<<< powrót do spisu treści >>>

MAGDALENA MADEJA 

To nie myśmy opuścili Polskę, lecz Polska opuściła nas” - kształtowanie się tożsamości narodowej studentów polskiego pochodzenia z Białorusi, Litwy i Ukrainy

        

Wprowadzenie - tożsamość studentów polskiego pochodzenia z Białorusi, Litwy i Ukrainy jako przedmiot badania.       

                                   

Niniejsza analiza stanowi podsumowanie obserwacji, spotkań i rozmów ze studentami, należącymi do grupy określanej mianem „cudzoziemców”. Studenci - cudzoziemcy zwykle pozostają z boku. Kiedy rozpoczyna się rok akademicki oni już mieszkają razem, znają się - wydawać by się mogło - bardzo długo, porozumiewają się tym samym językiem, chodzą razem na zajęcia i razem się bawią. W akademiku meldują się dużo wcześniej niż studenci z Polski, przez cały rok praktycznie nie wyjeżdżają, a sporo osób zostaje też na wakacje. Akademik staje się ich drugim domem. A że najczęściej rozmawiają między sobą po rosyjsku studenci z Polski mówią o nich „Rosjanie”[1].

Sami studenci, ci, którym poświęcona jest ta praca, też często zaliczają siebie do szerszej grupy – cudzoziemców właśnie, ponieważ z prawnego punktu widzenia są nimi faktycznie i jako cudzoziemcy traktowani są w każdej instytucji, na szczeblu administracyjnym. Niewiele osób natomiast zdaje sobie sprawę, że osoby te znalazły się na studiach w Polsce ponieważ mają polskie pochodzenie i z Polakami – obywatelami Polski – łączą wspólne korzenie, łączy Polska przodków, wspólna historia, tradycja, kultura, język.

Zarówno w wypowiedziach studentów na pierwszym roku studiów, jak i tych, którzy studia już kończą, pojawia się dylemat doświadczania siebie w kategoriach narodowych w zderzeniu z polską rzeczywistością, doświadczania własnej inności wśród Polaków, pomimo faktu bycia Polakiem. Pojawia się zaskoczenie i zdziwienie brakiem pamięci historycznej występującym wśród Polaków, którzy pozostali w Polsce - kraju swojskim i obcym jednocześnie.

Niniejsza praca jest próbą analizy najważniejszej, choć nie zawsze nazwanej, nie zawsze uświadomionej sprawy - kształtowania się tożsamości narodowej w ciągu 5-ciu (a dla niektórych nawet 6-ciu i więcej) lat studiów. Problemu podstawowego, kluczowego w momencie  rozpoczynania i kontynuowania studiów - szczególnie dla osób, wywodzących się z rodzin polskich. Rodzin, które pozostały na terenach, gdzie mieszkali od zawsze, gdzie kiedyś była Polska, na terenach dawnych Kresów Polski, po wojnie włączonych do Związku Radzieckiego, a obecnie stanowiących części Litwy, Białorusi lub Ukrainy.

Jest to próba przyjrzenia się jak osoby, które przyjeżdżają z tamtych terenów postrzegają siebie i jak rozwiązują dylematy wynikające z uczestnictwa w określonej wspólnocie narodowej. Czy są w stanie, a jeśli tak, to na podstawie jakich zasad, identyfikować się z określonym narodem w momencie rozpoczynania samodzielnego życia i podejmowania wyborów, w chwili, kiedy kończą naukę.

Staram się prześledzić zjawisko tożsamości kulturowo-narodowej w konkretnym, wybranym środowisku - studentów polonijnych z Białorusi, Litwy i Ukrainy, a także odpowiedzieć na pytanie jakie były motywy rozpoczęcia nauki w Polsce.

Poszukuję odpowiedzi na pytanie jaki wpływ na podjęcie decyzji o studiowaniu w Polsce miała historia rodziny i jej polskie korzenie. Dlatego też jednym z podstawowych zagadnień poruszanym w rozmowach była historia życia rodzin, znana głównie z opowieści dziadków i częściowo również, szczególnie w najmłodszej grupie, ze wspomnień rodziców. Pytam o to, w jaki sposób i przez kogo znajomość kultury polskiej, języka i tradycji została im przekazana. Czy, a jeśli tak to w jaki sposób obecna sytuacja Polaków mieszkających na Białorusi, Litwie i Ukrainie miała wpływ na decyzję o studiowaniu w Polsce i jak relacjonują tę sytuację i zmiany jakie następują przedstawiciele najmłodszego pokolenia Polaków z tamtych terenów.

Pomocnymi były badania Ewy Nowickiej i Sławomira Łodzińskiego nad cudzoziemcami studiującymi w Polsce[2] oraz rozmowy pilotażowe ze studentami pochodzenia polskiego, które skierowały uwagę również na okoliczności związane z przyjazdem do Polski i doświadczenia łączące się z pobytem w tym kraju; problemy z jakimi stykają się studenci adaptując się do polskiej rzeczywistości oraz sposoby radzenia sobie z nimi. W tym kontekście, szczególnie w rozmowach ze studentami z Białorusi i Ukrainy, istotnym wydawało się pytanie o doświadczenia związane z rokiem poprzedzającym studia właściwe na danym kierunku, czyli o tak zwaną „zerówkę” - w gwarze studentów z zagranicy oznaczającą rok przygotowawczy, w trakcie którego wszyscy przechodzą przyspieszony kurs historii i języka polskiego. Kurs, mający na celu zapoznanie tych, którzy kończyli szkoły średnie poza granicami Polski z materiałem opracowanym dla polskich licealistów; „przerabialiśmy wszystkie te cztery podręczniki licealne w czasie studiów”.    

            Analiza zmian tożsamości narodowej to także zwrócenie uwagi na to jak ci studenci planują swoją przyszłość (a zwłaszcza to, w którym kraju chcieliby mieszkać i pracować) oraz zainteresowanie i ewentualne poglądy studentów polonijnych na temat działań rządu polskiego (takich jak możliwość repatriacji czy Karta Polaka) w stosunku do Polaków mieszkających jeszcze na terenach byłego ZSRR.

 

Badana grupa - studenci polskiego pochodzenia z Białorusi, Litwy i Ukrainy

Badaniem zostali objęci studenci polskiego pochodzenia uczący się w Warszawie, na kierunkach przede wszystkim humanistycznych, ale także osoby studiujące na SGH, Politechnice Warszawskiej, Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Akademii Medycznej. 

Studenci zarówno pierwszych, jak i ostatnich lat studiów, gdyż jak pokazały rozmowy pilotażowe kwestia tożsamości i autoidentyfikacji narodowej pojawia się już w momencie rozpoczynania nauki w Polsce i jest tematem aktualnym przez całe pięć lat studiów. Do tego stopnia, że pod koniec pobytu w Polsce, czy raczej powinnam to ująć – przed obroną pracy magisterskiej (gdyż spora liczba moich respondentów zostaje lub wyraża chęć pozostania w Polsce), studenci o wiele częściej zastanawiają się nad odpowiedzią na pytanie „Kim się czujesz?”.

            Szczegółowej analizie poddaję trzy grupy studentów - tych, którzy przyjechali z Białorusi, Litwy i z Ukrainy. Opisuję te grupy, ponieważ kontakty ze studentami z różnych republik byłego Związku Radzieckiego, pozwoliły mi zauważyć różnice, zwłaszcza pomiędzy studentami z Litwy i z zachodniej Ukrainy, a studentami przyjeżdżającymi z Białorusi - co wydaje się zadziwiające, szczególnie kiedy spojrzymy na mapę – jeszcze wtedy Drugiej Rzeczypospolitej - i okaże się, że przed drugą wojną światową były to sąsiadujące ze sobą rejony administracyjne (a niektóre tereny dzisiejszej Białorusi, jak na przykład okolice Lidy, należały wręcz do Wileńszczyzny).

            Pomimo bliskości terytorialnej tych obszarów (Wileńszczyzna i Grodzieńszczyzna) wyjściowa sytuacja studentów, którzy stamtąd przyjechali okazała się całkowicie odmienna. Wspólne wydawałoby się doświadczenie sowietyzacji miało w rzeczywistości bardzo różny przebieg. Indoktrynacja, mająca na celu negację wartości jakiejkolwiek narodowości miała miejsce we wszystkich państwach Związku Radzieckiego. Jednak brak własnych elit w społeczności polskiej na Białorusi, długoletnia rusyfikacja i brak kontaktu z żywym językiem polskim (szczególnie wschodnia Ukraina) spowodował, że wartości i świat symboliczny kultury narodowej, kultury polskiej nie został przekazany młodemu pokoleniu Polaków w takim stopniu, jak miało to miejsce na Litwie i Ukrainie zachodniej.

            W związku z koniecznością nauki języka rosyjskiego, brakiem szkół z wykładowym językiem polskim młodzież polska na Białorusi i na terenach wschodniej Ukrainy podlegała ciągłemu procesowi rusyfikacji. Rzeczywistość sowiecka stwarzała sytuację, w której młodzi Polacy na tamtych terenach posiadali większą znajomość kultury rosyjskiej aniżeli polskiej. Nie było dostępu do polskich książek - na Litwie udostępnianych przede wszystkim w polskich szkołach, szkołach, które na Białorusi nigdy nie istniały[3]. Możliwości dostępu do polskiej prasy były ograniczone.

Te fakty znane są badanym przeze mnie studentom. Jeden z nich wspomina; „w Grodnie nie było polskich gazet - na Litwie był Kurier Wileński czy coś takiego - u nas nie było nic”, inny z kolei twierdzi; „zawsze przywoziliśmy jakieś, stare nawet, gazety od cioci z Polski - chociaż też nie można było przewozić przez granicę”. Szkół polskich i prasy nie było, a kościoły zostały zamknięte, a „na modlitwach spotykały się tylko babcie”, gdyż jak podkreślali moi rozmówcy, „bo już rodzice musieli utrzymywać rodziny, pilnować pracy, w nabożeństwach mogli uczestniczyć, ale trzeba było wyjechać do innej miejscowości, raczej na Litwę - szczególnie jeśli należało ochrzcić dziecko czy jeśli ktoś chciał mieć ślub kościelny”.

W wyniku powstałej rozbieżności pomiędzy zdolnością funkcjonowania w kulturze i identyfikacją, rozwijanie polskiej tożsamości narodowej na Białorusi czy Ukrainie i zapełnianie jej treścią kulturową stało się w dużej mierze funkcją osobistego wyboru i wysiłku, gdyż taki wybór wiązał się z niebezpieczeństwem utraty pracy, mniejszymi zarobkami, gorszymi warunkami życia. Bycie Polakiem na Białorusi i Ukrainie nie było łatwe. Jedynie część Polaków „zeszła do podziemia”, jedynie ci najsilniejsi walczyli o utrzymanie polskości w rodzinach. Pozostali - zdecydowana większość - biernie ulegali rusyfikacji.

            Na Litwie natomiast położenie ludności polskiej było zawsze, nawet w czasach głęboko stalinowskich, nieco lepsze niż w innych republikach byłego ZSRR. Polityka władz Związku Radzieckiego, polegająca na programowym podtrzymywaniu konfliktów między narodem polskim i litewskim, wiązała się głównie z zapobieganiem ewentualnemu rozwojowi silnego również nacjonalizmu litewskiego. Od początku więc lat 50-tych Polacy na Litwie cieszyli się pewną autonomią kulturalno-językową. Mieli swoje szkoły, wydział polonistyki na Uniwersytecie Wileńskim, wydawana była polskojęzyczna gazeta – „Czerwony Sztandar”, działały zespoły folklorystyczne, nie zaprzestały działalności również niektóre kościoły – stanowiące niejednokrotnie parafię również dla wielu mieszkańców Białorusi, szczególnie jeśli chodziło o udzielenie chrztu, małżeństwa czy o przyjęcie pierwszej komunii.

Młodzi Polacy z Litwy nie wspominają tak często tego co wiąże się z czasami rosyjskimi, bo nawet kiedy istniał Związek Radziecki oni mieli swoją ‘małą Polskę’ u siebie.

Podobnie jak na Białorusi, tak i na Litwie i Ukrainie bycie Polakiem było funkcją osobistego wyboru i wysiłku, jednak deklaracja i siła przywiązania do narodowości polskiej na Białorusi wymagała nieporównanie większej siły woli. Tym bardziej, że mieszkańców tych obszarów różniła siła tożsamości narodowej od wielu już pokoleń[4]. Na Litwie ciągła konfrontacja ze zdecydowaną tożsamością litewską zmuszała do wyraźniejszego samookreślenia tamtejszych Polaków. Natomiast tożsamość polska dużej grupy Polaków na Białorusi zawsze była słabsza, bo rozmywała się w „tutejszości”, do której odwoływali się zarówno miejscowi Polacy, jak i Białorusini.

            Grodzieńszczyzna i Wileńszczyzna sąsiadują - a jednak Polacy z tych rejonów różnią się. Młodzi Polacy z Litwy i okręgu lwowskiego na Ukrainie oraz z Białorusi i Ukrainy wschodniej inaczej mówią o swoich korzeniach. Dla tych dwóch grup studentów inne zdają się być wyznaczniki polskości i kryteria samookreślenia narodowego. To są dwie różne grupy, które łączy świadomość wspólnego kraju przodków.

            Taką sytuację podkreśla dodatkowo fakt istnienia wewnątrz środowiska studentów polonijnych podziału na dwie grupy; na tych, którzy przyjechali z Litwy i tych, którzy przyjechali z innych republik byłego ZSRR - czyli z Białorusi, Ukrainy, Rosji i Kazachstanu. Podziału, który bynajmniej nie pomaga, a wręcz stanowi poważną barierę w odradzaniu się polskości i w odbudowywaniu tożsamości narodowej Polaków z tamtych rejonów.

Obiektywny obserwator, ale jednocześnie osoba znająca środowisko warszawskich studentów polonijnych[5], może z łatwością zauważyć, że Polacy z czterech republik - Białorusi, Ukrainy, Rosji i Kazachstanu (dzisiaj już państw, choć w różnym stopniu autonomicznych), szukają raczej towarzystwa Rosjan, Ukraińców, Kazachów, którzy znaleźli się w Polsce na studiach. Natomiast Polacy z Litwy i zachodniej Ukrainy zdecydowanie częściej „wychodzą do” Polski i Polaków, a przede wszystkim nie ma w nich ciągłej niepewności i lęku przed sprawdzeniem swej polskości, który to lęk jest tak widoczny u studentów z innych państw, byłych republik Związku Radzieckiego. Młodzi Polacy z Wileńszczyzny i niektóre osoby z okolic Lwowa (ci, którzy mieli możliwość chodzenia do polskiej szkoły albo których rodzicie działali w polskich organizacjach) nie mają „kompleksu językowego”, nie mają więc oporów aby w swoim gronie rozmawiać po polsku, a to z kolei sprawia, że ich kontakty ze studentami z Polski i w ogóle z Polakami – obywatelami Polski – są częstsze i pełniejsze. Studenci z Litwy czują się w Polsce bardziej „u siebie”, bardziej niż ich rodacy z innych stron dawnego Związku Radzieckiego.

