoś, nawet mały, miał odwagę rozpocząć...
Nie bój się być jedynym, małym chłopcem, który odważył się ratować rozgwiazdy...
W życiu masz ogromne pole do popisu...
Wykorzystaj to! I pamiętaj, wszystko co wielkie, musi i będzie trudne!, tylko rzeczy małe i liche, są łatwe...