HELLENIZM |
HELLENIZM ...iskra z ogniska... Nauczyciel
filozofii zaczął przysyłać listy bezpośrednio do starego żywopłotu, ale Zofia w
poniedziałek rano starym zwyczajem i tak zajrzała do skrzynki. Skrzynka była
pusta, czegoś innego zresztą nie należało się spodziewać. Dziewczynka ruszyła w
dół ulicy Koniczynowej. Nagle
zobaczyła leżącą na ziemi fotografię. Było to zdjęcie białego dżipa z niebieską
flagą. Na fladze widniał napis „UN”. Czy to nie flaga ONZ? Zofia
odwróciła zdjęcie i dopiero teraz zorientowała się, że to widokówka. Dla „Hildy
Moller Knag, c/o Zofia Amundsen...”. Na kartce naklejono norweski znaczek i
ostemplowano: „Batalion ONZ, piątek, 15 czerwca 1990”. 15 czerwca!
To przecież urodziny Zofii! Przeczytała
kartkę: Kochana
Hildo! Zakładam,
że nadal świętujesz piętnaste urodziny. A może jest już dzień później? No, to
nie ma znaczenia, dopóki prezent trwa. W pewnym sensie będzie trwał całe życie.
Ale jeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego. Być może zrozumiałaś już,
dlaczego wysyłam kartki do Zofii. Pewien jestem, że ona Ci je przekaże. PS Mama
mówiła mi, że zgubiłaś portfel. Obiecuję niniejszym zwrócić Ci te 150 koron. W
szkole na pewno wydadzą Ci nową legitymację jeszcze przed wakacjami Ucałowania,
Tatuś Zofia stała
jak przyklejona do asfaltu. Jaka data była na stemplu poprzedniej kartki? Po
głowie kołatała jej mysi, że kartka z widokiem plaży także została ostemplowana
w czerwcu, chociaż do czerwca jeszcze cały miesiąc. Że też dokładnie tego nie
sprawdziła... Zerknęła na
zegarek i pędem wróciła do domu. W takiej sytuacji wolała raczej spóźnić się do
szkoły. Otworzyła
drzwi kluczem i pobiegła na górę do swojego pokoju. Pod czerwoną apaszką
znalazła pierwszą kartkę do Hildy. Tak, i ta także miała stempel z datą 15
czerwca! Dzień urodzin Zofii i dzień przed rozpoczęciem wakacji! Biegnąc co
sił w nogach w stronę sklepu spożywczego, żeby zdążyć na spotkanie z Jorunn,
myślała gorączkowo. Kim jest
Hilda? Jak jej ojciec może przyjmować za pewnik, że Zofia ją odnajdzie? Bez
względu na wszystko i tak nic nie tłumaczy, dlaczego wysyła kartki do Zofii, a
nie bezpośrednio do córki. Zofia uznała za niemożliwe, aby nie znał adresu
własnej córki. Czy to jakiś żart? Czy w ten sposób chciał sprawić córce
urodzinową niespodziankę? Posługując się całkiem obcą dziewczynką w roli detektywa
i posłańca? Może dlatego miała zapas jednego miesiąca. A może wykorzystując
Zofię jako łącznika między sobą a córką chciał ofiarować Hildzie w roli
prezentu urodzinowego nową przyjaciółkę? Może właśnie ona, Zofia, miała być
podarunkiem „na całe życie”? Ale jeśli ten
dziwny człowiek naprawdę przebywał w Libanie, to w jaki sposób zdobył adres
Zofii? W każdym razie Zofię i Hildę łączyły przynajmniej dwie sprawy. Jeśli
Hilda ma urodziny także 15 czerwca, to znaczy, że urodziły się tego samego
dnia. I obie miały ojców jeżdżących po świecie. Zofia czuła,
że wplątano ją w jakiś magiczny świat. Może jednak wiara w przeznaczenie nie
jest wcale tak głupia. No, ale nie wolno za szybko wyciągać pochopnych
wniosków, może wszystko wyjaśni się całkiem naturalnie. Ale skąd Alberto Knox
miał portfel Hildy, przecież Hilda mieszka w Lillesand? To wiele, wiele
kilometrów stąd. I dlaczego Zofia znalazła widokówkę na ulicy? Czy wypadła
listonoszowi z torby, zanim doszedł do skrzynki Zofii? Ale dlaczego zgubił
akurat tę kartkę? - Całkiem zgłupiałaś! - wykrzyknęła Jorunn, ujrzawszy Zofię przy
sklepie spożywczym. - Przepraszam. Jorunn