            Poza tym uderzające jest także to, że zarówno jedni, jak i drudzy przyjeżdżają do Polski pewni tego kim są, pewni, że przyjeżdżają do kraju swoich przodków, że w końcu będą u siebie. I ci z Litwy niejako nabierają tu siły, chęci działania, w pewien sposób „odświeżają” swoją polskość, uaktualniają to, co przekazali im rodzice i dziadkowie. Natomiast studenci z Białorusi i z Ukrainy, wielu z nich, przyjeżdża do Polski i tutaj dopiero zaczyna zastanawiać się nad swoją tożsamością.

 

 

Zastosowane metody badawcze

Wyniki badań, na które powołuję się w niniejszej analizie uzyskane zostały przy pomocy metod wyłącznie jakościowych.

Aby uzyskać wyczerpujące odpowiedzi na postawione pytania zastosowana została metoda wywiadu pogłębionego, w którym szczególny nacisk położony został na wątek biograficzny. Biografia jednak nie miała być tu celem samym w sobie, ale stanowiła środek, służący opisaniu i wyjaśnieniu procesów kształtowania tożsamości narodowej. Pierwszym założeniem było więc odtworzenie tzw. biografii tematycznej, a nie „biografii kompletnej”[6].

Za skorzystaniem z zasad stosowanych w metodzie biograficznej przemawiał ponadto fakt, że „biografia  - według N. K. Denzina - przedstawia doświadczenia i definicje danej osoby [...] tak, jak ta osoba [...] interpretuje te doświadczenia”[7], a w przypadku podjętego tematu badawczego najistotniejszym właśnie było uchwycenie jednostkowych, indywidualnych odniesień do problemu identyfikacji.

Jednocześnie Antonina Kłoskowska, wskazując na ograniczenia metody autobiograficznej, zwraca uwagę, iż „wywiad ustny, polegający na przejściowym kontakcie dwóch osób, nie pozostawia czasu na uformowanie się [...] refleksyjnej świadomości respondenta”[8]. Dlatego też formą uzupełnienia i udoskonalenia tej metody było skorzystanie z możliwości obserwacji uczestniczącej, ciągły i w różnych sytuacjach nawiązywany kontakt z badaną grupą oraz podtrzymywanie tego kontaktu i weryfikacja zbieranych informacji na bieżąco.

 

Przygotowanie narzędzia badawczego

Pierwsza wersja scenariusza[9] powstała w oparciu o kwestionariusz stworzony na potrzeby badań nad cudzoziemcami studiującymi w Polsce[10], a także w oparciu o rozmowy pilotażowe i wyniki badań ilościowych na temat studentów polskiego pochodzenia. Nie można bowiem pominąć faktu, że to właśnie ankiety pozwoliły zauważyć, które problemy pojawiają się najczęściej w wypowiedziach studentów, a nie są rozwijane głównie ze względu na ograniczenia tej metody. Tym też sprawom starano się poświęcać jak najwięcej uwagi w rozmowach.

Po pierwszych spotkaniach w scenariuszu zostały naniesione konieczne poprawki. Okazało się bowiem, że nie zawsze można było zadawać niektóre pytania, zwłaszcza te poruszające trudne, nierzadko drażliwe problemy (jak na przykład pytanie dotyczące pierwszych dni pobytu w Polsce czy nieprzyjemnych wspomnień z kontaktów z obywatelami Polski). Odpowiedź tym trudniejsza do uzyskania, że studenci zdawali sobie mimo wszystko sprawę, że rozmawiają z osobą urodzoną w Polsce.     

                    

Informacje na temat przebiegu badań

            Wywiady przeprowadzane były w języku polskim, również ze studentami pierwszych lat studiów. W badanej grupie nie było takiej osoby, która miałaby problemy z czytelnym formułowaniem myśli w języku polskim. Jedynie niektóre osoby z Białorusi i z Ukrainy, dopiero zaczynające studia w Polsce, u których w domu nie posługiwano się językiem polskim, mówiły z charakterystycznym akcentem, wynikającym z łączenia zasad wymowy z języka rosyjskiego.

Czas i miejsce przeprowadzania wywiadów były tak ustalane, aby w trakcie rozmowy nie znajdowały się w tym samym pomieszczeniu osoby trzecie. Był to warunek bardzo trudny do spełnienia, ponieważ zdecydowana większość studentów była mieszkańcami domów studenckich, w których pokoje są zwykle przynajmniej dwuosobowe. Zdarzały się więc również niezaplanowane wywiady grupowe; czasami były to osoby z jednego kraju, a czasami grupy składały się z osób pochodzących z kilku państw – byłych republik Związku Radzieckiego.

           

Krótka analiza zebranego materiału

Analizując załączony scenariusz należy podkreślić, że nie wszystkie tematy, chociaż pojawiały się w trakcie rozmowy, były podejmowane w takim samym stopniu przez badanych (co jednocześnie jest istotnym dla wyników wskaźnikiem: analiza problemów dominujących i unikanych we wspomnieniach).

            Z reguły wyczerpujące odpowiedzi uzyskiwane były na pytanie zadawane na wstępie, od którego zaczynała się każda rozmowa - pytanie o historię rozpoczęcia studiów w Polsce i związane z tym pytanie kolejne - o wspomnienia z pierwszych dni po przyjeździe na studia. Prawie wszyscy odwiedzali Polskę przed przyjazdem na studia - zwykle było to przy okazji kolonii, obozów i innych wyjazdów organizowanych przez organizacje kościelne i stowarzyszenia Polaków. Mówiono również o wizytach u tej części rodziny, która po wojnie osiedliła się w Polsce, niektórzy wspominali także konkursy recytatorskie organizowane dla młodzieży polskiego pochodzenia z Kresów. (Obraz Polski jaki mieli studenci jeszcze z czasów dzieciństwa jest szczególnie istotny dla porównania z wizerunkiem Polski odnoszącym się do doświadczeń późniejszych. Dla wielu bowiem rzeczywistość w konfrontacji z wyobrażeniami okazała się co najmniej inna.)

            Istotną dla niniejszych rozważań kwestią (w celu ustalenia kto przede wszystkim oraz w jaki sposób wywarł największy wpływ na świadomość przynależności narodowej i ewentualnie, jakim podlegała ona zmianom) i równocześnie podejmowaną przez rozmówców były wspomnienia z domu rodzinnego i ze szkoły. Studenci zwykle potrafili dużo i długo mówić na ten temat, szczególnie o roli kościoła w ich życiu i w życiu społeczności, w której się urodzili i wychowywali. Ten temat - powiązany zawsze ze sprawą szkoły, pracy rodziców, rolą dziadków w wychowaniu - był rozwijany bez konieczności zadawania pytań dodatkowych.

            Ze wszystkimi wymienionymi wyżej kwestiami wiąże się ściśle problem języka - jego znajomości i nauki przed przyjazdem do Polski, problemy językowe na początku pobytu w Polsce oraz sprawa „kompleksu językowego” (zdefiniowana w ten sposób przez jedną ze studentek z Białorusi), a także problem nawiązywania nowych znajomości, szczególnie z rówieśnikami z Polski.

            Jedynie na krótko, podejmowany był temat kontaktów z Polakami z Polski, wspólnego mieszkania czy życia towarzyskiego. Studenci niezbyt chętnie chcieli odpowiadać na to pytanie, gdyż prawdopodobnie nie bez znaczenia był dla nich fakt, że informacji mieli udzielać osobie nie pochodzącej z Kresów, osobie z zewnątrz. Starali się więc odpowiadać bardzo poprawnie, a istotne dla tej analizy wnioski zdobywane były głównie dzięki prowadzonym obserwacjom i rozmowom nienagrywanym.

            Były również w scenariuszu takie tematy, na które studenci często unikali odpowiedzi. Takie reakcje pojawiały się z reguły na pytanie o pracę w chwili obecnej i o plany na przyszłość. Praca, którą studenci polskiego pochodzenia podejmują w trakcie studiów zwykle jest nielegalnym, ale koniecznym sposobem na ‘dorobienie sobie’ do niewysokiego, jak na warunki warszawskie, stypendium. Natomiast plany na przyszłość stanowią bardzo poważny dylemat, przede wszystkim dla studentów z Białorusi i z Ukrainy. Zwykle, nawet będąc na piątym roku studiów, nie są oni w stanie powiedzieć co będą robili za rok - ich decyzja zależy od tego czy uzyskają pozwolenie na przedłużenie studiów albo też czy znajdą w Polsce legalną pracę, która pozwoliłaby im pozostać.

            Natomiast jeśli chodzi o opinię na temat przyszłości Polaków na terenach byłego ZSRR, ewentualnej repatriacji, sprawy podwójnego obywatelstwa, czy też o konkretnej pomocy dla Polaków, którzy w dalszym ciągu mieszkają na terenach byłego Związku Radzieckiego to młodsi studenci zwykle nie mają zdania na ten temat. Najwięcej komentarzy i przemyśleń na ten temat mają studenci starszych lat, ci, którzy studia już kończą i poszukują sposobu na przedłużenie swojego pobytu w Polsce.

             

 

Polska w relacjach i wspomnieniach studentów kresowych

        

Obraz Polski przed i po przyjeździe

            Z reguły wszyscy studenci, bez względu na kraj, z którego przyjechali, odwiedzali Polskę już wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem studiów; „byłem, byłem w Polsce - krewnych mam, to byłem...”, lub też:„dużo razy przyjeżdżałem do rodziny, ale też latem na kolonie - prawie co rok byłem w Polsce w górach”.

Zazwyczaj, szczególnie w przypadku osób z Litwy, zachodniej Białorusi i z zachodniej Ukrainy, były to wyjazdy z rodzicami do znajomych albo do tej części rodziny, która zaraz po wojnie osiedliła się w Polsce na stałe; „mam rodzinę w Polsce - nie w każdym mieście....ale w Olsztynie, w Szczecinie...dosyć bliska rodzina - brat mojej babci”.

Większość osób, również ci, którzy pochodzą z terenów bardziej na wschód, bardziej oddalonych od granicy z Polską, przyjeżdżała do Polski na kolonie, organizowane głownie przez kościół; „od kościoła można było zawsze gdzieś pojechać na kolonie”, ale także organizacje polonijne; „kiedy pierwszy raz próg Polski przekroczyłem to były kolonie organizowane dla dzieci przez pana Stelmachowskiego. I co roku byłem w Polsce, dzięki czemu zwiedziłem Polskę lepiej niż Litwę”. 

Przyjeżdżano też na obozy wędrowne i wycieczki, organizowane z reguły przez Związek Polaków w danym kraju; „Związek na pewno był organizatorem tych wyjazdów, to znaczy starał się o miejsce na pewno, a sponsorem to różnie, czasami Polonia Amerykańska dawała pieniądze”.

Zdarzały się również, że osoby prywatne, dzięki prywatnym kontaktom z jakąś instytucją bądź osobą w Polsce, organizowały wyjazdy; „raz trener nasz (graliśmy w szkole w siatkówkę) załatwił wyjazd w góry do Polski na trzy tygodnie - to nie Związek, a tylko on miał tu swoje chody i wyjechaliśmy sobie w góry”.

Dla większości studentów, szczególnie młodszych i tych, którzy pochodzą z terenów graniczących z Polską, Polska była krajem znanym nie tylko ze słyszenia. Większość z nich była tutaj już w dzieciństwie i przyjazd na studia był raczej powrotem, przyjazdem do miejsc, które już kiedyś odwiedzali i widzieli i które „nie robiły już takiego wrażenia”. Chociaż jednocześnie dla wielu, szczególnie osób z Białorusi i z Ukrainy, Polska była i pozostała „bardziej zachodnia, i, co zaznaczano w rozmowach: ”w Polsce jest bardziej kolorowo i lepiej, dlatego tu jestem i nie narzekam”.

Raczej dla nielicznych przyjazd na studia był przyjazdem do kraju, o którym słyszeli jedynie od swoich rodziców i dziadków – do Polski przodków.

Generalnie dla większości studentów z Litwy, Białorusi czy Ukrainy, przyjazd na studia do Polski nie był „wyjazdem w nieznane”. Jechali oni do Polski z przekonaniem, że „zawsze jest fajnie studiować za granicą, bo zawsze czegoś więcej się dowiadujesz”. Ponadto z wakacyjnych podróży po Polsce pozostał często przede wszystkim obraz dostatku, atrakcyjnych towarów w sklepach i łatwości życia w Polsce.

Był to jednak przyjazd w innym celu, posiadał inny charakter niż dotychczas. Dlatego wiele osób podkreślało, że po przyjeździe i zetknięciu się z polską rzeczywistością, codziennością wynikały problemy, które nie istniały podczas krótkich, kilkudniowych wakacji, kiedy „wszystko było zorganizowane i o nic nie trzeba było się martwić”.

 

Egzaminy na studia

Procedury egzaminacyjne zarówno na Litwie, jak i Białorusi i Ukrainie wyglądają podobnie. Po ukończeniu szkoły średniej, choć często jeszcze przed złożeniem egzaminów maturalnych wszyscy, którzy planują podjęcie studiów w Polsce, zgłaszają się do najbliższego konsulatu na egzamin z języka polskiego, z elementami historii i wiedzy o Polsce. Jest to pierwszy i podstawowy etap. I dla większości kandydatów, jeśli zdecydują się oni na studiowanie filologii polskiej czy historii, jedyny egzamin przed przyjazdem do Polski.

Natomiast osoby, które wybierają inny kierunek studiów muszą jeszcze przystępować do egzaminu właściwego dla wybranej specjalizacji; „była też możliwość dostania się na historię, geografię, na prawo, na różne kierunki. Podstawowy egzamin był ten sam. Jeżeli ktoś chciał na matematykę albo..... nie wiem...... na chemię, to wtedy zdawał jeszcze specyficzne przedmioty. A humanistyczne wszystkie były takie same”.

Duża część zdających decyduje się studiować kierunki humanistyczne, co, jak wynika z przeprowadzonych rozmów, wiąże się nie tyle z preferencjami osób starających się o przyjęcie, ile z ograniczoną liczbą miejsc na innych specjalizacjach. Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z tego, że z myślą o studentach polskiego pochodzenia Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje miejsca głównie na kierunkach humanistycznych. Takie kierunki, jak medycyna, stomatologia, ekonomia, informatyka czy studia na uczelniach artystycznych (‘kierunki przyszłościowe’, jak mówią sami studenci), są również proponowane, jednak ilość miejsc jest bardzo mała i dodatkowo limitowana bardzo wysokimi wymaganiami (zwłaszcza biorąc pod uwagę nierówne szanse na właściwe przygotowanie się kandydatów z Polski i z innych krajów).

W przypadku studentów polskiego pochodzenia, szczególnie dla absolwentów szkół rosyjskich, dla osób przyjeżdżających z Białorusi i z Ukrainy, z tych terenów, gdzie nie ma możliwości nauki języka polskiego w szkole, wymagana na egzaminach znajomość pojęć naukowych w języku polskim jest zbyt dużym wyzwaniem, bariera językowa jest nie do nadrobienia, co tym samym znacznie zmniejsza szanse na właściwie przygotowanie się do egzaminów i dostanie się na studia. Studenci z Białorusi podkreślają, że „na Litwie jest trochę inaczej.......oni mają wszystko uproszczone”, co wynika przede wszystkim z lepszej znajomości języka polskiego wśród tamtejszych Polaków - dzięki polskim szkołom i posługiwaniu się językiem polskim na co dzień.

