Artykuły:
>Po co to komu?
>Wybór artysty
>Przed i po
>Różne
>Pieprzenie
>Ble, ble, ble
>Olśnienie
>(sic)!
>O zachowaniu
>Lament
>Początek
>Coś o niczym
>Nurtujący nurt,czyli często zadawane pytania
>Boli, nie boli...
>Unikatowe dzieło sztuki
>Dorosła dojrzałość
>Pieprzenia ciąg dalszy, czyli dupy trucie
>Żółtaczka, HIV i inne przyjemności
>Ruchome piaski
>Ryba znaczy Szatan?!
>S(t)ymulator >Tatuaż z surówkami na wynos 100g 20 zł !NEW! >"Mamo, daj na tatuaż..." !NEW! >Machineria !NEW! >KONFESJONAŁ !NEW! >Fajnie jest być głupkiem !NEW!
Sylwetka:
>IFs
>Qui_Gon
>Chris
>Ponton
>Filo

Fajnie jest być głupkiem

   Przewijają się dyskusje dotyczące znaczeń i symboliki wzorów. Coraz to piękniejsze i teorie powstają odnośnie jakiegoś starego motywu pojawiającego się w tatuażu tak samo często jak teczki Izby Pamięci Niczyjej w telewizji. Można zaobserwować ciekawy konflikt pomiędzy tatuażystą a klientem, jakby nie patrzeć przyszłym nosicielem tego wzoru. Oczywiście życie nie lubi być jednorodne, serwuje nam wybór. Tatuażysta czuje i wie, że ten motyw to coś więcej niż jedynie obrazek, klient jest w stanie nirwany i odnalazł ukryte znaczenie tej jaskółki na przykład. Co dalej? Powinno nie być niczego dalej, tatuażysta zrobił wzorek, zainkasował odpowiednią kwotę i każda strona myśli po swojemu. I kolejny raz lipa drodzy Państwo, każdy przecie racje swoje ma i byłby szalenie nieszczęśliwy gdyby nie próbował ich komuś opchnąć. Jak reklama proszku do prania, ten który posiadasz jest ble, choć dzielnie pokonał brud na twoich majtkach, ten ich, ten nowszy sprawi, że będą one błyszczały w świetle UV.
   Kiedy klient się upiera, że wzorek ma jakieś głębokie znaczenie to przeważnie:
1. Wie, bo się tym interesuje i dlatego wybrał taki motyw
2. Przeczytał w necie, że to może mieć tak głębokie znaczenie, posiłkował się innym klientem, który wiedzę zdobył jeszcze z innego forum etc.
3. Kolego mu powiedział, że tak może być, a że klient koledze ufa, to zapewne jest to prawda.
   Większość Tatmistrzów albo przytakuje i nie śmieje się z tego, no może nie głośno bo i po co wywoływać konflikt z pracodawcą. Zagrywka samobójcza. A co sobie myślą, ich sprawa, obrocik idzie w górę i wszyscy są szczęśliwi. Komuna pełną gębą, zjadacz chleba ma robotę i pracuje na ten chlebek, na resztę nie starcza ale co tam, jedno już jest. To, że nie wie, iż można żyć lepiej go nie martwi, przecież nie zdaje sobie z tego sprawy.
   A co zrobić gdy tatuażysta jest nawiedzony a do tego ma odmienne zdanie na temat znaczenia tego wzoru?
   Najlepiej nic nie robić i potuptać sobie do innego dziargatora. W trakcie pracy może się okazać, że ukryty symbol do Mistrza przemówił i ten uniesiony niezwykłą magią jego zmienił dzieło. I kiszka stolcowa bo my nie chcieliśmy różowej wstęgi. To taka raczej baśniowa akcja, większość artystów szanuje zdanie klienteli, niezależnie od własnych poglądów, tylko do jasnej, zawsze zostaje gdzieś tam ten niebezpieczny margines. Jeszcze inny wariant opowiada historyjkę o Mistrzuniu, który odmawia wykonanie danego wzoru bo jego zdaniem klient się myli robiąc sobie taki motyw, że go nie zrozumiał i ple ple ple. Zagrywka w stylu miłośnika programu „Nie do wiary” choć możliwa, nigdy nie wiadomo kiedy wariat żartuje. Co nam maluczkim pozostaje? Ano olewka. Zdrowy, niczym nieskrępowany śmiech z takiego pajaca. Wcześniej czy później klienci będą zmęczeni taką głęboką jak kałuża filozofią i przestaną przyłazić, co się będą z koniem kłócić.
