|
(Sic)!
Ciężko oczerniać samych „salonowych” tatuażstów nie widząc,
co się dzieje w tej szarej strefie. O ile proces uświadomienia
w studiach jest mniej lub bardziej rozwinięty o tyle domowi
artyści siedzą czasem w średniowieczu. Widzieli kiedyś jak
kolega, który odsiedział „ćwiartkę” dziargał innego i też
zapragnęli tak zarabiać, no może dorabiać do piwa. Jeżeli
jesteście już takimi minimalistami i wasze zdrowie jest wepchnięte
gdzieś pomiędzy rzeczy typu, „co to ja miałem/am kupić” i
„skoro do teflonu nic nie przywiera to jak przywarli teflon
do patelni” wysłuchajcie mnie i dopilnujcie chociaż minimum
minimum. Ktoś „dłubie” kolką. Nie neguje tego, ponieważ jest
to jakaś tam forma tatuażu. Jeden lubi czekoladę, a drugi
jak mu nogi śmierdzą. Zwróćcie uwagę czy chociaż igły są nowe
czy uflagane w tuszu. Jak nie ma jak ich wysterylizować to
niech je wygotuje ale niech nie będą one wielorazowego użytku!!!
Teraz kwestia barwników. Niech to nie będzie „czarna perła”.
Ja dawno temu miałem wykonany tatuaż tym tuszem i poniosłem
tego konsekwencje. To cholerstwo uczula i długi czas borykałem
się ze swędzeniem oraz kosztownym leczeniem. Jak już macie
mieć tusze kreślarskie to niech będzie to np. „Rotring”. Nie
jest tak marnej jakości jak perła a i koszta nie są jakieś
niebotyczne, bo w granicach 17zł. Warto wydać teraz 17 niż
później 200. Przypilnujcie, w co leje dziargacz tusz. Mogą
to być w ostateczności puste wytłoczki po witaminach, ale
na Boga, czyste. Nadmiar farby i krew w żadnym wypadku nie
powinna być wycierana jakąś mokrą szmatą. I tu kolejna inwestycja:
kupcie mu ręczniki papierowe. Wydatek rzędu 2zł a ile szczęścia.
Jeśli już zakłada do pracy rękawiczki to ma to zrobić w ostatnim
momencie. Jak chodzi i grzebie nimi po mieszkaniu lub dłubie
w nosie to można je kant dupy potłuc. Zabierzcie z domu bandaż
i kawałek plastra i wyproście, aby na czas 4-6 godzin założył
wam opatrunek. Jeżeli spełnicie to podstawowe warunki to macie
szansę na prawidłowe wygojenie oraz na.....Przeżycie?! Aaa!!
No i jeszcze jakaś maść. Polecam „Tribiotic”, małe wygodne
saszetki i nie drogie, w granicach 1,60 zł za 1 gram. Teraz
wersja z domową maszyną typu „walk-żel” (długopis żelowy od
handlarzy z bazaru + silniczek od walkmana). Co do tuszu patrz
wyżej, natomiast jeśli chodzi o igłę to tutaj mamy już wyższą
technikę. Jeśli jest to struna od gitary przymocowana do guzika
a ten zaś do silnika, niech będzie prawidłowo naostrzona i
jak wyżej nowa. Jeżeli jest to wersja ”luksusowa” (drut i
przymocowane rozprostowane sprężynki z zapalniczek) niech
będą w miarę ciasno zalutowane. Jeśli nie będą lutowane na
prawie całej długości zrobi się z tego „pędzel” i nie będzie
nic widać oraz w zależności od ilości „igieł” tyle będzie
kresek. Sprawdźcie jak przygotował długopis a właściwie jego
końcówkę. Czy nie jest proporcjonalnie za duża do liczby igieł.
Jeśli światło będzie zbyt duże, igły będą chodzić na boki,
co do wam odczyt EKG zamiast równej linii. Reszta, co do higieny
jw.