Dla osób z Litwy i tych osób z Białorusi i Ukrainy, dla których język polski nie stanowi bariery, „bo jest czymś naturalnym, wyniesionym z domu”, problemem nie są egzaminy w języku polskim sprawdzające znajomość historii i literatury polskiej, ale to, że zdając egzamin w konsulacie nie mogą wybrać kierunku, który chcą studiować, ponieważ, jak mówi jeden z rozmówców; „przez Konsulat Generalny są egzaminy i tam jest wszystko. Tylko, że oni już sami cię kierują w zależności od wyników egzaminu i też nie jest tak, że do tego miasta, do którego się chce”. Dlatego coraz częściej osoby z Litwy i z zachodniej Ukrainy, które chcą studiować w Polsce samodzielnie, „na własną rękę” szukają uczelni i kierunku, które ich interesują. Na własny koszt przyjeżdżają do wybranego miasta i podchodzą do egzaminów odbywających się zgodnie z zasadami ustalonymi dla Polaków z Polski.

Takie sytuacje mają miejsce również z powodu ograniczonej liczby miejsc na studia do Polski: „Ja i moi znajomi normalnie zdawaliśmy na studia we Lwowie, ale dostało się bardzo mało osób, bo było bardzo mało miejsc. To przyjechaliśmy tutaj i tutaj próbowaliśmy sobie załatwić, na własną rękę po prostu, no i się udało”.

Zdecydowanej większości studentów ten system - odgórnie narzucanych propozycji – nie pozwala rozpocząć studiów „na wymarzonym kierunku”, w którego ukończeniu widzą szansę na poprawę swojej sytuacji; „bo gdybym na przykład skończył tutaj jakiś marketing czy coś po czym wiedziałbym jak założyć własną firmę to nawet mógłbym wrócić i na Białorusi próbować coś robić”. Studenci często nie widzą w ofercie nic dla siebie; „przez konsulat są wyszczególnione jakieś kierunki np. polonistyka, historia, dziennikarstwo, niemiecki czy coś takiego albo jakieś ‘koledże’. O to chodzi, że bardzo zakrojona oferta.”.

Jednak, pomimo, że pojawia się coraz więcej osób zdających bezpośrednio w Polsce na interesujący ich kierunek, to nadal jest dużo chętnych do zdawania egzaminów w konsulacie. I nawet jeśli nie uda się komuś dostać na zaplanowany kierunek to osoby takie nie rezygnują z możliwości przyjazdu do Polski, godzą się na podjęcie studiów na proponowanym kierunku gdyż, jak argumentują; „jest to jedyna szansa na wyrwanie się, jedyna szansa kontynuowania nauki w ogóle”. Ponadto „na Ukrainie nie stać by mnie było żeby jakikolwiek kierunek studiów rozpocząć, bo moi rodzice zbyt mało zarabiają, żeby mogli dać tam komuś łapówkę”. Szczególnie bowiem na Białorusi i Ukrainie studia wyższe dostępne są dla tych, którzy mają wystarczające środki finansowe lub „poprawne stosunki z władzą” – co w większości przypadków jest równoznaczne. Zwłaszcza na Białorusi, przy panującej tam obecnie formacji politycznej i wzroście prorosyjskich nastrojów ci, którzy deklarują swoje polskie korzenie praktycznie nie mają możliwości aby rozpocząć studia wyższe.

Ponadto wiele osób jedynie w możliwości studiowania w Polsce widzi swoją przyszłość: „inaczej to ja sobie nie wyobrażałam swojej przyszłości, to było jedyne wyjście” oraz szansę na odnalezienie własnej tożsamości – „w sumie to nie było sensu, żebym studiowała tam we Lwowie, dlatego, że jednak ciągnęło do tej polskości i chciało się być u siebie i czuć się w końcu dobrze”. W przyjeździe do Polski wiele osób, szczególnie z Białorusi i Ukrainy widzi zwyczajnie możliwość poprawy swojej sytuacji.

 

Pobyt w Polsce w charakterze studenta

 

1. Kurs przygotowawczy

Dla wszystkich studentów - obcokrajowców przewidziany jest, trwający zwykle rok, okres przygotowujący do studiów właściwych w nowym kraju i w nowym systemie edukacyjnym – rok, zwany rokiem zerowym. „Zerówka” – termin oznaczający rok przygotowawczy w słowniku studentów – obcokrajowców, jest obowiązkowa dla tych, którzy nie znają wystarczająco języka polskiego, i którzy, w opinii osób egzaminujących, mogliby mieć trudności z adaptacją i z rozpoczęciem studiów właściwych zaraz po przyjeździe.

Praca na roku przygotowawczym, związana jest przede wszystkim z nadrabianiem zaległości, powstałych w związku z brakiem kontaktu z językiem i kulturą polską na co dzień. Rok przygotowawczy stanowi istotną część procesu adaptacji do polskiej rzeczywistości również dla studentów polskiego pochodzenia, zwłaszcza tych, którzy przyjeżdżają z Kazachstanu, Rosji, dalekiej Ukrainy i z Białorusi, z państw, w których kontakt z polskością poprzez instytucje (szkoły, organizacje polskie) praktycznie nie istniał.

Studenci z Litwy, a ostatnio coraz częściej również osoby przyjeżdżające z Białorusi i z Ukrainy, zwłaszcza z terenów graniczących z Polską, przede wszystkim dzięki nauce w szkołach polskich zaczynają studia właściwe zazwyczaj już po miesięcznym kursie (odbywającym się tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego).

 Sami studenci zwracają uwagę na fakt, że sytuacja taka jest następstwem zdecydowanie lepszej, w czasach istnienia Związku Radzieckiego, sytuacji Polaków na Litwie, w tym zwłaszcza szkolnictwa polskiego: „studenci z Litwy też jeżdżą (na kurs całoroczny – przyp. aut.), ale mniej osób, bo z tego względu, że tam jest i była zawsze polska szkoła, oni najczęściej są po polskich szkołach”.

Sporadycznie zdarzają się również przypadki, w których studenci sami decydują się na rok przygotowawczy, widząc w nim szansę na, przynajmniej częściowe, uzupełnienie różnic programowych szkół średnich w ich kraju i w Polsce; „pojechałam na taki miesiąc przygotowawczy i ja miałam dobre oceny....bardzo dobre i chcieli mnie od razu wysłać na studia. A ja wiedziałam, że nie dam rady, bo jedno jest to, że nie robiłam błędów gramatycznych, ale drugie jest to jak rozumujesz i czy pojmujesz wszystko co ci mówią czy nie, czy taki tekst bardziej specjalistyczny - ja bym nie zrozumiała tego. Dlatego chciałam zostać na tej zerówce, żeby w czasie tego roku poczytać jeszcze z zakresu literatury”. Studenci, którzy na własne życzenie chcą taki rok zaliczyć, zdają sobie sprawę z dużej ilości pracy jaka ich czeka, ale równocześnie widzą efekty jakie daje uczestnictwo w takim kursie; „to uczyło systematyczności pracy. Później, jak przyjechałam tutaj na pierwszy rok, kiedy było najwięcej studiowania, najwięcej zajęć, to nie miałam problemów, bo byłam do tego przygotowana”.

Z reguły decyzja o pozostaniu na roku zerowym jest decyzją indywidualną. Niejednokrotnie jednak studenci mówią o tym, że podejmowali ją razem z rodzicami, którzy mieli wątpliwości odnośnie ich samodzielności i dojrzałości. Należy bowiem zaznaczyć w tym miejscu, że większość osób przyjeżdża do Polski zaraz po szkole średniej – w wieku 17, 18 lat. Według polskiego prawa większość nie jest jeszcze pełnoletnia, a musi sobie radzić z nowymi obowiązkami, musi odnaleźć się w środowisku przynajmniej o dwa lata starszych studentów z Polski, a ponadto stawić czoła obowiązkom wynikającym zarówno z rozpoczęcia samodzielnego życia w nowym, nieznanym miejscu, daleko od domu, a także z obowiązkami związanymi z rozpoczęciem studiów i nauką. Dlatego też nawet ta część osób, których znajomość języka polskiego została oceniona jako odpowiednia do rozpoczęcia studiów właściwych, decydowała się uczestniczyć w kursie przygotowawczym, „żeby trochę wydorośleć”. Z kolei inna studentka wspomina: „Pamiętam, że powiedzieli, że ja mam bardzo dobre wyniki i że ja idę na studia. Ja wtedy się rozpłakałam i bardzo prosiłam moją panią, która nami się opiekowała, żeby zostawiła mnie. No i zostawiła - całe szczęście”.

Wiele osób pochodzenia polskiego, a także obcokrajowcy w ogóle, dzięki uczestnictwu w rocznym kursie przygotowawczym nawiązują pierwsze i najtrwalsze znajomości. Kontakty, które zwykle przeradzają się w prawdziwe przyjaźnie, trwające przez cały okres studiów, a często również i po skończeniu nauki.

Temat roku zerowego, pojawiający się w rozmowach ze studentami, pierwszych dni, tygodni i miesięcy w Polsce, z dala od rodziny  i znajomych pokazuje jak ważnym etapem studiowania jest ten pierwszy rok pobytu w Polsce. „Zerówka”, jest sprawdzianem nie tylko zdolności intelektualnych, ale przede wszystkim odporności i wytrzymałości psychicznej. Dla większości jest to również rok najcięższej pracy; „dużo było zajęć, bo było codziennie po sześć godzin i w sobotę też w pierwszym semestrze były zajęcia. To był język, literatura, historia i wiedza o Polsce i codziennie to samo. I do tego jeszcze mieliśmy logikę – teraz to naprawdę mało mamy zajęć”.

Napotykanych trudności jest wiele, zarówno w przypadku studentów zaliczających rok zerowy, jak i tych, którzy zaraz po przyjeździe do Polski rozpoczynają studia właściwe. Jak pokazały rozmowy i dyskusje, szczególnie z najmłodszymi studentami, którzy najlepiej pamiętają ten okres, ‘przeciętny’ student polskiego pochodzenia do „bagażu” ‘przeciętnego’ studenta z Polski rozpoczynającego studia wyższe i ‘przeciętnego’ studenta uczącego się poza granicami swojego kraju dodany ma jeszcze fakt przebywania w kraju, będącym ojczyzną przodków, kraju, którego obywatele poddają w wątpliwość przynależność do narodu polskiego.

Równocześnie należy zaznaczyć, że najmłodsi studenci polskiego pochodzenia, dopiero rozpoczynający rok akademicki, nie podnoszą do rangi problemu sprawy swoich korzeni i faktu zamieszkania na terenie Białorusi, Litwy czy Ukrainy. Jako problem zaczyna się ta sprawa jawić dopiero w miarę upływu czasu i długości pobytu w Polsce, nierzadko związanego z przykrymi doświadczeniami. A także w miarę jak zaczynają na swojej drodze napotykać coraz więcej trudnych do rozwiązania spraw, których przyczyną jest ich nieokreślona sytuacja prawna.

 

2. Studia

            Z wypowiedzi większości studentów wynika, że choć nie w takim samym stopniu jak podczas studiów, szczególnego rodzaju pomoc i wsparcie oczekiwane są w pierwszych dniach pobytu w Polsce, kiedy jest wiele spraw do zorganizowania, a wszystko wydaje się obce; „kiedy ja przyjeżdżałem tu do Warszawy to kiedy jechałem autobusem nie byłem pewien czy pozałatwiam akademik i to wszystko - straszne było i musiałem jechać... i zadawałem sobie pytanie gdzie ty jedziesz, gdzie ciebie niesie - 500 km od domu, co ja tam będę robił?”.

Jest coraz więcej osób (głównie z Litwy i terenów przygranicznych na Białorusi i Ukrainie), które przed przyjazdem na studia bardzo często i regularnie bywały w Polsce. Są osoby, które były w Polsce cały rok na ‘zerówce’. Ale wszyscy mówią o strachu i niepewności, które pojawiają się przed przyjazdem na studia właściwe. Wówczas dopiero uświadamiają sobie, że tak naprawdę niewiele wiedzą o Polsce i o mieście do którego jadą; „trochę to za dużo było dla mnie tej wolności jak na pierwsze miesiące”.

Większość jest już wówczas przygotowana z literatury, historii, wiedzy ogólnej o Polsce, ale pojawiają się kolejne, bardzo prozaiczne przeszkody: jak z dworca dojechać pod podany adres, w jaki sposób dotrzeć do akademika, do kogo i gdzie udać się w sprawie zameldowania i wreszcie gdzie jest uniwersytet, mój wydział i w jaki sposób można otrzymać plan zajęć na cały tydzień.

Na początku, zaraz po przyjeździe, na pierwszym roku studiów indywidualne konstruowanie planu zajęć stanowi jedną z podstawowych trudności piętrzących się przed studentami wielu wydziałów, szczególnie uniwersyteckich. Dla wielu jawi się taki system jako zbyt chaotyczny i niezrozumiały, tym bardziej, że samodzielne „organizowanie sobie studiów” jest niemałym zaskoczeniem, ponieważ jak mówią studenci: „u nas na Ukrainie nie ma takiego bałaganu jak tutaj – tam idziesz i po prostu dostajesz plan zajęć i nie musisz się martwić o to jak i kiedy trzeba się zapisać na zajęcia”.

Część studentów, osoby bardziej samodzielne, pewne siebie i swoich umiejętności (przede wszystkim językowych) podkreślają swobodę, jaką taki system zapewnia studentowi: „mi to bardzo odpowiada, że tu jest taka pełna wolność, że można wybierać np. godziny zajęć albo prowadzących i że trzeba być odpowiedzialnym za swoje decyzje”.

Jednak większość, a szczególnie te osoby, które nie miały starszego rodzeństwa albo znajomych na studiach w Polsce bardzo podkreślają wagę zbyt dużej samodzielności na pierwszym roku studiów. W efekcie studenci czują się zaniedbani, zostawieni samym sobie. Często pada stwierdzenie, że „nikt się nami nie zajmował”. I idące za tym wspomnienia momentów zwątpienia i chęć zrezygnowania, poddania się; „Ja już czasami się nawet pakowałam, bo ja chciałam już wyjechać, już miałem kupić bilet i po prostu jechać, ja na pewno już nie wytrzymywałem tego psychicznie, ale później tak posiedziałem sobie, pomyślałem - no co, przyjedziesz tam i wszystko, ale były takie chwile”.

Zdaniem wielu brak jest na kursie przygotowującym do studiów części praktycznej, informacji o tym w jaki sposób odnaleźć się w Polsce, w nowym mieście, w roli studenta, a także to, które sprawy są istotne i na co należy zwrócić uwagę.

Niektórzy mają w Polsce rodzinę albo znajomych. Czasem starsze, studiujące już tutaj rodzeństwo, osoby, które mogą pomóc na początku, ale które nie zawsze mieszkają w tym samym mieście; „jest u mnie rodzina w Polsce, ale oni mieszkają w Gdańsku, a tutaj muszę radzić sobie sama”.

Większość więc radzi sobie sama i tylko na siebie może liczyć; „mam tu znajomego księdza, mam taką panią, która czasami się mną opiekuje - ale teraz też jest zajęta”. Z wyjątkiem powstałego w 1999 roku, z inicjatywy między innymi samych studentów, Stowarzyszenia Studentów Kresowych SMOK nie ma osoby, osób czy instytucji, które mogłyby służyć doradą w pierwszych dniach pobytu w Polsce.