obrzuciła ją surowym spojrzeniem, prawie jak nauczyciel. - Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie. - Ma to pewien związek z wojskami ONZ - powiedziała Zofia. -
Zostałam zatrzymana przez wrogie oddziały w Libanie. - Phi! Jesteś po prostu zakochana! Pobiegły do szkoły co sił w czterech nogach. Klasówka z
religii, do której Zofia nawet nie zajrzała, była na trzeciej lekcji. Na
arkuszu znalazły się cztery pytania: ŚWIATOPOGLĄD I TOLERANCJA 1. Sporządź listę tego, co człowiek może wiedzieć, a następnie
listę tego, w co może tylko wierzyć. 2. Wskaż kilka czynników mających wpływ na kształtowanie
światopoglądu człowieka. 3. Co to jest sumienie? Czy twoim zdaniem wszyscy ludzie mają
takie samo sumienie? 4. Co to jest hierarchia wartości? Zofia długo
się zastanawiała, zanim zaczęła pisać. Czy będzie mogła wykorzystać to, czego
nauczyła się od Alberta Knoxa? Musi tak zrobić, bo przecież od wielu dni nie
otworzyła nawet książki do religii. Kiedy już zaczęła pisać, zdania ciurkiem
spływały z długopisu. Zofia
napisała, że wiemy, iż Księżyc nie jest wcale dużym serem, że po jego drugiej
stronie także są kratery, że i Sokrates, i Jezus zostali skazani na śmierć, że
wszyscy ludzie prędzej czy później umrą, że wielkie świątynie na Akropolu
zbudowano po wojnach perskich, w V wieku przed Chrystusem, oraz że
najważniejszą wyrocznią starożytnych Greków była wyrocznia w Delfach. Jako
przykłady pytań, na które nie ma pewnej odpowiedzi, podała: Czy istnieje życie
na innych planetach? Czy Bóg istnieje, czy też nie? Czy jest życie po śmierci?
Czy Jezus był naprawdę synem Boga, czy tylko mądrym człowiekiem? „W każdym
razie nie wiemy, skąd wziął się świat - napisała na koniec. - Wszechświat można
porównać do wielkiego królika, którego wyciągnięto z olbrzymiego cylindra.
Filozofowie próbują wspinać się po jednym z cienkich włosów króliczego futra,
by zajrzeć w oczy Wielkiemu Czarodziejowi. Pytanie, czy kiedykolwiek im się to
uda. Ale jeśli filozofowie będą kolejno stawać sobie na ramiona, zbliżając się
coraz bardziej do powierzchni króliczego futra, wtedy, osobiście uważam, że
pewnego dnia im się to uda. PS W Biblii czytamy o czymś, co mogło być jednym z
cienkich włosków w futrze królika. Ten włosek nazywał się wieża Babel i został
zrównany z ziemią, ponieważ Czarodziejowi nie podobało się, że nędzne ludzkie
robaki zaczęły wspinać się na powierzchnię futra królika, którego dopiero co
stworzył”. Zabrała się
za następne pytanie: Wskaż kilka czynników, mających wpływ na kształtowanie
światopoglądu człowieka. Oczywiście ogromnie ważnymi czynnikami są
wychowanie i środowisko. Ludzie, którzy żyli w czasach Platona, mieli inny
światopogląd niż wielu ludzi dzisiaj, po prostu dlatego, że żyli w innych
czasach i w innym środowisku. Poza tym spore znaczenie mają również
doświadczenia, jakie człowiek zdobył. Przy kształtowaniu światopoglądu ważny
jest również ludzki rozum. A rozum nie zależy od środowiska, jest wspólny dla
wszystkich ludzi. Środowisko i stosunki społeczne można przyrównać do sytuacji
w jaskini Platona. Dzięki rozumowi niektórzy zaczynają wypełzać z mroków
jaskini. Taka wędrówka jednak wymaga sporej dawki osobistej odwagi. Sokrates
jest przykładem osoby, która zdołała oderwać się od powszechnych w jego czasach
poglądów właśnie dzięki rozumowi. Na koniec napisała: „W dzisiejszych czasach
ludzie z wielu różnych krajów i kultur coraz częściej kontaktują się ze sobą. W
tym samym domu mogą mieszkać chrześcijanie, muzułmanie i buddyści. Tolerancja
