III |
Dużo czasu upłynęło, zanim zrozumiałem, skąd
przybył.
Mały Książę, choć sam zadawał mi wiele pytań
udawał, że moich nie słyszy dopiero Kiedy po raz pierwszy ujrzał mój samolot (nie
narysuję mego samolotu, - Co to za przedmiot? - To nie jest przedmiot. To lata. To samolot. To mój samolot. Byłem bardzo dumny, mogąc mu powiedzieć, latam. Wtedy zapytał: - Jak to? Spadłeś z nieba? - Tak - odparłem skromnie. - Ach, to zabawne... I Mały Książe wybuchnął śmiechem, który mnie
rozgniewał. - A więc ty też spadłeś z nieba? Z jakiej planety pochodzisz? W tym momencie rozjaśnił mi się nieco mrok
otaczający jego zjawienie się i spytałem - Więc ty przybyłeś z innej planety? - To prawda. Przy pomocy czegoś takiego nie
mogłeś przybyć z daleka. I pogrążył się w rozmyślaniach. Następnie wyjął
z kieszeni baranka i zaczął uważnie przyglądać się swemu skarbowi. - Skąd przybyłeś, mój mały? Gdzie jest twój dom? Dokąd chcesz zabrać baranka? Po chwili pełnej skupienia powiedział: - Dobrą stroną tej skrzynki, którą mi dałeś,
jest to, że będzie w nocy jego domkiem. - Przywiązywać? Też pomysł! - Jeżeli go nie przywiążesz, to pójdzie gdziekolwiek i zginie.
Mój mały przyjaciel znowu się roześmiał. Następnie dorzucił z odrobiną - jak mi się wydawało - smutku: - Idąc prosto przed siebie nie można zajść daleko ... |