Osoby, które przyjeżdżają na studia do Polski starają się być, mimo wszystkich przeszkód, konsekwentne w swoim wyborze i w dążeniu do samodzielności, ponieważ, jak podkreślają: „przecież w końcu to sam się na to zdecydowałem, no i jestem już pełnoletni, no więc muszę sobie jakoś radzić”. Nie wszyscy jednak potrafią pokonać tęsknotę i trudności, które kolejno się pojawiają. Chwile załamania są ponad ich siły i zdarzają się też przypadki, kiedy ci, którzy nie dają sobie rady z zaistniałą sytuacją wracają do domu, rezygnują już na pierwszym roku.       

Tym bardziej, że często, zwłaszcza na pierwszym roku, studenci nie mogą sobie pozwolić na zbyt częste wyjazdy do domu i odwiedzanie rodzinnych stron. W tym czasie z reguły jeszcze nie podejmują dodatkowej pracy, a co za tym idzie nie mają dodatkowych funduszy, które mogliby przeznaczyć na podróż do domu.

 

 

Z reguły studenci w trakcie rozmów starali się podkreślać; „mam nadzieję, że się zaadoptowałem... mniej więcej”, ale często w ich głosie słychać było niepewność.  Bowiem, jak pokazały przeprowadzone rozmowy tak naprawdę o prawdziwej adaptacji, o faktycznym włączaniu się w życie studenckie można mówić raczej w odniesieniu do studentów starszych lat. W odniesieniu do tych osób, które przed przyjazdem również były aktywne społecznie, które działały w swoim kraju w różnego rodzaju organizacjach (nie tylko polskich) i dzięki temu nadal pozostają bardzo aktywne.

Ponadto są to najczęściej osoby, które spotkały się z serdecznym przyjęciem na początku pobytu, zaraz po przyjeździe do Polski na studia. Z reguły dotyczy to więc osób z Litwy i Ukrainy (z okręgu lwowskiego) - miejsc znanych i darzonych przez Polaków sentymentem; „i na uniwersytecie, i prywatnie, i w ogóle, gdzie wiedzą, że jestem z Litwy, którzy mnie poznają, to naprawdę czuję się zaszczycony i po prostu jest mi bardzo przyjemnie”; „spotkałam po prostu masę przyjemnych ludzi, którym Lwów się dobrze kojarzy i  nie odmówili mi pomocy, kiedy trzeba było”.

 

3. Praca

 

Studiowanie w przypadku większości studentów polskiego pochodzenia wiąże się ściśle z pracą i jej poszukiwaniem, tym bardziej, że jak podkreślają sami studenci: „trzeba mieć pieniądze, chociażby żeby chodzić do teatru czy do kina, czy też na dyskotekę. Żeby tu gdzieś chodzić to trzeba mieć dużo pieniędzy, bo przecież tu są takie ceny, że nie bardzo człowieka na to stać jak się nie ma pracy”.

Zazwyczaj po pierwszym trudnym (głównie ze względów adaptacyjnych) roku studenci zaczynają widzieć zalety systemu samodzielnego konstruowania planu zajęć. Widzą, że daje on możliwość dodatkowej pracy w wolne od zajęć godziny lub dni: „można sobie zrobić jeden semestr luźniejszy, jeśli na przykład musisz wtedy więcej popracować”. Coraz częściej doceniają, że taki system pozwala im dorobić do stypendium i coraz częściej układają plan zajęć w taki sposób, aby: „niektóre dni mieć wolne i móc pochodzić sobie trochę do pracy”.

Większość podejmuje więc prace dorywcze; często są to korepetycje, studentki pracują jako kelnerki, studenci rozdają ulotki, pracują w drukarniach, hurtowniach, na budowie. Ale są to z reguły prace nielegalne: „ Przecież, żeby pracować legalnie ja tutaj muszę mieć kartę czasowego pobytu z pozwoleniem na pracę i różne inne dokumenty – ale to przecież wiadomo, że się nielegalnie pracuje – chciałoby się oczywiście luksusu legalnej pracy, ale nie ma tak dobrze”.

Wśród studentów starszych lat bardzo popularne są również prace wakacyjne. Wtedy też stara się znaleźć pracę szczególnie ta część osób, która planuje po studiach zostać w Polsce (na wakacje do domu wyjeżdżają zazwyczaj ci, którzy zdecydowani są wrócić w rodzinne strony).

Ale tak jak w przypadku wielu innych sytuacji, z którymi stykają się studenci polskiego pochodzenia również poszukiwanie pracy stanowi trudność, zważywszy na fakt, że zgodnie z prawem studenci ci pracy podejmować nie mogą: „chciałbym na przykład zarobić trochę pieniędzy, ale nie mogę pójść do pracyPonadto brak jest możliwości podjęcia pracy, która mogłaby stanowić praktykę do zawodu zgodnego z kierunkiem studiów: „można oczywiście znaleźć jakąś tam nielegalną pracę, ale też nie będzie jakaś dobra, zgodna z wykształceniem, tylko fizyczna”. Szczególnie istotne jest to dla tych, którzy planują zostać po studiach w Polsce i szukają pracy już w trakcie, gdyż jak podkreślają: „ten, kto nie pracuje nigdzie to później, po studiach, raczej nie ma szans na zatrudnienie”. Brak pracy w trakcie studiów często decyduje o tym, że po ich skończeniu studenci muszą zmieniać plany i wracać do kraju z którego przyjechali: „znam taką dziewczynę, która studiowała tu na Politechnice i ona wróciła. A wróciła tylko z jednego powodu – ponieważ żadnej pracy nie mogła załatwić mając tylko obywatelstwo ukraińskie i nie mając Pesel-u. Ta dziewczyna nie miała znajomości, nie miała niczego – i musiała wrócić do Lwowa”.

 

4. Mieszkanie

 

Studenci z Białorusi czy z Ukrainy, osoby, które niezbyt dobrze czują się z językiem polskim na co dzień starają się raczej szukać swojego towarzystwa, zazwyczaj mieszkają z osobami, które również przyjechały z tamtych terenów. Taka sytuacja wynika w dużej mierze również z tego, że studenci obcokrajowcy z reguły znają się już po kursie przygotowawczym i naturalną koleją rzeczy jest to, że kiedy przyjeżdżają na studia również chcą mieszkać razem, z osobami, które po prostu znają i lubią. Często właśnie znajomości wtedy zawierane są początkiem wspólnego mieszkania przez wiele lat studiów. A, co za tym idzie, częstszego przebywania w gronie ‘swoich’, posługiwania się ‘swoim’ językiem.

Taka sytuacja zdecydowanie rzadziej ma miejsce w przypadku osób z Litwy i z zachodniej Ukrainy, które rzadziej lub krócej uczestniczą w kursach przygotowawczych. Ponadto nie mają ‘kompleksu językowego’ i raczej nie unikają towarzystwa osób z Polski.

Najczęściej studenci są zadowoleni z mieszkania w akademiku, mówią o możliwości poznawania nowych osób i uczestniczenia w życiu towarzyskim: „tutaj są luzy totalne, mam bardzo dużo kolegów, znajomych, często są imprezy”.

Sporadycznie zdarzają się przypadki wynajmowania pokoju przy rodzinie: „ja to nie mógłbym w akademiku mieszkać, bo kiedy śpię czy uczę się to muszę mieć ciszę” lub też w mieszkaniu studenckim – zazwyczaj w przypadku studentów starszych lat, osób, które już pracują i planują zostać w Polsce.

 
5. Plany na przyszłość

 

Pytanie: „Co po studiach?” było pytaniem zdecydowanie drażliwym. Większość osób starała się nie zdradzać swoich planów, powołując się na stereotypowy w Polsce pogląd o tym, że ludzie zza wschodniej granicy przyjeżdżają na studia do Polski tylko po to, żeby móc tu zamieszkać na stałe. Dlatego też w odpowiedzi na pytanie o plany na przyszłość można było najczęściej usłyszeć: „żadnych planów nie mam”, „mam jeszcze 4 lata na myślenie”, „ja naprawdę nie wiem, co będę robiła”, „w każdym wypadku jest to sprawa indywidualna”.

Część studentów planowała rozpocząć studia podyplomowe albo studia równoległe – przez niektórych traktowane jako forma przedłużenia legalnego pobytu w Polsce, odsuwająca w czasie ostateczną decyzję.

Część osób (szczególnie kobiety) planowała założyć lub założyła rodzinę. Jeśli był to związek z obywatelem polskim to oczywistym było pozostanie w Polsce: „jeżeli ktoś wychodzi tu za mąż za Polaka, no to wiadomo, że zostaje”. Jeśli natomiast był to związek z osobą pochodzącą z Białorusi czy z Ukrainy dylemat wyboru kraju zamieszkania na stałe pozostawał nadal.

Zdarzały się też osoby, które były już w związku z kimś kto pozostał w ich kraju i te osoby były zdecydowane na powrót (z reguły na Litwę lub rzadziej na Ukrainę). Takie osoby miały już z reguły konkretne plany na przyszłość i podkreślały; „teraz chcę wracać na pewno, teraz jestem po prostu przekonany, że ja wrócę i tam będę szukał pracy”.

Zdecydowana większość badanych (szczególnie studenci z Białorusi i z Ukrainy), bez względu na plany na przyszłość chciałaby mieć możliwość pozostania i pracy w Polsce, głównie ze względu na postrzeganą bardziej stabilną sytuację ekonomiczną.

Studenci z uczelni ekonomicznych, głównie ci z Białorusi, podkreślali, że Polska to kraj ze znacznie lepszymi perspektywami i znośniejszymi warunkami życia. Szczególnie bowiem dla studentów z Białorusi problem trudnych warunków życia, związanych ze złą sytuacją gospodarczą na Białorusi, jest podstawową przyczyną ich obaw przed ewentualnym powrotem w rodzinne strony; „młodzi chcieliby tu na stałe przyjechać. Koledzy moi jak przyjeżdżam, to zawsze mówią, że nie ma po co wracać: ‘No a co tutaj - widzisz jak jest - pijemy, bo nie ma nic do roboty, z nudów, tak po prostu.’ To jest sytuacja tragiczna, na nic ich nie stać, tylko na wódkę. Czym to się skończy?”.

Studenci z Litwy zwracali uwagę, że szansą dla tych, którzy decydowaliby się wracać do kraju mogłaby być Karta Polaka, dająca możliwość legalnej pracy w Polsce, bez konieczności przeprowadzania się tutaj na stałe. Dla niektórych było to bardzo ważne, choć nie do końca potrafili wyjaśnić chęć istnienia takiego rozwiązania; „czuję, że po prostu chciałabym tam mieszkać, na Litwie - nie wiem dlaczego - po prostu muszę”.

            Generalnie powrotu do kraju studenci obawiają się z różnych względów. Studenci z Białorusi i z Ukrainy mówią o trudnej sytuacji ekonomicznej, a na Białorusi również politycznej. Powrót często oznaczałby ich zdaniem pozostawanie bez pracy albo pracę w zawodzie innym niż wyuczony i bardzo niskie zarobki.

Studenci z Litwy (szczególnie starsi i ci, którzy uczyli się w polskich szkołach, a w domu mówiło się po polsku) zwracają uwagę na zaległości w języku litewskim, spowodowane brakiem ciągłego kontaktu z tym językiem w trakcie pięcioletnich studiów w Polsce.

Wszyscy podkreślają, że pięć lat poza granicami kraju to dosyć długi okres czasu, wystarczający, żeby przestać orientować się na bieżąco w sytuacji na rynku pracy; jak jestem cały czas w Polsce to wiem co się w Polsce dzieje i jak tu szukać pracy. W domu mnie ciągle nie ma i już widzę po tych czterech latach, że trochę wypadłem z obiegu”.

            Mówią o tym, że gdyby zdecydowali się wrócić to ponownie znajdą się w sytuacji mniejszości narodowej. Zdają sobie sprawę, że będzie to wymagało od nich nie tylko wysiłku zachowania i przekazywania kultury narodowej, ale również pozytywnej tożsamości obywatelskiej, jako odniesienia do państwa zamieszkania.

Sytuacja studentów polskiego pochodzenia stawia ich, w momencie kończenia studiów, wobec wyborów tym trudniejszych, że są oni obywatelami innych państw i ich decyzje nie są do końca zależne od nich samych. Jak sami mówią; „najlepiej byłoby, żeby tam też była Polska i wtedy nie byłoby takiego dylematu - a tak zawsze jest taki dylemat”.

Trudno więc jest przewidzieć jak potoczą się losy wielu z nich, co będą robić za parę lat, gdzie w końcu będą mogli i gdzie zdecydują się zamieszkać. W oparciu o przeprowadzone rozmowy trudno jest opisać nawet ich plany na przyszłość, ponieważ, jak mówili, ”sam nie wiem jak potoczą się moje losy”.

          

Propozycje dotyczące zmiany sytuacji Polaków na terenach byłego ZSRR, w wypowiedziach studentów z Białorusi, Litwy i z Ukrainy

            Pierwszą reakcją większości moich rozmówców było wyraźne dystansowanie się do udzielenia odpowiedzi na pytanie o ocenę i ewentualne propozycje dla działań rządu polskiego w stosunku do Polaków mieszkających w byłych republikach Związku Radzieckiego. Zazwyczaj padała odpowiedź wskazująca na postrzegany brak rozwiązań i sposobów poprawy sytuacji Polaków na tamtych terenach: „Szczerze to nie widzę jakiegoś dobrego rozwiązania, bo wszystko bierze się z tego, że ogólnie jest zła sytuacja materialna w państwach, które należały kiedyś do Związku Radzieckiego”.

Niektórzy oceniali prawo polskie i działania rządu polskiego w kategoriach pozytywnych, podkreślając jednocześnie, że pomimo trudnej sytuacji mniejszości polskiej na Kresach mogli oni, dzięki przyznanemu im przez rząd polski stypendium, rozpocząć studia w Polsce. Takie stanowisko, określające dotychczasowe zainteresowanie rządu jako w pełni zadowalające i wystarczające, zajmowali z reguły studenci dopiero rozpoczynający naukę w Warszawie.

            Ale już w opinii studentów dłużej tutaj przebywających, po dopytaniu pojawiają się bardziej konkretne wyrazy niezadowolenia z obecnej sytuacji i idące za tym propozycje i pomysły na różne formy pomocy ze strony Polski.

Problemy polskich mniejszości nadal mieszkających za wschodnią granicą Polski w wypowiedziach studentów okazują się być bardzo różne. Dotyczą zarówno problemów czysto materialnych w konkretnych miejscowościach, parafiach czy rodzinach, związanych często z brakiem możliwości wyjazdu do Polski na stałe lub chociażby na pewien czas, do pracy.

Ale także funkcjonowania na tamtych terenach instytucji i ośrodków polonijnych, edukacji w języku polskim, możliwości kontynuowania nauki w Polsce: „Teraz mnie tam (na Ukrainie – przyp. aut.) nikt nie pyta i nikt w zasadzie nie wie jakiej jestem narodowości. Ewentualnie może powstać problem, jeżeli ktoś chce zachować ten swój język, kulturę, to jakie są stworzone możliwości rozwoju dla tego”.