dla wiary innych ludzi jest ważniejsza niż pytanie, dlaczego nie wszyscy wierzą
w to samo”. Tak, tak,
Zofia uznała, że nieźle sobie radzi na podstawie tego, czego dowiedziała się od
nauczyciela filozofii. Potrafiła też wykorzystać porcję wrodzonego rozumu plus
to, co zasłyszała i o czym czytała przy innych okazjach. Zabrała się
za kolejne pytanie: Co to jest sumienie? Czy twoim zdaniem wszyscy ludzie
mają takie samo sumienie? Wiele mówili o tym w klasie. Zofia zaczęła pisać:
„Sumienie to zdolność człowieka do odróżniania dobra od zła. Osobiście uważam,
że tę zdolność posiadają
wszyscy ludzie, a to znaczy, że sumienie jest cechą
wrodzoną. Sokrates powiedziałby to samo. To jednak, co dokładnie mówi sumienie,
może się bardzo różnić w zależności od człowieka. Pytanie, czy to nie sofiści
wpadli w tej kwestii na właściwy trop. Uważali, że o tym, co jest dobre, a co
złe, decyduje przede wszystkim środowisko, w jakim dany człowiek wyrasta.
Sokrates natomiast uważał, że sumienie wszystkich ludzi jest identyczne. Być
może rację miały obie strony. Choć pewnie nie wszyscy mają wyrzuty sumienia
pokazując się nago, to w każdym razie większość ludzi odczuwa wyrzuty sumienia
postępując źle wobec drugiego człowieka. Przy okazji należy podkreślić, że mieć
sumienie to wcale nie to samo, co postępować zgodnie z nim. W niektórych
sytuacjach można odnieść wrażenie, że ludzie zachowują się, jakby byli całkiem
pozbawieni sumienia, ale moim zdaniem oni także posiadają jakąś formę sumienia,
chociaż pewnie jest ono dobrze ukryte. Czasami może się też wydawać, że
niektórzy ludzie nie mają ani odrobiny rozumu, a to tylko dlatego, że się nim
nie posługują. PS Zarówno rozum, jak i sumienie można przyrównać do mięśnia.
Kiedy jakiegoś mięśnia przestaje się używać, staje się on coraz słabszy”. Pozostawało
jeszcze tylko jedno pytanie: Co to jest hierarchia wartości? O tym także
wiele rozmawiali w ostatnim czasie. Wartością jest na przykład możliwość
szybkiego przemieszczania się z miejsca na miejsce samochodem. Ale ponieważ
ruch samochodowy prowadzi do wymierania lasów i zanieczyszczenia przyrody,
człowiek staje w obliczu wyboru wartości. Zofia po gruntownym przemyśleniu
uznała, że zdrowe lasy i czysta przyroda są cenniejsze od szybkiego dojazdu do
pracy. Wymieniła jeszcze kilka podobnych przykładów. Zakończyła następująco: „Osobiście
jestem zdania, że filozofia jest ważniejszym przedmiotem niż gramatyka
angielska, uważam więc, że rozsądną zmianą w hierarchii wartości byłoby
wprowadzenie filozofii do rozkładu lekcji, a zmniejszenie liczby godzin
angielskiego”. Na ostatniej
przerwie nauczyciel religii odwołał Zofię na bok. -
Przeczytałem już twoją klasówkę - powiedział. - Leżała prawie na samym
wierzchu. - Mam
nadzieję, że dała panu trochę do myślenia. - Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Twoje odpowiedzi były
pod różnymi względami bardzo dojrzałe. Zaskakująco dojrzałe, Zosiu. I
samodzielne. Ale czy przygotowałaś się do klasówki? Zofia
próbowała się wykręcać: - Mówił pan, że ceni sobie osobiste opinie. - No, tak... ale są pewne granice! Zofia
popatrzyła nauczycielowi prosto w oczy. Uznała, że może sobie na to pozwolić po
tym, co przeżyła podczas ostatnich dni. - Zaczęłam studiować filozofię - powiedziała. - To daje dobre podstawy
do formułowania samodzielnych opinii. - Ale mnie niełatwo będzie ocenić twoją pracę. Muszę ci postawić
albo dostateczny z minusem, albo bardzo dobry. - Dlatego, że odpowiedziałam albo całkiem dobrze, albo całkiem źle?
