Artykuły:
>Po co to komu?
>Wybór artysty
>Przed i po
>Różne
>Pieprzenie
>Ble, ble, ble
>Olśnienie
>(sic)!
>O zachowaniu
>Lament
>Początek
>Coś o niczym
>Nurtujący nurt,czyli często zadawane pytania
>Boli, nie boli...
>Unikatowe dzieło sztuki
>Dorosła dojrzałość
>Pieprzenia ciąg dalszy, czyli dupy trucie
>Żółtaczka, HIV i inne przyjemności
>Ruchome piaski
>Ryba znaczy Szatan?!
>S(t)ymulator >Tatuaż z surówkami na wynos 100g 20 zł !NEW! >"Mamo, daj na tatuaż..." !NEW! >Machineria !NEW! >KONFESJONAŁ !NEW! >Fajnie jest być głupkiem !NEW!
Sylwetka:
>IFs
>Qui_Gon
>Chris
>Ponton
>Filo

"Mamo, daj na tatuaż..."

   Już o tym pisałem, już o tym wszyscy mówili wiele razy, już to było... Los ze mnie zadrwił ponownie, znowu trzeba się powtarzać, znowu trzeba zrobić wykład...
   Tatuaż, a brak pełnoletności. Jak w każde wakacje kupujemy nowe ciuchy bo pokazać się trzeba (powinni założyć nowy kierunek w szkolnictwie wyższym, "Katedra Lansu i Buractwa"), obowiązkowo zmienić coś w swoim wizerunku, ten już jest niemodny... Zamiast iść do fryzjera czy kosmetyczki, ludzie wędrują do tatuażysty. Jeśli ktoś jest pełnoletni może sobie nawet wytatuować „Stara”, który dowozi siarkofruty do GS’u, a co, przecież mu wolno. A co jeśli nie jest pełnoletni i ma również taki błyskotliwy pomysł?
   Jak zwykle dwie drogi. Oficjalna to zgoda prawnego opiekuna i jego wizyta w salonie tatuażu i wykonanie zabiegu. Opiekun jest tolerancyjny, nie widzi w tatuażu na swoim pupilu nic złego i ble ble ble... Wszystko zgodnie z prawem i prawidłowo, cóż za cudowny obrazek, nic tylko się wzruszyć. Idylliczny obrazek w polskim piekiełku niestety często ulega poważnemu zniekształceniu, zresztą taka sytuacja nie dotyczy tylko Kaczogrodu, tak samo jest w innych krajach. Tatuażysta nie ma prawa zażądać przedstawienia dokumentu, teoretycznie. W praktyce jest to jego obowiązek. Nie będę znowu pisał o aspekcie prawnym tej sytuacji, jak ktoś tego nie łapie albo mu się nie chce tego zrozumieć bo ma np. niemoc odbytniczą (lenia w dupie aby posiedzieć i poczytać), to niech wywali maszynę przez okno i znajdzie sobie inne hobby, może iść sobie na ryby albo próbować przeskoczyć z jednego wieżowca na drugi, w Matrix się udało, jemu też wyjdzie ;). Dostaję mnóstwo zapytań o treści „ Czy tatuażysta wykona mi tatuaż bez zgody rodziców?” Ja zawsze odpowiadam krótko, nie a potem wychodzę na totalnego kretyna, który wypisuje ludziom bzdury... Ktoś sobie poszedł do studia, zapłacił i ma tatuaż a za cztery miesiące kończy lat siedemnaście. Ja zaczynam wątpić, czy jeszcze wiem co piszę, czy któregoś pięknego nie obudzę się z przekonaniem, że wszystkiego, czego mnie uczono to bzdury. Liga Pięknego Romka będzie partią lewicową, Andrzej zamiast na solarium będzie się wybielał aby stać się aryjczykiem a wszyscy jak siedzimy na tym forum będziemy pod niebiosa wychwalać kolkę i zalecać jej płukanie w moczu (własnym bądź pożyczonym).
   Pieniądz od zawsze spłycał myślenie, powodował błysk w oku i skręt mózgu. Zastanawia mnie niewiara w możliwość poniesienia konsekwencji... Teoretycznie można to odnieść np. do aspektu kary śmierci. Żaden przestępca nie zakłada, ze zostanie złapany i dlatego kara śmierci jest mu całkowicie niepotrzebna, jego to nie dotyczy. Dlaczego jest ciche przyzwolenie na tatuowanie nieletnich? Czy to tylko kwestia pieniędzy?!
   Droga druga. Tatuażysta pracujący poza studiem. Jeśli jest przyzwoity, to powinien zażądać zgody rodzica i jego obecności przy zabiegu lub chociaż osobistego stawiennictwa i spisania owego oświadczenia. Jak trzymamy się ogłaszanego wszem i wobec profesjonalizmu to taka procedura powinna być oczywista. Nie jest. Niestety tutaj każdy smarkacz może sobie zrobić tatuaż jak poszuka dobrze, wysili się trochę i podejmie korespondencję. Tataużysta „domowy” jest trochę trudniejszy do wykrycia, ma większe możliwości uniknięcia kary. To już kwestia moralności i świadomość odpowiedzialności jaką może ponieść za taki czyn.