Studenci mówią też o poprawie sytuacji Polaków w tych krajach, z których przyjechali, poprzez podniesienie poziomu edukacji w polskich szkołach; „jednak tam nauczycieli strasznie brakuje - jeżeli ja zostanę nauczycielem na przykład, to tam na pewno będzie praca i szczególnie....może nie tyle historii, ale tam brakuje nauczycieli i to widać. To znaczy, teraz oczywiście już jakby napływ tych nowych, ale poziom nauczania na Litwie, szczególnie w szkołach polskich, nie jest wysoki, naprawdę - pozostawia wiele do życzenia”.

Niektórzy studenci deklarują chęć posiadania obywatelstwa polskiego – choć, na co warto zwrócić uwagę w kontekście omawianych problemów identyfikacji narodowej, nie zawsze są oni skłonni zrezygnować z dotychczas posiadanego obywatelstwa, nie chcą zrywać więzi z krajem, w którym się urodzili. Dotyczy to w szczególności osób przyjeżdżających z Litwy. Dla nich najczęściej pomoc Polski, jako ojczyzny ideologicznej wiąże się raczej ze wspieraniem rodaków na Wschodzie poprzez stwarzanie warunków rozwoju i popieranie wszelkich kontaktów polskich mniejszości z obywatelami Polski. Według nich ważnym przedsięwzięciem ze strony władz Rzeczpospolitej byłoby budowanie szkół polskich w krajach byłego ZSRR,
jak również wszelkie formy wspierania szkolnictwa i polskich organizacji na tych terenach. Organizacji służących nie tylko pielęgnowaniu polskości wśród najmłodszego pokolenia i skupiających Polaków na Wschodzie, ale także promujących kulturę polską, odbudowujących pomniki kultury polskiej – kościoły, cmentarze, muzea.

Studenci z Białorusi częściej mówią o perspektywie ułatwiającej im możliwość emigracji do Polski na stałe i w ten właśnie sposób rozwiązującej problemy etniczne polskiej mniejszości na Białorusi; „na pewno przydałyby się na przykład podwójne obywatelstwa czy Karta Polaka, dzięki którym można byłoby przyjechać bez wizy”. Zazwyczaj jednak pomysły te świadczą o pewnej bierności Polaków z Białorusi. Jednocześnie zdają sobie oni sprawę, że repatriacja nie wchodzi w grę, gdyż, jak argumentują; „dla Białorusi nawet tego nie proponują, bo to już uważają, że to jest i tak blisko Polski[11].

Ponadto w związku z repatriacją wiele osób mówiło o trudnościach adaptacyjnych, związanych z ewentualnym przeprowadzeniem się do Polski. Szczególnie studenci z Litwy i Ukrainy, dla których powrót wydaje się być łatwiejszy niż dla studentów z Białorusi – gdzie sytuacja w kraju jest szczególnie trudna: „Mi się wydaje, że nie będzie zbyt dużo osób, które chciałyby się przenieść na stałe, całą rodziną do innego kraju – zwłaszcza jeżeli to jest bardzo daleko – bo trudno, żeby chcieli się tak nagle od wszystkiego odciąć, od wszystkich kontaktów towarzyskich. Poza wychowanie tam też wychowanie było trochę inne, w innej mentalności”.

            Studenci z Ukrainy tak komentują możliwość repatriacji: „repatriowany powinien być ten, kto był tym Polakiem i w latach 70-tych i w 80-tych kiedy było trudno. I zawsze był Polakiem. A nie taki co kiedy był komunizm, to lepiej mu było być komunistą, natomiast teraz kiedy jest repatriacja i się dostaje obywatelstwo polskie, bo jest wygodnie, bo są wyższe zarobki to ludzie podrabiają dokumenty i wyjeżdżają”.

 

Czynniki kształtujące tożsamość narodową studentów polskiego pochodzenia z Białorusi, Litwy i Ukrainy

 

Analiza zebranych w trakcie badań wywiadów pokazała istnienie w świadomości studentów kilku podstawowych czynników, uznawanych za składowe polskiej tożsamości. Te czynniki to: język polski, katolicyzm, szlacheckość, ciągłość tradycji i kultury polskiej i stosunek do pojęcia ojczyzny. Zmiany, jakim podlega tożsamość narodowa studentów polskiego pochodzenia z Litwy, Białorusi i Ukrainy opisuję korzystając z poczynionych spostrzeżeń.

 

Znajomość języka polskiego

 

1. Studenci z Litwy

            Nawiązywanie kontaktów ze studentami z Litwy ze względu na ich kompetencje językowe nie stanowi problemu, ponieważ, jak sami podkreślają; „rozmawiałam i rozmawiam po polsku”. Studenci z Wileńszczyzny pochodzą z terenów, gdzie dzieci z polskich rodzin mogły uczyć się języka polskiego nie tylko w domu; „w domu rozmawiamy po polsku”, ale też w szkole; „miałem lekcje, wszystkie przedmioty, w języku polskim - oprócz oczywiście języków: rosyjskiego i niemieckiego”. Dzisiaj język polski tych osób jest bardzo poprawny i nie stanowi bariery w porozumiewaniu się z Polakami z Polski.

Zdecydowanie częściej osoby te opowiadały o swoich kontaktach z rówieśnikami z Polski. Im też, jak się okazuje, jest o wiele łatwiej aniżeli Polakom z Białorusi czy wschodniej Ukrainy nawiązywać te znajomości - przede wszystkim ze względu na dobrze opanowany język polski.

Większość moich respondentów mogła pochwalić się znajomością kilku języków – każdy biegle posługuje się językiem rosyjskim, polskim i przynajmniej jednym językiem zachodnim. Ponadto, szczególnie studenci młodszych lat, w stopniu bardzo dobrym mają opanowany również język litewski. I często wybór języka, w jakim prowadzone są rozmowy w grupie studentów z Litwy zależy od tego „kto pierwszy zacznie jeżeli się spotykamy. Jeżeli zacznie po rosyjsku czy po litewsku to rozmawiamy po litewsku. Jeżeli ja zacznę po polsku on też rozmawia po polsku”.

Wśród studentów z Wileńszczyzny świadomość polskości uzewnętrznia się poprzez codzienne posługiwanie się językiem polskim. Jedynie w niektórych grupach studentów polskiego pochodzenia z Litwy językiem dnia codziennego jest język rosyjski. Wyjątek ten dotyczy tych osób, które pochodzą z małych miejscowości na granicy z Białorusią. Tutaj częstsze są przypadki studentów, którzy, choć pochodzą z polskich rodzin, nie wynieśli z domu nawyku formułowania myśli w języku polskim. Jedna z respondentek zwraca uwagę na tę kwestię; „u nas nie rozmawiali po polsku – chociaż rodzina sami Polacy, ale nie rozmawiali po polsku”. Polskość w tych rodzinach przejawiała się zwykle w inny sposób – z reguły poprzez kultywowanie tradycji i kultury polskiej oraz poprzez odwoływanie się do więzi typu religijnego, do przynależności do wyznania rzymskokatolickiego. Niemniej jednak, podkreślenia godnym jest fakt, iż, jak mówi moja rozmówczyni; „do małych dzieci zawsze po polsku mówi się - no, zawsze! [...] jak tylko dziecko zobaczysz, to od razu po polsku. Natomiast między sobą to taki język nie rosyjski, nie polski, a mieszany. Czyli jest już tam we wsi taki język – kilka słów nawet i do litewskiego podobnych”. Posługiwanie się „językiem mieszanym”, tak zwaną „mową prostą” przez Polaków z terenów graniczących z Białorusią jest jednak dużo rzadziej spotykane niż wśród Polaków zamieszkujących między innymi okolice Grodna na Białorusi.

 

2. Studenci z Białorusi

            Studenci z Białorusi zdecydowanie rzadziej w swoim gronie, rzadziej
w stosunku do studentów z Litwy, posługują się językiem polskim. Taka sytuacja – w ich opinii - spowodowana jest przede wszystkim brakiem stałego kontaktu z językiem aż do chwili rozpoczęcia studiów w Polsce. Niektórzy, mieszkając na Białorusi w ogóle nie mieli możliwości posługiwania się językiem polskim, dla innych z kolei kontakt z chociażby gwarową odmianą języka kończył się dosyć wcześnie. Szczególnie wymowne i częste są przypadki, jak ten, o którym mówi jedna ze studentek; „Od dziecka rozmawialiśmy po polsku. Z tym, że na przykład na początku jeszcze, jak my byłyśmy małe (mowa o siostrze - przyp. aut.) to cały czas rozmawiałyśmy po polsku, a później już, jak trzeba było iść do przedszkola - siostra specjalnie poszła do przedszkola, żeby się nauczyć języka rosyjskiego i wtedy więcej zaczęliśmy rozmawiać w domu po rosyjsku. Bo najpierw rozmawialiśmy tylko po polsku, a już jak poszerzył się kontakt
z ludźmi spoza rodziny, spoza wsi - urzędy jakieś, szkoła i wtedy wiadomo było, że trzeba mówić po rosyjsku
”. Sytuacja rozpoczęcia nauki w szkole rosyjskiej i coraz większej ilość czasu spędzanej we wszelkiego rodzaju instytucjach powodowała odsunięcie na plan dalszy, a w końcu rezygnację z porozumiewania się w języku polskim.

Ponadto, niezaprzeczalnym jest fakt, że jeśli w ogóle język polski był obecny, to jedynie „mówiło się” - w domu czy też, w niektórych przypadkach również w całej wsi, po polsku. „Mówiło się” oznacza, że niezbyt często można było usłyszeć polski język, zwłaszcza, że na terenach obecnej Białorusi językiem codziennych kontaktów Polaków tam mieszkających była tak zwana „mowa prosta”, łącząca wyrazy pochodzące zarówno z języka polskiego, jak i rosyjskiego czy też białoruskiego.

Nie istniała również możliwość nauki pisania i czytania w języku polskim. Moi rozmówcy nie znali alfabetu łacińskiego dopóki nie zaczęli uczyć się języka angielskiego; „mój pierwszy kontakt z książką polską to zaczął się od czwartej klasy szkoły podstawowej i zaczęłam uczyć się alfabetu łacińskiego i wtedy automatycznie zaczęłam czytać - bo książki polskie były u mnie w domu”, ale niestety na Białorusi nie było tradycji nauczania języka polskiego w domu, bo zresztą sami rodzice niezbyt dobrze posługiwali się tym językiem. Dziadkowie z kolei, jak wspominają studenci z Białorusi, zajmowali się wychowywaniem w tradycji i kulturze polskiej jedynie od strony religijnej. Oni troszczyli się przede wszystkim o to, żeby dziecko zostało ochrzczone czy żeby przystąpiło do Pierwszej Komunia, a język jakim się posługiwali w codziennych kontaktach to głównie gwara białoruska, czyli wspomniana już ‘mowa prosta’; „czasami śmiesznie było posłuchać jak stare babcie wracają z kościoła, próbują sobie coś przypomnieć i to śmiesznie wygląda - polskie słówka z białoruskim albo z rosyjskim akcentem i jeszcze takie pomieszane”.

            Słaba znajomość języka polskiego sprawia, że studenci z Białorusi czują się, o wiele bardziej niż studenci z Litwy, zagubieni kiedy przyjeżdżają do Polski na studia; „ Na początku to głównie problemy z językiem. Rozumieć - rozumiałem wszystko, ale coś powiedzieć....nie, no w sklepie to żadnych problemów, bo co tam poprosić o chleb czy jeszcze coś - to żaden problem, ale żeby tak porozmawiać to było trochę trudno”. Dlatego najprawdopodobniej ich kontakty z Polakami z Polski są bardziej ograniczone. A w trakcie roku zerowego znajomości ze swoimi rówieśnikami z Polski praktycznie nie nawiązują; „jak studiowałam w Łodzi to nie znałam w ogóle Polaków - takich spoza - nie miałam kontaktu żadnego”. I wtedy właśnie zaczynają się ich pierwsze uprzedzenia do Polaków „z zewnątrz”, a zacieśniają się więzi z rodakami „ze wschodu” i z innymi cudzoziemcami; „ja na przykład traktowałam wszystkich tych moich znajomych z akademika z Łodzi jak jedną rodzinę - wszystkie trudy pierwszego mieszkania w obcym (sic!) kraju – nie spotkałam się już później z czymś podobnym w innych akademikach”. Wtedy też jasnym staje się jaki język będzie używany na co dzień w pokoju; „ja chciałam rozmawiać cały czas po polsku to one (koleżanki z Białorusi - przyp. aut.) nie, one nie chciały. I jak zaczęłam z nimi od samego początku, to tak jest”.

Przeciętny student z Białorusi, nawet kończąc studia, pozostaje w swoim środowisku - studentów z Białorusi i innych republik byłego ZSRR. Tylko nieliczni, ci, którym uda się w trakcie studiów znaleźć dobrą pracę starają się zapominać o swoich problemach z językiem (bo też ta grupa studentów z Białorusi język polski ma opanowany najlepiej) i bardziej pewni siebie zaczynają przebywać także w gronie Polaków z Polski. Ta grupa studentów pochodzi też z rodzin, w których przetrwały najlepiej zachowane tradycje polskie, a język polski był faktycznie językiem dnia codziennego.

 

3. Studenci z Ukrainy

Znajomość języka polskiego wśród studentów z Ukrainy jest mocno związana z rejonem na Ukrainie, z którego pochodzą badani.

Studenci przyjeżdżający z okolic Lwowa, Stanisławowa, Stryja, z terenów po zachodniej stronie Zbrucza posługują się bardzo biegle językiem polskim. W trakcie rozmów z osobami z tamtych terenów najczęściej można usłyszeć: „ja nie uczyłem się mówić po polsku – po prostu rodzice rozmawiali po polsku i stąd znam język polski – to jest mój ojczysty język”. Studenci w swoich wypowiedziach potwierdzają, że: „na Ukrainie w takim potocznym rozumieniu to za Polaka uznawany jest ten, kto mówi po polsku”.

Dla osób, które mieszkały w Kijowie, Odessie i na terenach Ukrainy wschodniej język polski jest językiem, którego przed przyjazdem na studia muszą się uczyć niemalże od początku, bowiem do momentu pojawienia się pomysłu studiowania w Polsce raczej nie było możliwości rozmawiania w języku polskim. Zarówno w szkole jak i w domu rozmawiano zazwyczaj po ukraińsku lub rosyjsku. Na tamtych terenach nie było również możliwości chodzenia do kościoła, ponieważ kościoły były zamknięte, choć jednocześnie, szczególnie młodsi, studenci nie pamiętają już raczej czasów Związku Radzieckiego. Ich pamięć sięga zazwyczaj roku 90-tego i powstałych już wówczas odrębnych państw: Litwy, Białorusi i Ukrainy. Wspominają jedynie, że: „do 90-tego roku to wszystko było strasznie zakazane, ludzie chcieli iść do kościoła, ale nie mogli, bo później mieli z tego powodu kłopoty. A w 90-tych latach to już było bardzo spokojnie, bardzo dobrze”.

Większość więc osób (z wyjątkiem tych, które kończyły polską szkołę, np. we Lwowie) przed planowanym przystąpieniem do egzaminów na studia do Polski zapisywało się na kursy języka polskiego – najczęściej organizowanych przez stowarzyszenia Polaków, ale również przy polskich szkołach i parafiach.