Czy o to panu chodzi? - Postawię ci piątkę - odparł nauczyciel. - Ale następnym razem
nauczysz się też tego, co zadane. Kiedy Zofia
po południu wróciła ze szkoły do domu, rzuciła plecak na schody i od razu
pobiegła do Zaułka. Na grubych korzeniach leżała żółta koperta. Brzegi miała
całkiem suche, a to znaczyło, że Hermes był tutaj już jakiś czas temu. Dziewczynka
zabrała kopertę i weszła do domu. Najpierw nakarmiła zwierzaki, a potem poszła
do siebie. Wyciągnęła się na łóżku, otworzyła list od Alberta i zaczęła czytać. Hellenizm Miło znów się
z Tobą spotkać, Zosiu! Poznałaś już filozofów przyrody, a także Sokratesa,
Platona i Arystotelesa. Tym samym znasz już fundamenty filozofii europejskiej.
Od tej chwili rezygnujemy z wprowadzających zadań do przemyślenia, które do tej
pory dostawałaś w białych kopertach. Przypuszczam, że ćwiczeń, klasówek i
sprawdzianów masz po uszy w szkole. Opowiem Ci
teraz o długim okresie, który rozciąga się od Arystotelesa (koniec IV wieku
przed Chrystusem) aż do początków średniowiecza (około roku 400 po Chrystusie).
Zwróć uwagę na to, że używamy teraz określeń: przed i po
narodzeniu Chrystusa. Bo jedną z najważniejszych - i najbardziej niezwykłych -
rzeczy w tym okresie było właśnie chrześcijaństwo. Arystoteles
zmarł w 322 r. p.n.e. W tym czasie Ateny utraciły swą przewodnią rolę. Miało to
związek przede wszystkim z wielkimi zmianami politycznymi, będącymi wynikiem
podbojów ALEKSANDRA WIELKIEGO (356 - 323 r. p.n.e.). Aleksander
Wielki był władcą Macedonii. Z Macedonii pochodził także Arystoteles, a przez
pewien czas był on nawet nauczycielem młodego Aleksandra. Aleksander odniósł
decydujące zwycięstwo nad Persami, i co więcej, Zosiu, przez swoje liczne
wyprawy przyłączył do cywilizacji greckiej Egipt, a także cały Orient, aż do
Indii. W historii
ludzkości rozpoczęła się nowa epoka. Rozwijał się świat, w którym kultura
grecka i język grecki odgrywały dominującą rolę. Okres ten, który trwał około
trzystu lat, nazywany bywa często hellenizmem. Przez hellenizm rozumie
się zarówno epokę, jak i kulturę zdominowaną przez wpływy greckie, panującą w
trzech wielkich hellenistycznych państwach - Macedonii, Syrii i Egipcie. Od około 50
r. p.n.e. przewagę militarną i polityczną zdobył Rzym. Nowa potęga kolejno
podbijała państwa hellenistyczne - i od tej pory od Hiszpanii na zachodzie po
Azję dominowała kultura rzymska i język łaciński. Rozpoczął się okres
rzymski, nazywany także późnym antykiem. Ale
zapamiętaj sobie dobrze: zanim Rzymianie zdołali podbić świat hellenistyczny,
Rzym był kulturalną prowincją Grecji. Tak więc kultura grecka - w tym grecka
filozofia - odgrywała bardzo istotną rolę jeszcze długo po tym, jak Grecja
utraciła znaczenie polityczne. Religia, filozofia i
nauka Hellenizm
cechowało zatarcie granic między różnymi państwami i kulturami. Wcześniej
Grecy, Rzymianie, Egipcjanie, Babilończycy, Syryjczycy i Persowie czcili swoich
własnych bogów w obrębie tego, co często nazywamy „religią narodową”.
Teraz różne kultury wymieszały się w jednym wielkim czarodziejskim kotle
poglądów religijnych, filozoficznych i naukowych. Możemy
pokusić się o stwierdzenie, że rynek miejski zastąpiła arena światowa. Na
dawnym rynku rozlegał się gwar głosów, które to zachwalały towary na sprzedaż,
to znów przedstawiały rozmaite myśli i idee. Nowością było to, że rynki
miejskie zaczęły zapełniać się towarami i ideami z całego ówczesnego świata.