   Równie męczące jest dorabianie filozofii na siłę. Człowiek przyszedł po ten tatuaż jak po bluzę czy buty. Kurde, chcę mieć ozdobę i tyle. Zostanie mi do końca życia i co z tego? Chcę i mam w nosie, że taki czy owaki mnie tu będzie uszczęśliwiał na siłę. Dlaczego muszę wierzyć w to, że to w danej kulturze ma takie znaczenie, w tamtej inne, a w tym języku jest to słowo, oznaczające nocnik? Herezje niech sobie Mistrzunio zachowa dla siebie. To święte prawo każdego odbiorcy sztuki. Tatuaż nie edukuje, nie jest propagandą czegoś tam, tylko dziełem, obrazem graficznym i dla każdego odbiorcy będzie inny.
   Modne niezwykle tatuowanie sobie liter Kanji jest trochę wyższą sztuką gotowania na gazie. Wiele wyrazów można zapisać na kilka sposobów, zależnie od kontekstu w jakim mają być użyte. Śmiesznie to wygląda, gdy spotykają się dwie osoby święcie przekonane, że mają na ciele napisane miłość, a tutaj dwa zupełnie inne znaki. Bo jedna ma np. miłość do mamusi zapisaną, a druga miłość fizyczną. Jeszcze gorzej jak jest na krzyż, koleś wkręca, że to dla mamy i powstaje śmiech albo niesmak u tego, kto potrafi odczytać te znaki. W Kanji nie ma nic hop-siup, zawsze warto skontaktować się z kimś, kto ma o tym jakieś pojęcie.
   Spora ilość motywów ma tak naprawdę dopięte na siłę jakieś znaczenie. Bo komuś się podobało, ze to może mieć jeszcze jakieś drugie dno więc do swojego tattoo dopisał coś tam. Plotka poszła zwiedzać, ujawniła się w kilku miejscach i łatka przypięta.
   Kiedy tego nie wymagam, niech nikt mi nie tłumacz co to znaczy, nie chcę tego wiedzieć albo mam gdzieś jego punkt widzenia. Po cholerę mam wiedzieć kto jest ojcem dziecka Anety K.? Ja jej osobiście nie znam więc to nie moje dziecię. Który ksiądz był agentem? I tak przechowują oni wiele danych osobowych o duszyczkach grzeszących na danym terenie, jak chcieli, to przekazali i tyle a co komu po wiedzy takiej teraz?
   Jest to jeden z niewielu tematów, w których fajnie jest być głupkiem czasami. Być ignorantem, który jak dzieciak cieszy się z wzorka bo mu się zwyczajnie podobał a nie czuje na sobie brzemienia kulturowo-znaczeniowego danego motywu. Nie przytaczam tutaj swastyki czy innych ciężkich motywów, każdy Polak od przedszkola wie co to oznacza, no zna przynajmniej skojarzenie z nazizmem. Choć sam wzór jest dość pojemny co tylko świadczy o tym, że można do niego wiele dorobić jak i też wiele mu odebrać.
   Nie uszczęśliwiajmy się na siłę, żadna ze stron, Tatmistrzu, pamiętaj, że któregoś dnia Ty zostaniesz klientem. Gdy zabraknie Ci ciała w miejscach dostępnych dla ciebie, ktoś będzie musiał te twoje plecy wytatuować...

Dante

07 III 2007
by Dante
800x600 or ++
IE, Opera, Netscape, Mozilla i inne...

Dante:
GG: 4462987