Artykuły:
>Po co to komu?
>Wybór artysty
>Przed i po
>Różne
>Pieprzenie
>Ble, ble, ble
>Olśnienie
>(sic)!
>O zachowaniu
>Lament
>Początek
>Coś o niczym
>Nurtujący nurt,czyli często zadawane pytania
>Boli, nie boli...
>Unikatowe dzieło sztuki
>Dorosła dojrzałość
>Pieprzenia ciąg dalszy, czyli dupy trucie
>Żółtaczka, HIV i inne przyjemności
>Ruchome piaski
>Ryba znaczy Szatan?!
>S(t)ymulator >Tatuaż z surówkami na wynos 100g 20 zł !NEW! >"Mamo, daj na tatuaż..." !NEW! >Machineria !NEW! >KONFESJONAŁ !NEW! >Fajnie jest być głupkiem !NEW!
Sylwetka:
>IFs
>Qui_Gon
>Chris
>Ponton
>Filo

Machineria

   Coraz więcej osób zaczyna czuć dziwny zew natury, nagle budzą się z krzykiem: Jezu! Jaki ja mam wielki talent, chyba będę tatuować!!! No i wszystko fajnie, tylko czym, jak co, gdzie i po co? Tutaj zaczynają się schody...cholernie strome i przypominające raczej ruchome, oczywiście nie jadą w tą stronę, w którą byśmy chcieli. Pomijam celowo etapy typu:
1. Czy ja potrafię rysować/malować czy mi się wydaje, że potrafię?
2. Pieniądze.
3. Pieniądze.
4. Pieniądze (czy ja już wspominałem o pieniądzach?)
   Mamy talent, mamy kasę i chcemy sobie zamówić sprzęt. Siedzimy na forum o wiadomym temacie i ... Właśnie tutaj pierwszy problem. Każdy będzie wychwalał swój „znajomy” sklep a na resztę będzie marudził. Że obsługa marna, że opóźnienia w zamówieniach, że zamiast Żywca na stacji benzynowej był tylko Okocim...Mnóstwo opinii i każda inna. No dobra, mamy fart, jest kilka pozytywnych wypowiedzi na temat jednego producenta (albo mamy małe oszustwo bowiem posty pisze ta sama osoba). Dzwonimy, dostajemy rabat (czasem mniejszy niż koszty przesyłki ale za sam fakt łaskawego spojrzenia winniśmy dziękować), zamawiamy pełen zestaw i cierpliwie czekamy na rozklekotaną ciężarówkę Poczty Polskiej. Rozpakowujemy paczkę, euforia sięga sufitu i... Co to jest? A to do czego? Hmm...Na zdjęciu było czerwone. Jak to działa? Problem za problemem. Eeee, jeszcze jeden telefon do producenta. Ten zaczyna nam tłumaczyć co do czego, my kiwamy głową (choć nie widać tego przez telefon) i udajemy, że jest to dla nas oczywiste i jak mogliśmy na to nie wpaść. Podłączyliśmy wszystko i coś tam sobie brzęczy radośnie, jakaś iskierka się pojawia, dosłownie i taka jeszcze mniejsza, iskierka nadziei. Coś się ruszyło, teraz będziemy artystami. „Cholera, jak te igły przymocować do drutu?”
   I cała tyrada zaczyna się od początku... To jest jeszcze pozytywny przypadek, uczy się, szuka wiedzy, zaczął niewłaściwie ale stara się to naprawić.
   Gorszy przypadek.
   Kupuje sprzęt jak wyżej, jakoś tam się ślizgnął przez forum, o coś zapytał itp. . Ten jednak chciał być mądrzejszy i kupił gotowe zestawy. Co się będzie męczył jak jest już gotowe... I zaczyna pracę z zerową wiedzą. Jak zaczyna od siebie, nie jest najgorzej, jak zaczyna od innych to kwalifikuje się do wycięcia ucha środkowego przez odbyt...
Potem blizny, rozlany kontur i inne wątpliwe przyjemności. Dopiero jak spartoli 3 tatuaże zaczyna coś tam czytać i męczyć ludzi na komunikatorach zamiast jeden wieczór przesiedzieć aż do spuchnięcia dupy na kilku forach o tatuażu i tam odnaleźć podstawową wiedzę. Każdy biadoli, że nic nie ma, że piszą o przyklejaniu muchy do latarki albo że przesyłają sobie pozdrowienia bez końca. Nieprawda, cała podstawowa wiedza jest tam, tylko trzeba pomyśleć i poszukać. Jeszcze jak zawsze zostaje przypadek odporny na wiedzę, czyli przerośnięta świnka morska (uwielbiam te zwierzaki), do której nic nie dociera. „Zacznem pracem od samoróbki to siem nauczem”. Kiedyś tak się zaczynało, dostępność sprzętu była mocno ograniczona, a jak już się coś znalazło, to kosztowało to fortunę. Teraz tego nie ma, sprzęt jest tani jak barszcz w porównaniu do stanu np. 4 lata temu a i dostępność jest na dobrym poziomie. No dobra, jak się ktoś upiera to niech tak zaczyna, ale: 1. Od siebie najlepiej, będzie miał na czym później ćwiczyć cover-up. 2. Ze spuchniętym tyłkiem i podstawową wiedzą o tatuażu.    Poszukiwanie sprzętu i różnych rozwiązań zastępczych jest dobre, świadczy o inteligencji, ale też musi posiadać jakieś granice. Nie wszystko można obejść, zawsze to podkreślam.