Słychać było wielojęzyczny gwar. Wspomnieliśmy
już, że myśli greckie rozeszły się daleko poza obszary dawnych greckich
wpływów. Teraz jednak wokół całego Morza Śródziemnego czczono także bogów
orientalnych. Powstawały nowe religie, które często łączyły bogów i myśli
religijne kilku dawnych narodów. Takie zjawisko nazywamy synkretyzmem, czyli
przemieszaniem religii. Wcześniej
ludzie odczuwali silną przynależność do własnego narodu i rodzinnego miasta-państwa.
Z czasem, gdy takie granice, linie podziału zatarły się, wielu ludzi
doświadczało wątpliwości i niepewności w kwestii światopoglądu. Ogólnie, dla
późnego antyku charakterystyczne było zwątpienie religijne, rozpad kulturowy i
pesymizm. „Świat jest stary” - mówiono. Wspólna dla
nowych prądów religijnych w okresie hellenizmu była często występująca w nich
nauka o tym, jak człowiek może zostać zbawiony od śmierci. Nierzadko była to
wiedza tajemna. Przyswajając sobie taką wiedzę oraz odprawiając określone rytuały
człowiek mógł mieć nadzieję na nieśmiertelność duszy i wieczne życie. Wiedza o prawdziwej naturze
wszechświata mogła być równie ważna dla zbawienia duszy jak obrzędy religijne. Takie były
nowe religie, Zosiu, ale także filozofia zmierzała coraz częściej w
kierunku „zbawienia” i pociechy w życiu. Wiedza filozoficzna nie była już tylko
wartością samą w sobie, lecz miała także uwolnić ludzi od strachu przed
śmiercią i pesymizmu. W ten sposób zatarły się granice między religią a
filozofią. Ogólnie możemy
powiedzieć, że filozofia hellenizmu była mało oryginalna. Nie pojawił się żaden
nowy Platon ani Arystoteles. Natomiast trzej wielcy filozofowie z Aten stali
się źródłem inspiracji dla kilku kierunków filozoficznych, które niedługo w
ogólnym zarysie Ci naszkicuję. Na naukę okresu
hellenizmu również wywarło wpływ przemieszanie doświadczeń różnych kultur.
Kluczową rolę, jako miejsce zetknięcia się Wschodu z Zachodem, odegrało miasto
Aleksandria w Egipcie. Podczas gdy Ateny pozostały stolicą filozofii, gdzie znajdowały
się szkoły Platona i Arystotelesa, Aleksandria stała się centrum nauki. Miasto
to, posiadając ogromną bibliotekę, było ośrodkiem matematyki, astronomii,
biologii i medycyny. Kulturę
hellenistyczną można przyrównać do dzisiejszego świata. Także wiek XX
charakteryzuje się coraz bardziej otwartym społeczeństwem globalnym, co w
naszych czasach doprowadziło do wielkich zmian religijnych i światopoglądowych.
Jak na początku naszej rachuby czasu można się było natknąć w Rzymie na
egipskie i orientalne wizerunki bogów, tak i teraz, w końcu XX wieku, w każdym
wielkim mieście europejskim spotkać możemy elementy prądów religijnych ze
wszystkich części świata. Dzisiaj także
obserwujemy, jak przemieszanie dawnej i nowej religii, filozofii i nauki tworzy
podstawy dla nowych ofert na „rynku światopoglądowym”. Bardzo wiele z takich „nowych
nauk” to w rzeczywistości powtórzenie od dawna znanych koncepcji, których
korzenie sięgają m.in. do okresu hellenizmu. Jak już
wcześniej wspomniałem, filozofia hellenistyczna dalej zajmowała się
zagadnieniami podjętymi przez Sokratesa, Platona i Arystotelesa. Wspólne dla
nich było poszukiwanie odpowiedzi, jak najlepiej człowiek powinien żyć i
umrzeć. Na pierwszy plan wysunęła się więc etyka. W nowym społeczeństwie
świata stała się głównym założeniem filozoficznym. Zadawano sobie pytanie, co
składa się na prawdziwe szczęście i w jaki sposób można je osiągnąć.