 

 

4. Znajomość języka polskiego a tożsamość narodowa studentów

Z reguły jeszcze w trakcie roku zerowego, studenci (głównie z Białorusi i Ukrainy) w uzgodnieniu z nowo poznanymi na kursie znajomymi ustalają w jakim mieście chcą się uczyć i już wtedy decydują kto z kim będzie mieszkał. Zwykle więc przyjeżdżają na pierwszy rok studiów z ustalonym i częściowo sprawdzonym (w trakcie roku zerowego) składem pokoju. I kiedy tylko nie ma nikogo z zewnątrz, czyli z Polski, w pewien sposób „korzystają z okazji” i przechodzą na język rosyjski, słuchają muzyki rosyjskich zespołów i zdecydowanie lepiej bawią się tańcząc przy przebojach bliższych Moskwie niż Warszawie, gdyż, jak tłumaczą, „to się bierze z tęsknoty za tym językiem (rosyjskim - przyp. aut.) - nie tęsknisz za utworami, tylko za tym językiem”. Szukają więc przede wszystkim towarzystwa „swoich”, wśród których mogą porozmawiać po rosyjsku - a nawet nie tyle porozmawiać, co, jak sami podkreślają „po prostu pogadać i pośmiać się, wśród osób, które też rozumieją rosyjskie żarty i pamiętają te same bajki z dzieciństwa”. Jedna z moich rozmówczyń mówi wprost, że „w swoim gronie, ludzi z Białorusi, Ukrainy, Rosji czy Kazachstanu czuję się najlepiej, bo to inna mentalność, inne skojarzenia...”.

Studenci z Białorusi i często również z Ukrainy raczej ograniczają swoje kontakty ze studentami z Polski, co spowodowane jest w większości przykrymi doświadczeniami, które ich spotykają jeszcze na początku, kiedy ich język polski jest jeszcze słaby, z akcentem z języka rosyjskiego. Akcent wielokrotnie zdradza w najmniej oczekiwanym momencie – na przykład w dyskotece: „rozmawiamy sobie, tańczymy, a on tak - Jakiś dziwny akcent masz? - No tak, jestem z Białorusi - i po prostu bez żadnego słowa odwraca się i odchodzi (chłopak - przyp. aut.)”.

Często można usłyszeć już w rozmowach ze studentami dopiero zaczynającymi naukę w Polsce, że „w Polsce na pewno nie czuję się Polakiem” pod wpływem wielu nieprzyjemnych sytuacji i wątpliwości związanych ze słyszanym i nie dającym się ukryć akcentem i  słabym posługiwaniem się językiem polskim.

Wielu studentów unika towarzystwa kolegów z Polski, widząc w tym sposób na uniknięcie przykrych doświadczeń: „Ja nie mam takich przykrych doświadczeń, dlatego, że ja po prostu unikam, unikam ludzi z Polski....[...] ja po prostu jak ten ślimak - chowam się pod ziemię”.     Studenci zwracają uwagę, że słabe posługiwanie się językiem polskim jest główną przeszkodą najpierw w nawiązaniu, a następnie w kontynuowaniu znajomości. Podkreślają, że Polacy z Polski są szczególnie wyczuleni na akcent języka rosyjskiego i nierzadko nie chcą po prostu mieć nic wspólnego z osobą zza wschodniej granicy. Dlatego też wspólne mieszkanie z kimś z Polski zdarza się zwykle w wyniku zbiegu okoliczności, a najczęściej po jakimś czasie studenci ze Wschodu szukają jednak kogoś „swojego”, gdyż okazuje się, że nie potrafią i też nie chcą rezygnować z tego co jest im bliskie tylko dlatego, żeby stać się „prawdziwym Polakiem”, czyli Polakiem, który odrzuca wszystko, co kojarzy się z krajem pochodzenia i automatycznie przechodzi na język polski. Wielu z tych studentów zwraca się wtedy tylko w stronę kultury rosyjskiej i znajomych posługujących się językiem rosyjskim (studentów z byłych republik Związku Radzieckiego przyjeżdżających do Polski w ramach wymiany studenckiej), a swoją polskość zachowuje wyłącznie dla siebie i nie stara się już więcej jej ujawniać i rozwijać.

            Polacy z Polski raczej rzadko potrafią zainteresować się tym co popularne wśród ich rodaków – rówieśników, mieszkających za wschodnią granicą. Zwłaszcza, że w społeczeństwie polskim raczej niewielu młodych ludzi jest gotowych zaakceptować, a tym bardziej docenić wartości niesione przez kultury zza naszej wschodniej granicy, kojarzących się z tym co rosyjskie, a więc raczej mało atrakcyjne. Zwykle mają więc oni raczej niechętny stosunek do obyczajowości i języka osób pochodzących z tamtych terenów, a tym samym utrwalają w studentów polskiego pochodzenia sentyment do tego co zostało stracone - do kraju i kultury kojarzonej z dzieciństwem.

Konsekwencją przebywania tylko wśród „swoich” jest zastój w rozwoju języka „jak mówię jedno albo dwa zdania to już tak nie słychać zbytnio akcentu, natomiast jak coś dłużej powiem to już”. To właśnie studenci z Białorusi i niektórych rejonów na Ukrainie najczęściej utożsamiani są z „Ruskimi”, co jest główną przyczyną tego, że tworzą oni zamknięte grono osób w jakiś sposób zrażonych do Polski i Polaków. W ten sposób niestety nie mogą oni poprawiać swoich błędów i praktycznie w ciągu pięciu lat studiów wolą rozmawiać po rosyjsku. Najtrudniej jest im pokonać „straszny kompleks językowy”, który zostaje w nich i stanowi poważną przeszkodę w nawiązywaniu znajomości ze studentami z Polski. Dlatego często powtarza się zdanie: „Jeżeli już tam muszę z kimś porozmawiać to idę do Białorusinów czy Rosjan”. I dlatego nadal, pomimo rozpadu Związku Radzieckiego studenci, którzy przyjeżdżają szczególnie z Białorusi i z Ukrainy często są nazywani Rosjanami: „na pewno nie uważają mnie za Polkę, na pewno! Rzadko kto mówi o Ukrainie, po prostu dla większości jestem Rosjanką”.

 

Katolicyzm a identyfikacja narodowa

W warunkach pogranicza wschodniego ważne kryterium identyfikowania się jednostek stanowi kryterium przynależności i tożsamości religijnej. Podobnie dla wielu moich respondentów ojczyzną był język, natomiast dla innych siłę integrującą Polaków na Kresach stanowił Kościół.

Zwłaszcza wśród Polaków na Białorusi i Ukrainie bycie Polakiem było konsekwencją faktu bycia katolikiem - nie pomijając oczywiście faktu polskiej identyfikacji rodziców. Konsekwencją takiego pojmowania narodu było zubożenie kulturowych wyrazów tożsamości polskiej na tamtych terenach.

            Rozmowy z przedstawicielami najmłodszego pokolenia Polaków z Białorusi i z Ukrainy pokazują jednak, że zmienia się ten sposób samookreślenia narodowego. Od kilku lat dokonują się istotne zmiany w Kościele Rzymskokatolickim, stanowiącym od wieków podstawę tożsamości wyznaniowej, narodowej i kulturowej Polaków na tamtych terenach.[12] Dzisiaj bowiem również wielu Białorusinów i Ukraińców należy do Kościoła Katolickiego. Ponadto, jak pokazują badania Ewy Nowickiej i Sławomira Łodzińskiego przeprowadzone w 1998 roku, waga katolicyzmu w samookreśleniu narodowym Polaków znacznie spadła. Również na świecie znacznemu zmniejszeniu ulega związek narodowości z wiarą.   

W dalszym ciągu dla wielu osób z Białorusi i z Ukrainy narodowość to przede wszystkim synonim wiary katolickiej i związanej z nią obrzędowości. Jednak informacje, uzyskane w wywiadach pokazują, że dla młodego pokolenia wyznanie nie jest i nie może być tylko i wyłącznie wyznacznikiem przynależności do określonego narodu; „jedna rzecz być Polakiem, druga rzecz wierzyć w Boga - czy nie wierzyć”. Inny mój rozmówca argumentuje: „a, że do kościoła to wiesz....nie każdy Polak (obywatel Polski - przyp. aut.) chodzi do kościoła, bo na przykład był taki okres, że nie można było chodzić do kościoła - zabroniono. I dużo osób nie chodzi....a jeśli mama nie chodzi to gdzie dziecko pójdzie do kościoła. I po dzisiejszy dzień dziecko nie chodzi - chociaż jest Polakiem; on jest Polakiem, on czuje się Polakiem, ale przecież nie chodzi... ale przecież nie wszyscy chodzą do kościoła”. Również w opinii innej studentki nie można określić narodowości człowieka tylko na podstawie tego czy regularnie chodzi do kościoła: „po czym można go ocenić? po tym, że do kościoła idzie - to jest śmieszne”.

Na Ukrainie katolicyzm, szczególnie przed rokiem 90-tym był bardzo wyraźnym wyznacznikiem polskości. Obecnie powstaje coraz więcej ukraińskich parafii rzymskokatolickich i coraz trudniej jest na podstawie tylko i wyłącznie tego kryterium określić czy ktoś jest Polakiem czy nie; „ostatnio w naszym mieście zostały wybudowane dwa takie kościoły, w których msze odprawiane są w języku ukraińskim i jestem raczej skłonna myśleć, że tam to Ukraińcy chodzą”.

Jak pokazują rozmowy ze studentami obecnie coraz większą rolę odgrywa samookreślenie: „na Ukrainie przede wszystkim taka osoba jest uznawana za Polaka, która sama deklaruje, że jest Polką czy Polakiem”. Samookreślenie, które wydaje się tym trudniejsze, że obecnie narodowość nie jest przedmiotem czynnych prześladowań i nie trzeba się już obecnie decydować jaką narodowość zadeklarować w paszporcie: „trudno mi mówić kto jest uznawany za Polaka, bo nikt Cię teraz już o to nie pyta, nawet nie mamy wpisanej narodowości w paszporcie”. Ponadto, co podkreślają studenci „jak ktoś ciebie traktuje w ciągu czterech czy pięciu lat jako Rosjankę albo Ukrainkę, nawet jeśli chodzisz do kościoła, no to trudno, żeby to nie pozostawało śladu na tym jak ty się czujesz”.

 

Identyfikacja z kulturą polską

            Według wielu naukowców wyznacznikiem narodowej tożsamości jest kultura narodowa. Dorota Symonides zastanawia się więc czy przede wszystkim „nasza kultura narodowa jest współcześnie kulturą jednolitą, kulturą, która stanowi jednakową wartość dla wszystkich Polaków? Czy należy do niej także disco polo? Czy cała kultura narodowa, wszystkie jej współczesne przejawy, mogą istotnie stanowić wartość, z którą chcemy się wszyscy utożsamiać?”[13].   

Utożsamianie znaczy przede wszystkim zaakceptowanie. Jednak, na co zwraca uwagę Dorota Symonides, nie wszyscy obywatele Polski akceptuj[H1] ą całą złożoność współczesnej polskiej kultury. A nie oznacza to przecież ich wynarodowienia. Zdaniem Doroty Symonides „Współczesny Polak nie musi akceptować wszystkich cech wchodzących w rejestr znaków tożsamości narodowych. Ma prawo do wyboru, może, i z reguły to czyni, ograniczyć swe więzi do konkretnej wspólnoty”[14].

Jak pokazują przeprowadzone ze studentami polskiego pochodzenia rozmowy, znajomość kultury i języka polskiego wśród studentów z Litwy jest porównywalna, a nierzadko nawet, że większa od tej, jaką posiadają rówieśnicy badanych urodzeni i wychowani w Polsce. Tyle tylko, że w odróżnieniu od nich, dla młodych ludzi z Litwy nie był to proces naturalny, ale wymagał decyzji i wysiłku, ukierunkowanego na pełne przyswojenie kultury polskiej; wysiłku, który w głównej mierze przyczynił się do internalizacji przekazywanych wartości. Dzięki przede wszystkim istnieniu polskich szkół dzisiaj młode pokolenie Polaków z Litwy zna historię i kulturę swojego narodu. Nie mają oni problemów również jeśli chodzi o znajomość polskiej literatury i innych przejawów twórczości artystycznej.

            W przypadku Polaków z Białorusi i z Ukrainy znajomość treści polskiej kultury i historii Polski jest najczęściej o wiele mniejsza niż wśród studentów z Litwy (choć oczywiście zdarzają się wyjątki). Likwidacja szkolnictwa narodowego, wyniszczenie polskiej inteligencji, zamknięcie kościołów i represjonowanie duchowieństwa oraz zastraszania społeczeństwa spowodowało odcięcie mieszkających na Białorusi i Ukrainie Polaków od dziedzictwa narodowego i dorobku kulturalnego rodaków mieszkających w Polsce oraz ułatwiło ich rusyfikację i asymilację. Znaleźli się oni w wyniku układów kończących drugą wojnę światową w kręgu oddziaływania obcego języka, kultury, mentalności i zasad postępowania. Tradycja rodzinna, lokalna wypełniana była przez nowe treści, często obce dla polskiej kultury.

            Znajomość kultury i historii polskiej jest jednak na tyle dobra (w przypadku studentów z Litwy) i wystarczająca (wśród studentów z Białorusi i z Ukrainy), że studenci polskiego pochodzenia często słusznie dziwią się, nie mogą zrozumieć, że ich rozumienie polskości, znaki tożsamości narodowej jakimi się posługują nie są akceptowane, a czasami nawet nie są brane pod uwagę.       

 

Szlacheckie pochodzenie a tożsamość narodowa

            Niektórzy moi rozmówcy, zwłaszcza ci przyjeżdżający z terenów dzisiejszej Litwy, przyznają ważne miejsce w procesie zachowania i przekazywania kultury polskiej potomkom szlachty, na związki z którą niektórzy się powołują. Studenci z Białorusi i z Ukrainy zwracają z kolei uwagę na fakt, że kultura polska, a przede wszystkim dobre wychowanie i obyczajowość dnia codziennego wyraźnie wyróżniała Polaków o szlacheckich korzeniach w mieszanych narodowościowo i wyznaniowo społecznościach wsi i miasteczek na tamtych terenach. Polaków, szlachtę poznać można było po znacznie bardziej poprawnej niż w przypadku osób pochodzenia chłopskiego, znajomości języka polskiego.[15] Znajomości, która jednak wśród najmłodszego pokolenia Polaków jest umiejętnością pomimo wszystko, pomimo przekazywanej w domu z pokolenia na pokolenie tradycji polskiej, umiejętnością na nowo zdobywaną i doskonaloną.

            Różnice, nie tylko w znajomości języka polskiego, między ludnością pochodzenia chłopskiego a dawną szlachtą, podkreślane były przede wszystkim przez dwoje moich informatorów z Białorusi. Syn jednego z działaczy polonijnych na Białorusi, wywodzący się, jak twierdzi, z rodziny szlacheckiej, mówi z wielkim żalem i rozgoryczeniem o słabej znajomości kultury i tradycji historycznych własnego narodu wśród większej - tej, pochodzenia chłopskiego - części Polaków na Białorusi. W jego wypowiedzi słychać pretensję kierowaną do tych, którzy o swoich polskich korzeniach zaczęli sobie przypominać dopiero w chwili, kiedy pojawiać się zaczęły możliwości wyjazdu do Polski na studia. Dopiero wtedy, jego zdaniem, pojawili i ujawnili się Polacy na Białorusi. A w czasach niesprzyjających rozwojowi polskości, w czasach kiedy, jak mówi „wszystkim dobrze się żyło” nie było chętnych do pracy w polskich organizacjach na Białorusi.