   Nie pisałbym tego wszystkiego, gdyby to był jakiś margines, kilka dzieciaków, którym wydaje się, że jak będą mieli tatuaż to już są wspaniali i cudowni. I jeszcze moje ulubione słowo, oryginalni... Jak się chce być dzisiaj oryginalnym, to nie tatuuje się wcale. Procent ludzi wytatuowanych na świecie wzrasta w bardzo dużym tempie. Nie martwi mnie to jakoś specjalnie, ani nie raduje. Coraz więcej prac to zwykła masówka, wzorek złowiony w sieci albo znaleziony w katalogach w studiu. Przeglądam galerie prac w Zaścianku i na świecie i coraz rzadziej coś wyjątkowo przykuwa moją uwagę. Odchodzimy już od „krzoków nad dupnych” (tribal na lędźwiach) oraz „krzoków naramiennych” (definicja zbędna) na rzecz trochę lepszych jakościowo prac. Nie mam jakiejś mani prześladowczej względem tribali, lubię te wzory jeśli mają w sobie to coś a nie są zbiorem przypadkowych kresek. Chyba wszyscy się zgodzicie, że niektóre z tych prac przypominają zarysowania na samochodzie po rajdzie offroad a nie jakąś przemyślaną koncepcję. Czekam aż ktoś każe sobie wytatuować takie przypadkowe mazanie, jak np. przy rozpisywaniu długopisu... Choć przyznam, ze wierne odwzorowanie tych przypadkowych mazów to trudna sztuka, dzieło przypadku jest bardziej skomplikowane niż niejedna praca plastyka. Wtedy będzie można mówić o prawdziwej oryginalności... „Krzoki naramienne” tracą na rzecz biomechaniki i organiki, popularność tych wzorów ostatnimi czasy bardzo wzrosła, są też niezastąpione przy pracach typu cover-up. Przy czym są dość proste w wykonaniu, nie wymagają zachowywania proporcji i dają dużą dowolność. Jak kiedyś powiedział Aero : „Biomechanikę nawet konia nauczysz tatuować...”. Jestem bardzo ciekaw, jakie będą konsekwencje tego „nawrócenia”. Dojdzie do takiej ciekawostki, że da się z tych tatuaży da się złożyć gniazdo z obcego dwójki.
   Wracając do zasadniczego tematu, popełnię znowu moralizatorską gadkę o tym, ze każdy tatuaż trzeba przemyśleć i zastanowić się dobrze czy jest nam na pewno potrzebny...Tylko po co? Znam z autopsji ten pośpiech, wszystko chcę teraz, potem już będzie za późno... Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł jak ktoś takie ma. Znowu regułka powtarzane do znudzenie z nadzieją, że kiedyś dotrze. Przeraża mnie czasem podejście osób chcących się wytatuować. Gdybym miał dzikie życzenie, aby ktoś mi nalał po mordzie, to szukałbym kogoś, kto to zrobi z finezją. Chciałbym się czegoś dowiedzieć w tej dziedzinie, zrobić rozeznanie kto na podwórku bije się najlepiej i wtedy nadstawiałbym zęby w nadziei, że jak profesjonalista, to wypadną mi wszystkie a nie tłumaczyłbym się głupim hasłem, że mam zaufanie do tego człowieka. Zaufanie można mieć, ale trzeba mieć tez w tym zakresie chociaż odrobinę wiedzy żeby wiedzieć o co zapytać.
   Wszyscy do znudzenia popierdują przed monitorem, że tatuaż na zbyt młodym organizmie może się rozwlec wraz ze wzrostem i mają wszyscy rację. Drodzy „młodzi” , ja wiem, że słuchanie nas pierników to ostatnia rzecz na jaką macie ochotę, jednak pamiętajcie, że my przez to przeszliśmy i teraz każdy rechocze radośnie na forum przypominając sobie zakrywanie tamtych wspaniałych wizji. Bądź też nie rechocze a zgrzyta zębami pukając się w czoło gdy wspomina artyzm lat młodzieńczych. Ja zawsze widzę problem pod kątem wyboru wzoru. Przecież gust podlega sile czasu, zmienia się razem z nami... Ile razu można się męczyć potem z przerabianiem tatuażu? Czas jaki wam pozostaje do uzyskania pełnoletności możecie przecież przeznaczyć na przemyślenie wzoru, na oswojenie się z nim aby każdy kolejny poranek po zrobieniu nie był dramatem przed lustrem i kombinatoryką jak się tego pozbyć... Można przecież łatwiej, można pomyśleć.
   Jeśli decydujecie się na tatuaż wbrew woli rodziców to pomyślcie przez chwilkę, jak oni się czują. Byt, który tak pracowicie kształtowali i darzyli takim zaufaniem nagle ma ich głęboko w dupie... Nie wszystkich to może dotknąć, rodzice różnie mogą do tego podejść jednak sami sobie odpowiedzcie, co jest więcej warte? Zaufanie tak ważnych osób w waszym życiu czy tatuaż...
   Jeśli mieszkacie w dużych miastach i macie przed oczyma osiedle z dużej płyty, to widzicie efekt pośpiechu. Z waszym tatuażem może być tak samo. Może być tylko efektem pośpiechu...

Dante

07 III 2007
by Dante
800x600 or ++
IE, Opera, Netscape, Mozilla i inne...

Dante:
GG: 4462987