Przyjrzyjmy się wybranym czterem kierunkom filozoficznym. Cynicy O Sokratesie
opowiada się, że pewnego razu przystanął przed kramem, na którym wyłożono wiele
towarów na sprzedaż. W końcu wykrzyknął: „Tyle tu rzeczy, których mi nie
potrzeba!” Ten okrzyk
mógłby posłużyć jako hasło filozofii cynickiej, której podstawy dał
ANTYSTENES z Aten około 400 r. p.n.e. Był uczniem Sokratesa, fascynował go
przede wszystkim Sokratesowy umiar i wstrzemięźliwość. Cynicy
twierdzili, że prawdziwe szczęście nie ma związku z dobrami zewnętrznymi,
takimi jak luksus materialny, władza polityczna czy dobre zdrowie. Prawdziwe
szczęście polega na uniezależnieniu się od takich przypadkowych i łatwych do
utracenia rzeczy. A zatem, ponieważ szczęście nie łączy się ani z bogactwem,
ani ze sławą czy stanowiskiem, może zostać osiągnięte przez każdego. Poza tym,
kiedy już się je osiągnie, nie można go utracić. Najbardziej
znanym z cyników był DIOGENES, uczeń Antystenesa. Opowiada się o nim, że
mieszkał w beczce i nie posiadał nic innego poza płaszczem, kosturem i torbą na
chleb. (Niełatwo więc było mu odebrać szczęście!) Pewnego razu, kiedy wygrzewał
się w słońcu koło swej beczki, odwiedził go Aleksander Wielki. Stanął przed
mędrcem i zapytał go, czego pragnie, chciał bowiem natychmiast spełnić jego
życzenie. Diogenes odparł: „Chciałbym, abyś przesunął się o krok, tak by słońce
mogło na mnie świecić”. W taki oto sposób Diogenes pokazał, że jest bogatszy i
szczęśliwszy od wielkiego wodza. Miał wszak wszystko, czego pragnął. Cynicy
uważali, że ludzie nie muszą martwić się o swoje zdrowie, nie powinni bać się
nawet cierpienia ani śmierci, ani też przejmować się cierpieniem innych ludzi. Dzisiaj słów „cyniczny”
i „cynizm” używa się w znaczeniu niewrażliwości na cierpienia innych. Stoicy Cynicy
wywarli wpływ na filozofię stoicką, która narodziła się w Atenach około
300 r. p.n.e. Jej twórcą był Zenon z Cypru, który przybył do Aten jako rozbitek
i przyłączył się do cyników. Zwykle zbierał swych słuchaczy w tzw. Pstrym
Portyku w Atenach. Określenie „stoicki” pochodzi od greckiego słowa „stoa”,
oznaczającego portyk. Stoicy
uważali, podobnie jak Heraklit, że wszyscy ludzie są częścią tego samego rozumu
świata, czyli logosu. Byli zdania, że każdy człowiek jest światem w
miniaturze, mikrokosmosem, będącym odbiciem makrokosmosu. Prowadziło to
do poglądu, że istnieje powszechne prawo, tak zwane prawo naturalne. Ponieważ
prawo natury opiera się na wiecznym rozumie człowieka i kosmosu, nie zmienia
się w zależności od miejsca i czasu. Stoicy stali więc po stronie Sokratesa w
sporze z sofistami. Prawo
naturalne dotyczy wszystkich ludzi, a więc także niewolników. Kodeksy prawne różnych
państw stoicy traktowali jako niedoskonałe naśladownictwo praw tkwiących w
samej naturze. Stoicy
zatarli różnicę między pojedynczym człowiekiem a wszechświatem; podobnie
odrzucili przeciwstawienie ducha i materii. Uważali, że istnieje tylko jedna przyroda.
Taki pogląd nazywa się „monizmem” (w przeciwieństwie na przykład do bardzo
wyraźnego u Platona „dualizmu”, czyli dwudzielności rzeczywistości). Jako
nieodrodne dzieci swoich czasów, stoicy byli prawdziwymi „kosmopolitami”,
bardziej otwartymi na współczesną im kulturę niż „filozofowie z beczki”
(cynicy). Podkreślali wspólnotę ludzkości, zajmowali się polityką, byli
aktywnymi działaczami państwowymi, jak na przykład rzymski cesarz MAREK
AURELIUSZ (121 - 180). Przyczynili się do rozpowszechnienia greckiej kultury i
filozofii w Rzymie, zwłaszcza mówca, filozof i polityk CYCERO (106-43 r.
