Stwórca i stworzenie cd.


W końcu, przerywając długą i ciążącą mi ciszę, padre Jordi przemówił. - Ponoć przedwcześnie pokonałeś szczeble Tradycji, drogi chłopcze. Odpowiedziałem, że mam trzydzieści osiem lat i przeszedłem wszystkie ordalia .

- Oprócz jednej, ostatniej i najważniejszej próby - podjął, nadal spoglądając na mnie pozbawionymi wyrazu oczyma. - A bez niej wszystko, czego się nauczyłeś, jest niczym.

- Dlatego przemierzam Camino de Santiago.

- To niczego nie gwarantuje. Chodź ze mną. Petrus został w ogrodzie, a ja podążyłem za

padre Jordim. Minęliśmy klauzurę, przeszliśmy obok miejsca pochówku króla Sancha el Fuerte i zatrzymaliśmy się w małej kaplicy, usytuowanej na tyłach budynku klasztoru Roncesvalles.

Jej wnętrze było praktycznie puste - tylko stół, księga i miecz. Ale nie mój. Padre Jordi usiadł przy stole, nie proponując, bym również spoczął. Potem sięgnął po jakieś zioła, podpalił je, a ich woń wypełniła pomieszczenie. Cała ta sytuacja coraz bardziej przypominała mi spotkanie z panią Savin. - Przede wszystkim udzielę ci przestrogi -oznajmił padre Jordi. - Rota jacobea to tylko jedna z czterech dróg. To droga Pikowa. Może dać ci moc, ale to nie wystarczy.

- A trzy pozostałe drogi?

- Słyszałeś o co najmniej dwóch z nich - drodze Jerozolimy, która jest szlakiem Kiera albo Graala i da ci zdolność czynienia cudów; i drodze Rzymu, która jest szlakiem Trefla, a umożliwi ci porozumienie z innymi światami.

- Brakuje tylko drogi Karo, a mielibyśmy wszystkie cztery kolory - dodałem żartobliwie. Padre Jordi roześmiał się.

- Słusznie. To tajemna droga i gdybyś kiedyś ją przeszedł, nie mógłbyś nikomu o tym opowiedzieć. Ale nie czas zajmować się tą sprawą. Gdzie twoja muszla?

Otworzyłem plecak i wyjąłem muszle z wizerunkiem Matki Boskiej z Aparecida. Mnich położył je na stole. Trzymając nad nimi dłonie, zaczął się koncentrować. Poprosił, abym czynił to, co on. Woń ziół stawała się coraz silniejsza. Zarówno kapłan, jak i ja mieliśmy otwarte oczy i nagle stwierdziłem, że powtarza się zjawisko, jakie widziałem już na Itatiaia: muszle rozbłysły światłem, które nie oświetla. Blask stawał się coraz silniejszy, ja zaś usłyszałem tajemniczy głos dobywający się z gardła padre Jordiego: - "Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje" . Było to zdanie z Biblii.

- Tam zaś, gdzie jest twoje serce, będzie kolebka ponownego przyjścia Chrystusa; niczym muszle, pielgrzym na drodze świętego Jakuba jest tylko skorupą. Jeśli ta skorupa, która powstaje z życia, pęknie, wyłoni się Życie, które uczynione jest z Agape.

Cofnął dłonie i blask muszli zagasł. Potem zapisał moje nazwisko w księdze, która leżała na stole. Na szlaku Composteli natknąłem się na trzy księgi, w których zapisano moje nazwisko: pierwszą u pani Savin, drugą u padre Jordiego i trzecią, księgę Mocy, w której później sam zapisałem swoje imię. - Skończyliśmy. Idź i niechaj cię błogosławią Przenajświętsza Panna z Roncesvalles i święty Jakub od Miecza.

- Camino de Santiago wytyczają żółte znaki wiodące przez całą Hiszpanię - mówił kapłan, gdy wracaliśmy do miejsca, gdzie zostawiłem Petrusa. - Gdybyś w pewnym momencie się zgubił, szukaj tych znaków na drzewach, na kamieniach, tablicach informacyjnych, a bez trudu znajdziesz bezpieczne schronienie.

- Mam dobrego przewodnika.

- Spróbuj polegać przede wszystkim na sobie. Żeby nie krążyć przez tydzień po Pirenejach.

A zatem mnich znał już tę historię.

Dołączyliśmy do Petrusa i niemal natychmiast mnich nas pożegnał. Był jeszcze ranek, gdy opuszczaliśmy Roncesvalles, ale mgły, które wcześniej spowijały okolicę, zniknęły bez śladu. Otwierała się przed nami prosta jak na równinach droga, a ja zaczynałem szukać żółtych znaków, o których powiedział mi padre Jordi. Niosłem teraz nieco cięższy plecak, bo w tawernie kupiłem butelkę wina, chociaż Petrus powiedział, że nie ma takiej potrzeby. Za Roncesvalles droga wiodła przez setki wsi, a noclegi pod gołym niebem mogły nam się zdarzyć od przypadku do przypadku.

- Petrusie, padre Jordi mówił o powtórnym przyjściu Chrystusa tak, jakby ono już się wydarzyło.

- I wciąż się wydarza. To tajemnica twojego miecza.

- A poza tym powiedziałeś, że spotkam się z magiem, tymczasem rozmawiałem z kapłanem. Co to ma wspólnego z Kościołem katolickim? Odpowiedź Petrusa zamknęła się w jednym słowie:

- Wszystko.