Nie pochwalam takiej pracy. Jak już coś ktoś robi to niech
trzyma podstawowe standardy. Jak już wydłubałeś/aś kolkę to
staraj się przestrzegać tego minimum sanitarnego i zmieniaj
przede wszystkim igły. Tylko nie jak ci się przypomni tylko
po każdym tatuażu!!! To samo przy maszynkach. Jeśli macie
tępe „igły” to porobicie blizny. Jak będziecie je wkłuwać
za głęboko (prawidłowa głębokość to około 1,2 mm) to kontur
się rozmyje i wypadną kolory. Myślcie, co robicie!!! Bądźcie
świadomi tego, że możecie komuś wyrządzić krzywdę lub nawet
zabić. Zabierając się za takie rzeczy przyjmujecie na swoje
barki ogromną odpowiedzialność, jeden wasz błąd może kogoś
kosztować utratę zdrowia lub życia. Tatuaż jest bezpośrednią
ingerencją w organizm człowieka przynosi pewne zmiany, zamierzone
bądź co gorsza nie. W takim wypadku zwykłe zakażenie i trudno
gojąca się rana to naprawdę błogosławieństwo przy tym co może
się jeszcze wydarzyć. Ale jeśli nie będziecie sobie robić
kpin z pogrzebu to wszystko będzie szło w miarę sprawnie i
ludzie będą zadowoleni. Jeśli jednak zamierzacie pozostać
na etapie kolki to dajcie sobie spokój z tatuażem. Do mnie
nie przemawiają tłumaczenia, że jesteście tradycjonalistami.
Nie popieram tego i nie będę. Mamy (podobno) XXI wiek i należałoby
prezentować w miarę przyzwoity poziom prac a nie grę w „kropki”
na cudzym ciele. Ale to jest tylko kosmetyka, tak naprawdę
liczy się to czy delikwent, który się na to zdecydował nie
obudzi się rano żółciutki w szpitalu. Jeśli nie przemawia
to do was to znaczy, że jesteście tak głupi jak but z lewej
nogi, albo jest to wasza walka z przeludnieniem. Jeśli wy
nikogo nie zabijecie to właściciel blizn utłucze was. Tak
czy srak będzie –1.
Jako przykład mogę wam opowiedzieć historyjkę o jednym z „domowych”
tatuażystów. Miał ogromny talent plastyczny, bazgroły w zeszycie
szkolnym z czasem przemieniły się w piękne i dojrzałe prace.
Czego nie zaczął rysować wcześniej czy później stawało się
małym dziełem sztuki. Jego fascynacja tatuażem zaczęła się
od jego ojca, który to tatuaże „nabył” w ZK. To on nauczył
go jak zbudować maszynę, jak ostrzyć struny itp. Tatuaże,
jakie robił zadziwiały ludzi w salonach. Jak można w taki
sposób robić takie prace? Obserwowałem go przy pracy i nawet
byłem już zdecydowany na tatuaż u niego. Któregoś dnia wpadłem
z wizytą. Właśnie pracował, a właściwie już kończył. Po wyjściu
tego młodego chłopaka spojrzałem na maszynę z zobaczyłem na
końcówce od dawna zapieczony tusz. Spytałem czy zmieniał strunę
i końcówkę. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem i zapytał:,
Po co? Żeby nie zapchać długopisu przemywał go tylko ciepłą
wodą i czasami podostrzał strunę. Jak sam później stwierdził
szkoda mu kasy na to „bydło” a poza tym najbliższy muzyczny
był daleko stąd więc nie chciało mu się jechać. W uzasadnieniu
powiedział, że nie będzie się przejmował takimi sprawami,
bo i tak nikt mu nie udowodni, że to on robił ten tatuaż.
Jedną struną robił około 10 prac. Nie zdecydowałem się pomimo
jego talentu.
Niech to będzie dla was przestrogą.
P.s. Ten człowiek nie ma dzisiaj już nic wspólnego z tatuażem.
Teraz jest nałogowym alkoholikiem i narkomanem.
Dante
|
|
|
|
|
|
07 III 2007
by Dante
800x600 or ++
IE, Opera, Netscape, Mozilla i inne...
Dante:
GG: 4462987
|
|