p.n.e.). On właśnie był twórcą pojęcia „humanizm”, które oznacza, że w centrum
zainteresowania jest człowiek. Stoik SENEKA (4 r. p.n.e. - 65 r. n.e.)
powiedział, że „człowiek jest dla człowieka świętością”. Powiedzenie to stało
się hasłem całego humanizmu. Ponadto
stoicy podkreślali, że wszystkie procesy zachodzące w przyrodzie - na przykład
choroba i śmierć - są zgodne z niezłomnymi prawami natury. Dlatego człowiek
musi nauczyć się godzić ze swoim losem. Uważali, że nic nie jest dziełem
przypadku. Wszystko, co się dzieje, jest koniecznością i na nic się nie zda
użalanie, kiedy przeznaczenie zapuka do drzwi. Także szczęśliwe chwile w życiu
człowiek powinien przyjmować z największym spokojem. Dostrzec tu można
pokrewieństwo z cynikami, którzy twierdzili, że wszystkie rzeczy zewnętrzne są
nieistotne. Dzisiaj używamy określenia „stoicki spokój”, kiedy ktoś nie daje
się ponieść uczuciom. Epikurejczycy Jak wiemy,
Sokrates rozważał zagadnienie, jak człowiek może żyć szczęśliwie. Zarówno
cynicy, jak i stoicy z jego poglądów wysnuwali twierdzenie, że człowiek musi
uwolnić się od materialnego luksusu. Ale Sokrates miał jeszcze innego ucznia, o
imieniu ARYSTYP, który uważał, że celem człowieka jest osiągnięcie jak
najwięcej zmysłowej przyjemności. Głosił, że „jedynym dobrem jest przyjemność,
a jedynym złem - przykrość”. Pragnął rozwinąć sztukę życia, polegającą na
unikaniu wszelkiej przykrości. (Celem cyników i stoików było wytrzymać wszelkie
formy bólu. To coś innego niż za wszelką cenę unikać bólu.) Około 300 r.
p.n.e. EPIKUR (341-270) założył w Atenach szkołę filozoficzną (epikurejczycy).
Rozwinął on etykę przyjemności Arystypa i połączył ją z nauką Demokryta o
atomach. Szkoła
Epikura mieściła się w ogrodzie, dlatego uczęszczających do niej filozofów
nazywano „filozofami z ogrodu”. Podobno nad wejściem do ogrodu wisiał napis: „Gościu,
tutaj będzie ci dobrze, tutaj najwyższym dobrem jest przyjemność”. Epikur
zwracał uwagę na to, że przyjemny aspekt jakiegoś działania należy zawsze
rozważyć w stosunku do ewentualnych skutków ubocznych. Jeśli
kiedykolwiek przejadłaś się czekoladą, zrozumiesz, o co mi chodzi. Jeśli nie,
to zadaję Ci następujące ćwiczenie: Weź ze skarbonki oszczędności i kup
czekolady za dwieście koron (zakładam oczywiście, że lubisz czekoladę). W tym
ćwiczeniu bardzo ważne jest, abyś całą czekoladę zjadła na raz. Mniej więcej
pół godziny po przełknięciu ostatniej cząstki tego przysmaku zrozumiesz, co
miał na myśli Epikur mówiąc o skutkach ubocznych. Epikur uważał
również, że doraźną przyjemność należy rozważyć w stosunku do możliwości
większej, trwalszej lub bardziej intensywnej, choć oddalonej w czasie
przyjemności (wyobraź sobie na przykład, że postanawiasz przez rok nie jeść
czekolady, bo wolisz oszczędzać całą tygodniówkę na nowy rower albo na
kosztowne wakacje za granicą). W przeciwieństwie bowiem do zwierząt ludzie mają
możliwość planowania swego życia. Potrafią przeprowadzić „kalkulację przyjemności”.
Pyszna czekolada może oczywiście być wartością, ale wartością jest także rower
czy wycieczka do Anglii. Epikur
podkreślał, że przyjemność nie musi wcale oznaczać przyjemności zmysłowej, jaką
na przykład daje czekolada. Przyjemnością mogą być takie wartości jak przyjaźń
czy przeżycie artystyczne. Warunkiem prawdziwego korzystania z życia były dla
niego także stare greckie ideały, takie jak opanowanie, umiar i spokój ducha.