Chociaż równocześnie zdaje on sobie sprawę, że taki stan rzeczy jest efektem planowej, w czasach istnienia ZSRR, rusyfikacji całego społeczeństwa dawnego Związku Radzieckiego, a więc i tej jego części odwołującej się do polskich korzeniach. Społeczeństwa w znacznej części o charakterze plebejskim (zwłaszcza na Białorusi), wśród którego potrzeba określenia przynależności narodowej praktycznie nie istniała. Ponadto, na co warto w tym miejscu zwrócić uwagę, elitom, ludziom wykształconym zwykle łatwiej jest zrozumieć abstrakcyjne zjawiska, takie między innymi jak wyobrażona ojczyzna. Natomiast w wypadku ludzi prostych potrzeba zdefiniowania własnej tożsamości w odniesieniu do narodu nie jest aż tak silna.

Zauważalny jest wyższy poziom świadomości narodowej wśród studentów odwołujących się do swoich szlacheckich korzeni. Są to Polacy bardziej świadomi, bardziej wytrwale podtrzymujący tradycje kultury polskiej w rodzinie i działający na rzecz oświaty i kultury polskiej w swoim środowisku.

 

 

Granice ojczyzny – wpływ więzi z miejscem urodzenia i zamieszkania na identyfikację narodową

 

            Należy przypomnieć, że pierwotne pojęcie „ojczyzny” nie było pojęciem kraju, a więc związku ideologicznego z całą współcześnie pojmowaną ojczyzną, ale miało w Polsce dwa inne znaczenia: pierwsze dotyczyło pojęcia „ojczyzny” jako spuścizny i dziedzictwa przodków i ojców, a więc jako „ojcowizny” czy, mówiąc współcześnie - majątku; drugie było bliższe współczesnemu, gdyż traktowało „ojczyznę” jako kraj rodzinny, miejsce zamieszkania, a więc stanowiło to co dziś rozumiemy przez „małą ojczyznę”[16].

            Współcześnie wyraz „ojczyzna” zazwyczaj kojarzy się z całym krajem, a więc w tym przypadku z Polską. Jest to jednak wynik naszej historii i dziejów i trzeba pamiętać, na co zwraca uwagę wielu badaczy, że związek z całą ojczyzną najlepiej rozwija się poprzez przywiązanie do małej ojczyzny.      

Więź narodowa, szczególnie na terenach pogranicza, kształtuje się całkiem odmiennie niż w centrum kraju. Na terytorium położonym między dwoma obszarami państwowymi przemieszanie etniczne lub narodowościowe oznacza sąsiedztwo kultur narodowych, ich nakładanie się, a co za tym następuje - inne narodowe samookreślenia, które jednocześnie nie oznaczają całkowitego zerwania poprzednich więzi kulturowych.[17]

Na pograniczach, jak pokazują również przeprowadzone ze studentami rozmowy, odrębność regionalna jest nie tylko silniejsza od narodowej, ale dla wielu jedyna i najistotniejsza. Wyraża się to zwłaszcza określeniem „jestem tutejszy”, kwalifikowaniem własnej przynależności terytorialnej, ograniczającej się do tego skrawka ziemi, na którym od wieków mieszkali przodkowie. Społeczność regionów pogranicza, a więc także studenci, z którymi prowadzone były rozmowy, posiada głębszą świadomość swej własnej odrębności etniczno-regionalnej aniżeli narodowej.

W analizowanym przypadku studentów polskiego pochodzenia możemy mówić - przede wszystkim w odniesieniu do studentów z Białorusi i z Ukrainy – o dosyć dużym wpływie na ich autoidentyfikację narodową rzeczywistości i kultury rosyjskiej, białoruskiej i ukraińskiej. O wpływie, wywieranym przez obyczajowość istniejącą w państwie dającym obywatelstwo, wyznaczającym przynależność państwową.

Dla moich rozmówców, ojczyzna to przede wszystkim okolice na terenach dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy, z których wywodzą się ich rodziny, to kraj przodków, nawet jeśli wiedza o przodkach jest niewielka.[18] To także niepowtarzalnie piękny i jedyny w swoim rodzaju krajobraz, szeroko pojęta swojskość i obyczaje – to, używając pojęcia zdefiniowanego przez Stanisława Ossowskiego, ich mała ojczyzna prywatna.

Jednocześnie, studenci pytani czym jest dla nich ojczyzna mówią o Polsce okresu międzywojennego, wspominają kraj, zapamiętany z opowieści i wspomnień dziadków. Opowiadają także o Polsce współczesnej: zarówno o tej, która poprzez różnego rodzaju instytucje i akcje pomocy wspiera rozwój kultury polskiej, jak i o tej, z którą wiążą ich więzi rodzinne, przyjaźnie wakacyjne lub korespondencyjne. Polska jest w tym kontekście ojczyzną -  symbolem.

Nie należy pominąć również faktu, o którym niektórzy studenci otwarcie mówili w rozmowach, a którego inni starali się unikać, nie ujawniając w ten sposób swojego stanowiska. Dla wielu bowiem studentów, bez względu na to, z jakiej republiki byłego Związku Radzieckiego przyjechali, Polska jest przede wszystkim krajem atrakcyjnym ekonomicznie i kulturowo. Krajem ogromnych możliwości, zwłaszcza na początku pobytu. Krajem, który nawet z upływem czasu, w miarę, jak studenci polonijni poznają zawiłości niezbyt przychylnego im prawa polskiego, również niewiele traci na swej atrakcyjności. Studenci podkreślają, że sytuacja gospodarcza Polski i perspektywa rozwoju kraju jest o wiele lepsza niż ma to miejsce w przypadku Litwy, Ukrainy czy Białorusi. Wielu studentów polskiego pochodzenia deklaruje więc chęć pozostania w Polsce na stałe, głównie ze względu na większą szansę znalezienia bardziej rozwijającej i lepiej płatnej pracy aniżeli po powrocie do kraju.

 

·        Kryteria przynależności do określonego narodu

            Na początku lat 90-tych Ewa Nowicka sprawdzała na jakich kryteriach oparta jest tożsamość narodowa młodych Polaków[19]. Zadała ona badanym pytanie: „Co Twoim zdaniem sprawia, że ktoś jest Polakiem?”. Badani (uczniowie i studenci) mieli ocenić na skali ważności 10 różnych kryteriów. Okazało się, że najczęściej uznano za ważne kryteria: „ Poczucie, że jest się Polakiem” (94,4% badanych), „Dobra znajomość języka polskiego” (80,1% badanych), „Znajomość historii i kultury Polski” (80,3% badanych), „Posiadanie przynajmniej jednego z rodziców narodowości polskiej” (65% badanych) oraz „Urodzenie się w Polsce” (61% badanych). Najmniej ważnymi kryteriami polskości dla młodych Polaków, spoglądając na wyniki tych badań, są: wiara katolicka (26,3% badanych uznało ją za ważną) oraz zasługi dla Polski (35,9% badanych).

            Widać więc, iż młodzi Polacy w zdecydowanej większości uznają, że bycie Polakiem jest kwestią psychologicznego samookreślenia, w pewnym sensie dobrowolnego wyboru i starań wkładanych w poznanie języka, historii, kultury, bowiem aby się z czymś utożsamiać, trzeba daną rzecz, daną przestrzeń, dane zjawisko dobrze znać.

Taki sposób ujmowania przynależności do grupy narodowej, zaobserwować można również wśród studentów z Litwy i z Ukrainy. W wypowiedziach studentów z Białorusi i niektórych studentów z Ukrainy częściej zauważalne jest wahanie w sytuacji, kiedy muszą zadecydować jakie są kryteria przynależności do narodu. Należy przypuszczać, że ta niepewność wynika z rozbieżności między ich autoidentyfikacją a kwalifikowaniem ich narodowości przez otoczenie – również jeszcze przed przyjazdem do Polski.

Rozbieżności mających swój początek jeszcze w czasach istnienia Związku Radzieckiego, kiedy to, o czym pamiętają studenci ze wspomnień dziadków, w kolejnych spisach ludności zaniżano systematycznie liczbę ludności polskiej. Fakt zamieszkania w danej republice był głównym argumentem wykorzystywanym przez władze dla podważenia identyfikacji osób, które twierdziły, że są Polakami. Operowano różnymi wyznacznikami narodowości, między innymi: przynależnością terytorialną, kryterium językowym, nie uwzględniając najbardziej indywidualnego kryterium - więzi pochodzenia od konkretnej rodziny, a dalej od szerszej grupy odniesienia, jaką jest narodowość; „Jak ja otrzymywałem paszport to jak poszedłem do wydziału paszportowego, to pytają się mnie: ‘jaką narodowość?’ – ja powiedziałem: Polak. A on mówi: ‘No wy przecież mieszkacie w Związku Radzieckim - no jaki Polak? Polska jest tam’. A ja mówię: ‘No jak to - ojciec Polak, matka Polka, a ja kim będę - Białorusinem?’. ‘No wypadałoby.’ (odpowiada urzędnik - przyp. aut.) Ale w końcu wpisałem się Polakiem”.

            Ponadto faktem pamiętanym przez starszych studentów, o którym pisze również Iwona Kabzińska[20], jest istnienie paszportów, „pomagających” wielu obywatelom dawnego ZSRR identyfikować się z określoną narodowością; „mnie to nikt nie pytał co mi wpisać. Dostałem dowód na ręce i tam już było wpisane: Polak. Od razu wpisane miałem”. Zjawisko to Andrzej Sadowski nazywa „świadomością paszportową”.[21]

Temat narodowości i kryteriów przynależności do narodu polskiego nie pojawiał się zbyt często. Wyraźnie swoje stanowisko przedstawiali nieliczni. Dopiero pytanie o kryteria przynależności do narodu polskiego wywoływało dyskusję i w pewien sposób wydobywało prawdziwe zdanie na ten temat. I zwracało uwagę przede wszystkim na różnice pomiędzy  grupą Polaków z Białorusi, z Litwy, z Polski i z innych państw – byłych republik Związku Radzieckiego. Studenci nie używają określenia „my - Polacy” na opisanie sytuacji, w której znajdują się również ich koledzy z Polski. Związek między narodowością i miejscem zamieszkania wydaje się być decydującym kryterium w wyróżnianiu grup Polaków.

Samym studentom trudno jest określić co powinno stanowić kryterium przynależności do narodu polskiego: „To jest raczej trudne do określenia, że ktoś jest Polakiem – bo np. mój kolega, też z Ukrainy, który tutaj, w Polsce, studiuje to jak jechałem do Lwowa, pamiętam jak kiedyś rzucił hasło: ‘Marian – pojedź do Lwowa, pocałuj ukraińską ziemię’ – to przecież wiadomo, że to nie jest Polak”.

Student z Ukrainy tak porządkuje kryteria przynależności do narodowości: „Znajomość języka jest ważna, ale z drugiej strony to języka może się każdy nauczyć. Przynależność do jakiejś narodowości to po prostu człowiek sam sobie wyznacza, sam się czuje i sam tak sądzi. On tak chce, on kultywuje wszystkie tradycje, sam sobie wybiera to w co wierzy i sam postanawia kim on jest – czy Polakiem czy nie-Polakiem”.

Warto również w tym momencie zaznaczyć, że obcy jest studentom model tożsamości oparty na negacji wartości niesionych przez inne grupy narodowościowe w ich państwach. Przyszłość swoją widzą już raczej w zjednoczonej Europie, Europie bez granic, bez podziałów narodowościowych, dlatego mówią; „nie chodzi o to, że ty jesteś Polakiem, a ja jestem Litwinem, bo my mieszkamy na przykład w jednej wsi, no i co z tego? Czy my musimy kłócić się z tego, że ja jestem Litwinem, a ty jesteś Polakiem?”

Wiele osób podkreśla, że to tylko i wyłącznie indywidualne uprzedzenia warunkują stosunek do narodowości: „to zależy od człowieka jak on się może z innymi kontaktować”.

Kontekst określeń: „my”, „Polacy”, „studenci obcokrajowcy”

            Studenci polskiego pochodzenia z Litwy mówią o sobie: Polacy z Litwy, Polacy z Wileńszczyzny. Studenci z Ukrainy mówią, że pochodzą z okręgu Lwowskiego, Odessy, czy Stanisławowa. Studenci z Białorusi najczęściej nazywają się studentami polonijnymi.

            W wypowiedziach zarówno jednych jak i drugich rzadko padają określenia jednoznacznie wskazujące na jasno sformułowaną autoidentyfikację narodową. Szczególnie studenci z Białorusi bardzo rzadko podkreślają czy chociażby używają terminów jasno definiujących ich polskie pochodzenie.

W wyniku kontaktów z Polakami z Polski zauważalny jest proces wtórnej rusyfikacji, szczególnie wśród studentów polskiego pochodzenia z Białorusi. Niejednoznaczność kryteriów przynależności do polskości, formułowanych z jednej strony przez Polaków z Polski, a z drugiej przez Polaków zza wschodniej granicy, rozbieżność, określona przez Stanisława Ossowskiego mianem asymetrii więzi społecznej, powoduje problemy z ustaleniem własnej tożsamości narodowej. Ponadto rządzący na Białorusi obóz prorosyjski jest dla Polaków mieszkających w tym kraju i jawnie deklarujących swoją przynależność narodową poważnym przeciwnikiem w utrzymaniu polskości; „przez to, że tam jest bardzo ciężko, a poza tym Łukaszenka nie lubi Polaków i on to podkreśla za każdym razem; więc robi wszystko, żeby jeszcze pogorszyć tą sytuację - a każdy chce mieć jakieś lepsze życie”. Studenci z Białorusi po ukończeniu studiów w Polsce nie zawsze czują się w stanie odpowiedzieć na to wyzwanie, szczególnie po tym, jak w kraju, który uważali za swoją ojczyznę, kwestionowano ich polskość.

            W niektórych wypowiedziach jest zawarta nadzieja, że kiedyś - być może już ich dzieci - będą mogli jednoznacznie określić swoją ojczyznę. Chociaż, jak podkreślają: „Sami nie wiemy, gdzie się jeszcze możemy znaleźć”. I taka też postawa charakterystyczna jest dla procesu kształtowania ich tożsamości narodowej. Nieustające wahanie w kwestii tego kim są. Niepewność i ciągła niejasność przynależności narodowej.

 

Kształtowanie się tożsamości narodowej pod kątem zróżnicowania regionalnego i wspólnoty przekonań         

 

            Szczególnie studenci z Białorusi i z Ukrainy postrzegają narodowość jako cechę przypisaną, niemal genetycznie, nie podlegającą wyborowi - dla nich zasadniczą rolę odgrywa czynnik dziedziczenia lub też subiektywnego odczucia. Fakty biograficzne, które respondenci przytaczają, aby pokazać, w jaki sposób została zbudowana ich polska tożsamość pokazują, że nie polska szkoła (jako, że nie było nigdy takiej) ani jakakolwiek instytucja odegrały najważniejszą rolę w poznaniu polskości, ale najbliższe otoczenie, zazwyczaj babcia, czasami rodzice.

