Artykuły:
>Po co to komu?
>Wybór artysty
>Przed i po
>Różne
>Pieprzenie
>Ble, ble, ble
>Olśnienie
>(sic)!
>O zachowaniu
>Lament
>Początek
>Coś o niczym
>Nurtujący nurt,czyli często zadawane pytania
>Boli, nie boli...
>Unikatowe dzieło sztuki
>Dorosła dojrzałość
>Pieprzenia ciąg dalszy, czyli dupy trucie
>Żółtaczka, HIV i inne przyjemności
>Ruchome piaski
>Ryba znaczy Szatan?!
>S(t)ymulator >Tatuaż z surówkami na wynos 100g 20 zł !NEW! >"Mamo, daj na tatuaż..." !NEW! >Machineria !NEW! >KONFESJONAŁ !NEW! >Fajnie jest być głupkiem !NEW!
Sylwetka:
>IFs
>Qui_Gon
>Chris
>Ponton
>Filo

S(t)ymulator

   Ciąg dalszy pisania publikowanego pamiętnika.
   Omawianie technicznych aspektów dotyczących tatuażu mnie nie bawi. Jest to dla mnie pozbawione duszy i bez głębszego znaczenia. Gdy zaczynaliśmy tworzyć tą stronę założenie było jedno: koniec technicznego pieprzenia o niczym, gdy odbiorca nie wie za bardzo jak wygląda maszyna. Nadal tak twierdzę. Dlaczego tak ciężko znaleźć wiedzę "techniczną"? 90% to objaw daleko posuniętego "zburaczenia" mózgu, ale 9% to próba przekazania tej wiedzy lecz z różnym skutkiem. Ten 1% to ludzie, którzy rozumieją, że tego nie da się opowiedzieć. To trzeba zobaczyć. Ja się podpisuje pod tym jednym procentem, ale zaznaczam, że jak ktoś będzie chciał to ja mu to pokaże. Tylko bez przesady, to nie ja mam wyjeżdżać na drugi koniec Polski. Po co jest ten tekst? Już wyjaśniam. Jest to słowo skierowane do tak zwanych "słabych" charakterów. Coś, jak ja. Wolę bawić się w terapeutę (bawić, bo nie mam do tego uprawnień) niż być encyklopedią.
   Ludzie, którzy chcą mieć tatuaż nie potrzebują pomocy w tym zakresie. Są świadomi czym jest tatuaż, mają upragniony wzór i nie muszą czytać dalej. To nie dla was, zanudzicie się na śmierć.
Gdy powstaje jakaś wątpliwość, nie należy jej forsować za wszelką cenę. Należy wrócić do samego początku, czyli: czy chce mieć tatuaż? Nawet jeśli pojawiła się ona na etapie końcowym jakim jest umówiony termin w studiu. Termin zawsze można odwołać lub przesunąć, a tatuaż nie. Zastanawiać się 50 razy, a jeśli nie pomoże to jeszcze 100 razy aż do skutku. Gdy tatuaż będzie jedyną rzeczą o jakiej myślicie, wtedy róbcie i to jak największą kompozycję. Bez kombinacji "na próbę". Cała łydka lub więcej, pół pleców, cała ręka wytatuowana bardziej cieszy niż mały pipsztok na niewidocznym kawałku ciała. Lęk przed dużym tatuażem jest beznadziejny, sami sobie kopiecie dół. Zobaczycie większy, technicznie dobrze wykonany tatuaż i mina wam zrzednie. "Bo koszta większe". Z tym założeniem, nadal byłyby produkowane Fiaty 126p (z całym szacunkiem dla tej pokraki) a "Borewicz" byłby limuzyną. To już było, o tym już pisałem.
Jest sobie tatuażysta, który przeszedł już szkolenie, ma sprzęt i wie czego chce (pozornie). Przejrzał setki zdjęć, wzorów, jedne go zachwyciły inne mniej. Widział sknocone prace i lepsze. Nagle znajduje człowieka, przy którym jego prace to przypadkowe kreski. I co następuje?

1. To jest mój ideał, do tego będę dążył. Stanę się taki jak On a potem jeszcze lepszy. (piękna historyjka, wzruszyłem się. Prawie)
2. Ja to wszystko pierdolę, jebać ten interes, Na Allegro znajdę kogoś kto to kupi. Co ja sobie kurwa myślałem/am?

   W pierwszym przypadku mamy osobę o dużym potencjale i wielkiej ambicji. Czasem ta ambicja zżera go samego, ale tak też bywa. Jego talent jest przeciętny, nie wybija się. Jednak upór i siła z czasem wynoszą go na wyżyny.
   Numer 2 to osoba obdarzona ogromnym talentem. Niestety taka wrażliwość i wyczucie niesie za sobą też słabszy charakter. Łatwiej wpada nam drugi człowieczek we wszelkiego rodzaju doły emocjonalne, ma huśtawki nastroju. Łatwiej się zniechęca i szybko traci zapał. Jednak jego talent plastyczny przewyższa innych w znacznym stopniu.
   Gdyby te dwa typy scalić, to otrzymamy super rasę i powrócimy do 1939 roku. Z tego co wiem, nie występuje w naturze taki przypadek. Jeśli numer 2 dotrwa w swoim postanowieniu i przeskoczy tą niewidzialną barierę będzie zawsze o jeden krok do przodu. Ten pierwszy przypadek będzie go gonił, ale nie dogoni. W zasadzie jest to tekst "ku pokrzepieniu serc". Sposób, w jaki rodzi się artysta. Chcę tylko pokazać wam, że czasem warto. Jest to nawiązanie do zmarnowanych szans, gdy już brak sił a cały świat jest przeciwko wam. Nie można wtedy stanąć i rozczulać się nad sobą. Ja to już przerobiłem. Nie przeskoczyłem jeszcze tej magicznej bariery, ale załamanie mam już za sobą, nie jedno. Nie uważam się za drugi przypadek, raczej bliżej mi do pierwszego. Parę razy już miałem dzwonić do Knoota i Prosić go zamknięcie strony. Nie chciało mi się gonić za wzorami, ulepszać strony, pisać. Już kur... dość!!! Lecz.... No właśnie, jak widać piszę dalej, choć bardziej luźniejsze tematy. Piszę to po raz kolejny gdyż znowu natknąłem się na przypadek, gdzie uzdolniony gość miał maszynę a odpuścił temat., brakło mu sił. Teraz jest już trochę późno na dalszą naukę i może tylko myśleć o tym co mógł zrobić, a jak bardzo dał, krótko mówiąc, dupy. Tak nie można robić. Trzeba iść na przód. Jeśli zanudziłem was tą psychiczną lewatywą, przepraszam. Jeśli odnajdujecie się w jednym z tych przypadków, nie poddawajcie się.
Dante

07 III 2007
by Dante
800x600 or ++
IE, Opera, Netscape, Mozilla i inne...

Dante:
GG: 4462987