II |
W ten sposób, nie znajdując z nikim wspólnego
języka, prowadziłem samotne życie aż do momentu przymusowego lądowania na
Saharze.
Ponieważ nigdy w życiu nie rysowałem baranka,
Ku memu zdziwieniu chłopczyk odpowiedział: - Nie, nie. Nie chcę słonia
połkniętego przez węża boa.
Narysowałem baranka. Mały przyjrzał się uważnie
i rzekł: - Nie, ten baranek jest już bardzo chory. Zrób innego. Narysowałem. Mały przyjaciel uśmiechnął się grzecznie z
pobłażaniem: - Przyjrzyj się. To nie jest baranek, to baran. On ma rogi.
Zrobiłem nowy rysunek, ale został
odrzucony tak jak poprzedni: - Ten baranek jest za stary. Chcę mieć baranka, który będzie długo żył.
Tracąc już cierpliwość - chciałem bowiem jak najprędzej zabrać się do naprawy motoru - nabazgrałem ten obrazek i powiedziałem:
- To jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć, jest w środku. Byłem bardzo zdziwiony, widząc radość na buzi małego krytyka. - To jest właśnie to, czego
chciałem. Pochylił główkę nad rysunkiem. - Nie taki znowu mały. Zobacz, zasnął ... Tak wyglądał początek mojej znajomości z Małym Księciem. |