Natomiast dla Polaków z Litwy tożsamość narodowa buduje się wokół regionu. Wileńszczyzna jest ich domem; „w mojej wsi - to, co ja wiem - to mieszkamy, czujemy się jak u siebie w domu....co to znaczy ‘jak u siebie w domu’ - no po prostu mieszkaliśmy tam od zawsze, moi rodzice, moi dziadkowie - wszyscy mieszkali”. Najbliższa jest im ojczyzna nie w państwowo-historycznym znaczeniu tego słowa, ale w sensie małej ojczyzny. W ich głosie nie ma żalu za straconą ojczyzną, a jedynie sentyment za tym co kojarzy się z dzieciństwem, z beztroską, z domem - jak we wspomnieniach bożonarodzeniowego zwyczaju kolędowania w wypowiedzi studenta spod Wilna; „bo w kolędowaniu to cała wieś uczestniczy, to jest wspaniałe. Ja tego w Polsce jeszcze nie widziałem, to znaczy nie słyszałem przynajmniej. Na przykład w ubiegłym roku najpierw idzie....to znaczy - to zależy, bo młodzież nawet dzieli się z księdzem takimi obszarami, bo ksiądz też....no - parafia jest duża i on nie jest w stanie wszędzie być. To na przykład młodzież się zbiera, od 9-tej do 12-tej klasy, jest nawet koń, sanie są i się zbierają i przebierają w diabłów, za aniołków, za wszystkie możliwe postacie, król oczywiście i po prostu idziemy od - najczęściej to jest w jednej wsi, bo jednak jest dużo tych domów - no i od domu do domu, śpiewając kolędy... (z rozmarzeniem w głosie - przyp. aut.) Ale wchodziliśmy do domu nie zważając tam, że to jest Polak na przykład. Po prostu - jest dom, nas wpuszczają, wiemy, że wpuszczą, po prostu idziemy wszyscy. I taka miła atmosfera, chociaż był straszny mróz - pamiętam - było 20 stopni mrozu. Ale naprawdę nie odczuwało się tego mrozu. Większość Rosjan też przyjmuje, przynajmniej przyjmuje - zabawa po prostu. Jest święto, wszyscy się cieszą - a przynajmniej starają się cieszyć”.

Ważna jest ich lokalna ojczyzna, ze wspólnym dziedzictwem kulturowym, wspólnymi, tradycyjnymi, a wreszcie ich własnymi wartościami, do których są przywiązani przede wszystkim dlatego, że są odziedziczone od ojców, a więc są rodzime i swojskie. Utrzymanie wartości przekazywanych przez ojców od wielu pokoleń było jedyną szansą aby pozostać Polakiem. Dlatego w miejsce przynależności narodowej weszła przede wszystkim świadomość przynależności etniczno-regionalnej.

            Dla młodych Polaków z Wileńszczyzny tożsamość narodowa wyraża się świadomym udziałem we współrządzeniu ich „małą ojczyzną”. Jeżeli wracają działają w różnych polskich instytucjach regionalnych, uświadamiają sobie i innym mieszkańcom regionu to, kim są; pielęgnują „patriotyzm lokalny”. Konsekwentnie i konkretnie pracują nad samowiedzą, świadomością historyczną i tożsamością swojej społeczności lokalnej.

            Czynnik świadomościowy - wspólnoty kultury odgrywa dla studentów z Litwy zasadniczą rolę. Element obywatelstwa litewskiego także mieści się w specyfice „bycia Polakiem” i nie jest postrzegany jako przeszkoda lub zagrożenie dla polskości, ale również postrzegany jest w kategoriach pozytywnych, jako wyzwanie i próba, której można i należy sprostać (na przykład problem znajomości języka, kwestia bycia w mniejszości), co jest z kolei powodem do dumy i poczucia własnej wartości.

 

Podsumowanie

 

O Polakach na pograniczu polsko - białoruskim Andrzej Sadowski pisał, iż: „Polakiem [...] jest ten, kto Polakiem się czuje, kto urodził się w polskiej rodzinie, jest wyznania rzymskokatolickiego, pozostaje w bliskim związku z historią i polską kulturą, posługuje się językiem polskim. Autoidentyfikacja polskiej przynależności narodowej oparta jest głównie na religii rzymskokatolickiej, na kulturze społeczności lokalnych oraz na zróżnicowanym poczuciu związków z Polską jako ojczyzną ideologiczną”.[22] Definicja ta nie jest wolna przede wszystkim od wpływów stereotypu Polak - katolik. Ponadto w rzeczywistości, w indywidualnych przypadkach wymienione cechy i wyznaczniki polskości tworzą zróżnicowane kompozycje, o różnym stopniu „nasycenia” każdym ze składników; a niektóre z tych cech mogą w ogóle nie występować - co dotyczy chociażby wspomnianej znajomości języka polskiego.       

Na podstawie rozmów ze studentami polskiego pochodzenia z Litwy, Białorusi i Ukrainy wynika, że Polakiem jest każdy, kto się za takiego uważa, kto ma poczucie polskich korzeni, kto wywodzi swe pochodzenie od polskich przodków, niezależnie od tego jaki jest zakres wiedzy o nich. Podstawowym wyznacznikiem identyfikacji z narodowością polską jest dla nich więź pokrewieństwa i  świadomość posiadania polskich przodków. Na pytanie „Skąd wiadomo było, że ktoś jest Polakiem?”, student z Grodna odpowiada; „no jak skąd - z dziada, pradziada; dziadek był Polakiem, babcia, no to rodzice chyba też, no i ty jesteś”.      

            Charakterystyczne są w efekcie porównania tych trzech grup studentów różne sposoby podtrzymywania etniczności i różne sposoby rozumienia i wyrażania tożsamości narodowej - dla jednych tożsamość łączy się z wiedzą, znajomością historii i języka, dla drugich z wiarą katolicką i określonym stylem bycia, tradycją wyniesioną z domu rodzinnego.

            Uproszczone, stereotypowe definicje przynależności narodowej na pograniczach ulegają w wyniku analizy wypowiedzi studentów polonijnych załamaniom, złożonym modyfikacjom, powodowanym (najogólniej) dokonującymi się tam procesami transformacji ustrojowej, otwarciem politycznym (przykład Litwy), zderzeniami kulturowymi, i przede wszystkim – co szczególnie wyraźnie pokazały badania - częstszymi kontaktami z Polską i Polakami oraz skutkami, jakie kontakty te przynoszą w sferze identyfikacji narodowych.

Badani studenci polskiego pochodzenia z Litwy, Białorusi i z Ukrainy są przedstawicielami pokolenia, któremu po roku 1991 otworzyły się nie tylko możliwości kontaktu z kulturą polską, ale przede wszystkim zaistniała konieczność zdefiniowania i rozwoju własnej tożsamości narodowej.

 

 

 

ZAŁĄCZNIK

 

Scenariusz problemów poruszanych w wywiadach:

1. Jak to się stało, że znalazłeś się w Polsce na studiach?

- Dlaczego wybrałeś studia właśnie w Polsce?

- Jak wyglądały egzaminy na studia?

- W jaki sposób twoi koledzy, znajomi, dostawali się na studia, jak to się odbywało kiedyś, a jak wygląda obecnie?

- Czy przed rozpoczęciem studiów byłeś na kursie językowym; jakie masz wspomnienia z tamtego okresu; czy przetrwały może jakieś znajomości wtedy zawarte?

- Czy wyobrażenia o Polsce i przewidywania jak tu będzie potwierdziły się?

- Co ci się tutaj szczególnie podoba, a co ci przeszkadza, do czego najtrudniej było/ jest ci się przyzwyczaić?

- Co sprawia ci w Polsce największe trudności?

2. W jaki sposób utrzymujesz się na studiach?

- Czy otrzymujesz stypendium czy może jest to pomoc finansowa ze strony rodziców?

- Czy gdzieś pracujesz?

- Jeśli tak, to jak udaje ci się godzić studiowanie z pracą?

- W jaki sposób znalazłeś sobie tę pracę?

- Czy jesteś z niej zadowolony?

3. Czy starcza ci czasu na czytanie gazet (jakie najchętniej czytujesz?), na życie towarzyskie, kino, teatr, wyjście do dyskoteki?

- Czy bywasz na dużych imprezach czy wolisz spotkania w małym gronie znajomych?

- Czy masz tu wielu znajomych, przyjaciół?

-         Przy jakiej muzyce lubicie się bawić?

- Czy muzyka nadawana przez polskie stacje radiowe wam odpowiada?

- A czy, według ciebie, są jakieś ciekawe programy w polskiej telewizji?

- Jak się czujesz w akademiku?

- Czy twoi współlokatorzy studiują to samo co ty?

- Czy mieszkasz z kimś z Polski?

4. Czy pamiętasz jaki był twój pierwszy kontakt z Polską?

- Kiedy przyjechałeś do Polski po raz pierwszy?

- Czy przypominasz sobie jakieś szczególnie miłe bądź nieprzyjemne wydarzenia z tym związane?

5. Gdzie i kiedy nauczyłeś się mówić po polsku?

- Czy miałeś możliwość nauki języka polskiego w szkole?

- Jak w ogóle wyglądała sprawa nauki i posługiwania się językiem polskim na Białorusi/ na Litwie, jak pod tym względem wyglądała sytuacja u ciebie w okolicy?

- Jak wspominasz szkołę, czy uczyli się w niej również inni Polacy, jak rozmawialiście między sobą, a jak z kolegami innych narodowości; czy czuło się w ogóle podziały ze względu na narodowość?

- A jakim w jakim języku rozmawialiście/ rozmawiacie w domu?

6. Czy w szkole należałeś do jakichś organizacji?

- Czy byłeś związany z jakąś grupą przy parafii?

- Czy były w okolicy jakieś polskie organizacje, od kiedy, czym się zajmowały?

- Czy należałeś/ należysz do jakiejś polskiej organizacji?

7. Jak sądzisz, ilu jest Polaków w okolicy gdzie mieszkasz?

- Kto jest na Białorusi/ na Litwie uznawany za Polaka?

- Za kogo była uznawana twoja rodzina?

- A ty za kogo jesteś teraz, w trakcie pobytu w Polsce, uznawany?

- W jaki sposób można określić, że ktoś jest Polakiem?

- A ty kim się czujesz?

8. Jakich wyznań są mieszkańcy twojej okolicy, jakie wyznanie dominuje?

- Jakiego wyznania jest twoja rodzina?

- Jakie święta obchodziła twoja rodzina (kościelne, państwowe; polskie, rosyjskie, białoruskie, litewskie)?

- Czy jest w twojej miejscowości kościół, ksiądz - jak to wyglądało kiedyś?

9. Czy, twoim zdaniem, Polakom na Litwie/ na Białorusi jest potrzebna jakaś konkretna pomoc ze strony Polaków z Polski?

- A, jak ci się wydaje, czy pomocy potrzebują Polacy mieszkający w innych republikach byłego Związku Radzieckiego?

- Co sądzisz o repatriacji; kto, według ciebie powinien być repatriowany; jak do tej możliwości ustosunkowują się Polacy mieszkający na Litwie/ na Białorusi?

- A ty jakie widzisz rozwiązanie problemów Polaków, którzy w dalszym ciągu mieszkają na Litwie/ na Białorusi i w innych republikach byłego Związku Radzieckiego?

10. Co planujesz po studiach?

- Wolałbyś zostać w Polsce czy wrócić na Białoruś/ na Litwę, do miejscowości, z której pochodzisz czy też do jakiegoś większego miasta?

-  A co na ogół robią inni?

 

 

Problemy, na które zwracałam uwagę, ale nie zawsze zadawałam na ten temat pytanie wprost:

1. Kwestia pracy zarobkowej, dorabiania sobie do stypendium

2. Życie towarzyskie - w gronie osób jakiej narodowości najczęściej bawią się studenci polonijni

3. Współlokatorzy - jakiej są najczęściej narodowości i jak się układają kontakty z kolegami z Polski

4. Uczestnictwo w polskiej kulturze - kino, teatr, koncerty, muzyka polskich wykonawców, czasopisma. Również zainteresowanie bieżącymi wydarzeniami polskiej sceny politycznej.

 


 


[1] Tylko kilka razy w odniesieniu do studentów polskiego pochodzenia spotkałam się z określeniem „Ruski”, które w społeczeństwie polskim używane jest raczej w stosunku do rosyjskojęzycznych handlarzy na bazarach, a nie w środowiskach akademickich.

[2] Wyniki tych badań przedstawione są w książce E. Nowickiej i S. Łodzińskiego Gość w dom

[3] To znaczy jeszcze kilka lat temu, kiedy moi rozmówcy kończyli szkoły średnie.

[4] E. Nowicka, Polacy czy cudzoziemcy, cz. I; rozdz. 1, 2, 3

[5] Podkreślam, że mowa jest wyłącznie o społeczności studentów warszawskich. Taka sytuacja podziału na studentów z Litwy i z innych republik byłego ZSRR – nie ma miejsca w tych ośrodkach akademickich, gdzie środowisko studentów polskiego pochodzenia jest mniejsze, gdzie istotnym jest sam fakt wspólnego doświadczenia, pochodzenia z kraju należącego kiedyś do Związku Radzieckiego.

[6] I. Helling, Metoda badań biograficznych

[7] M. Melchior, Społeczna tożsamość jednostki, s. 109

[8] A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, s. 119

[9] Ostateczna wersja scenariusza – patrz załączniki.

[10] Kwestionariusz zawarty w książce „Gość w dom” pod redakcją E. Nowickiej i S. Łodzińskiego

[11] Ponadto, w trakcie powstawania niniejszej pracy, weszła w życie ustawa blokująca możliwość repatriacji z Białorusi.

[12] Piszą o tym fakcie m. in. I. Kabzińska (1997), E. Smułkowa (1999)

[13] E. Nowicka Włodarczyk, Polskie patriotyzmy

[14] E. Nowicka – Włodarczyk, Polskie patriotyzmy

[15] Na tę sprawę zwraca również uwagę I. Kabzińska – Co to znaczy być Polakiem na Białorusi? – podkreślając, że wielu jej rozmówców, w trakcie prowadzonych na Białorusi badań, mówiło o różnicach w języku dawnej szlachty i ludności wiejskiej. W grupie osób pochodzenia szlacheckiego język polski był często językiem codziennych kontaktów, natomiast ludność chłopska mówiła głównie gwarą białoruską, tzw. mową prostą.

[16] S. Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny

[17] A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, s. 125

[18] Dotyczy to w szczególności studentów z Białorusi, których rodzice często nie informowali o korzeniach rodziny, ukrywali prawdę o przeszłości z obawy przed represjami.

[19] E. Nowicka, Inny – obcy - wróg

[20] I. Kabzińska: „W nowych dokumentach ma zostać zlikwidowana rubryka ‘narodowość’. Niektórzy spośród moich rozmówców uważali, że rubrykę tę należy jednak zachować, inaczej bowiem jak powiedziała jedna z kobiet – nie będziemy wiedzieli kim jesteśmy”; Co to znaczy być Polakiem na Białorusi?, s. 262

[21] A. Sadowski, Wschodnie pogranicze w perspektywie socjologicznej

[22] A. Sadowski, Wschodnie pogranicze w perspektywie socjologicznej, s. 239


<<< powrót do spisu treści >>>

Strona główna