   Farby do tatuażu.
   Kwestia zakupów na Allegro i zaufania do tamtych sprzedawców. Są tam osoby, które najpierw kupują w sklepie internetowym dużą butlę farby i pojemniki, a potem rozlewają i sprzedają je na allegro. Czy macie aż tyle zaufania do tego serwisu, iż jesteście gotowi kupić farbę i wierzyć, że jest ona nie chrzczona? Ile jest w niej destylowanej to wie tylko sprzedawca. To jak z piwem w pubie, jak zamawiacie z „kija” to wiecie o tym, że gratis dostajecie trochę wody. Zawsze biorę z butelki :P.
   Nie lepiej kupić większą ilość w oryginalnym, zapieczętowanym fabrycznie opakowaniu? To się nie zmarnuje a i pewność większa, że nie mamy jakiegoś rozcieńczonego badziewia.
   Oczywiście na oszusta można trafić wszędzie, zarówno w sklepie jak i na allegro.
   Kolejne zagadnienie jest z życia wzięte. Ktoś zamówił pełen zestaw do tatuażu, rury, końcówki... Zapomniał tylko o jednym, nie ma sterylizatora i mieszka w miejscowości, gdzie nie ma praktycznie możliwości sterylizacji i tak został z całkowicie zbędnym mu sprzętem. Pomijam fakt wiary w to, że Pera - med nadaje się do sterylizacji... Zapomniał o takim „drobiazgu” czy nie pomyślał i zaślinił się na full zestaw bo taniej?
   W takiej sytuacji zalecam rury i dzioby jednorazowe, można uniknąć takich nieprzyjemnych zdarzeń, ale najpierw należy chwilkę pomyśleć, to nie boli.
   Wybór maszyny.
   Też można popełnić bolesny błąd. Kupić np. dwie maszyny z cewkami ośmiozwojowymi bo tańsze były. Taki przypadek też mi się trafił... Kupił, bo były tanie i fajnie wyglądały... Jeśli się decydujecie na dwie maszyny, to warto mieć jakiś wybór w trakcie pracy a nie wypełniać „ósemką”. Ja zwykle zalecam minimum 2 sztuki, jedna z dziesięcioma uzwojeniami a druga z dwunastoma. Jakoś nie mogę się przekonać do ósemek, są za słabe, ale to moje zdanie. Wiadomo, że jak się ma fundusze, to warto mieć i z pięć maszyn, np. jedną „ósemkę”, dwie „dziesiątki” i dwie „dwunastki”, ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Ewentualnie można kupić też jedną, tak zwaną uniwersalną. „Dziesiątkę” można ustawić tak, aby można nią było swobodnie wypełniać. Oczywiście nie mogą to być jakieś gigantyczne zestawy, maszyna może nie dźwignąć takiego zestawu albo może się niemiłosiernie grzać. Tylko jeszcze jedno zagadnienie, czyli prawidłowe ustawienie skoku kotwicy, odpowiednie podgięcie sprężyn etc. Nawet najcudowniejsza maszyna nie będzie działać dobrze, jeśli ją rozstroimy. Tego należy uczyć się właściwie samemu, Tak długo składać i rozkładać maszynę, aż okaże się, że zaczynacie powtarzać kombinacje ustawień. Maszyna nie może mieć żadnych tajemnic przed tatuażystą. Nie można pracować sprzętem o którym nie ma się bladego pojęcia.
   Tych parę przykładów ma uzmysłowić wam, początkującym, że najpierw się myśli a potem robi. Nie można najpierw kupić czegoś a potem płakać, że jest mi to niepotrzebne i wbijać się w zbędne koszta. Jak nie mam o czymś pojęcia w tej chwili, to staram się dowiedzieć jak najwięcej o tym a potem oceniam, czy jest mi to do szczęścia potrzebne czy też pieniądze na to przeznaczone mogę z czystym sumieniem przepić.
   Zakup pełnego zestawu do tatuażu bez minimalnej wiedzy co do czego służy, to tak jakby się wykąpać a potem założyć brudne gacie ;) . Celowo pominąłem przypadek tatuażysty bez talentu bowiem takim należy od razu połamać rączki i nóżki. Nóżki dla pewności, że nie nauczą się nimi tatuować.
   Jak można inaczej ocenić kogoś, kto nie potrafi bez kalki i gotowego wzoru zaprojektować prostego tatuażu? Jak nie ma się wyobraźni to nie bierze się za coś gdzie jest ona niezbędna.
   Jeszcze raz zalecam właściwą kolejność, najpierw myśleć potem działać.

Dante

07 III 2007
by Dante
800x600 or ++
IE, Opera, Netscape, Mozilla i inne...

Dante:
GG: 4462987