Żądzę bowiem należy hamować, a spokój ducha pomoże nam znieść także cierpienie. Do ogrodu
Epikura często zaglądali ludzie owładnięci religijnym strachem. Przydatnym
środkiem przeciwko religii i przesądom okazała się nauka Demokryta o atomach.
By móc żyć szczęśliwie, bardzo ważne jest, by przezwyciężyć lęk przed śmiercią.
I tu właśnie Epikur posłużył się teorią Demokryta o atomach duszy. Pamiętasz
może twierdzenie tego ostatniego, iż żadne życie po śmierci nie jest możliwe,
ponieważ kiedy umieramy, atomy duszy rozpierzchają się na wszystkie strony. „Śmierć wcale
nas nie dotyczy - twierdził Epikur po prostu. - Bo gdy my istniejemy, śmierć
jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma” (z takiego
punktu widzenia żaden człowiek tak naprawdę nie cierpiał z tego powodu, że już
nie żyje). Epikur sam
podsumował swą uwalniającą od trosk filozofię w tym, co nazwał „czterema
leczniczymi ziołami”: Bogowie nie
są straszni. Śmierć jest
niczym. To, co jest
dobre, jest łatwe do zdobycia. To, co jest
złe, jest łatwe do zniesienia. W tradycji
greckiej porównanie zadania, jakie spoczywa na filozofie, do sztuki lekarskiej
nie było niczym nowym. Tym razem stykamy się z poglądem, że człowiek musi
wyposażyć się w „filozoficzną apteczkę podróżną”, zawierającą cztery ważne
leki. W
przeciwieństwie do stoików, epikurejczycy wykazywali małe zainteresowanie
polityką i życiem społecznym. „Żyj w ukryciu” - tak brzmiała rada Epikura.
Wolno nam chyba przyrównać jego „ogród” do dzisiejszych wspólnot, w jakich żyją
niektórzy ludzie. Także w naszych czasach wiele osób poszukuje wyspy czy „bezpiecznej
przystani” w społeczeństwie wielkomiejskim. Po śmierci
Epikura wielu epikurejczyków popadło w obsesję rozkoszy. Ich hasło brzmiało: „Żyj
chwilą”. Określenia „epikurejczyk” używa się obecnie w pejoratywnym znaczeniu,
na przykład mówiąc o rozpustniku. Neoplatonizm Zobaczyliśmy,
że cynicy, stoicy i epikurejczycy odwołują się do Sokratesa. Sięgali oni także
do poglądów przedsokratyków, na przykład Heraklita i Demokryta. Najbardziej
godny uwagi prąd filozoficzny w okresie późnego antyku zainspirowała teoria
Platona o ideach. Dlatego nazywamy ją neoplatonizmem. Najważniejszym
neoplatończykiem był PLOTYN (ok. 205-270), który studiował filozofię w
Aleksandrii, lecz później przeniósł się do Rzymu. Warto zauważyć, że filozof
ten pochodził z Aleksandrii, miasta, które wówczas już od wieluset lat było
miejscem zetknięcia się filozofii greckiej z mistyką Orientu. Do Rzymu
przywiózł Plotyn naukę o zbawieniu, która miała poważnie konkurować z
chrześcijaństwem, gdy zaczęło ono odgrywać coraz większą rolę. Neoplatonizm
miał także wywrzeć wielki wpływ na teologię chrześcijańską. Przypomnij
sobie, Zosiu, teorię idei Platona. Przypomnij sobie, że rozgraniczał on świat
idei od świata zmysłów, a tym samym ostro oddzielał duszę ludzką od ciała człowieka.
W ten sposób człowiek stał się istotą dwoistą: nasze ciało składa się z ziemi i
pyłu, jak wszystko inne, co należy do świata zmysłów, ale mamy także
nieśmiertelną duszę. Taki pogląd rozpowszechniony był wśród Greków już na długo
przed Plotynem. Z podobnymi poglądami Plotyn zetknął się także w Azji. Plotyn
uważał, że świat rozciągnięty jest między dwoma biegunami. Na jednym krańcu
znajduje się boskie światło, które nazwał jednią. Czasami mówi o nim: Bóg. Na
drugim krańcu panuje absolutna ciemność, do której nie dociera nawet odrobina
światła jedni. Zdaniem Plotyna jednak, owa ciemność nie jest żadnym bytem, lecz
tylko nieobecnością światła, sama w sobie nie istnieje. Jedyne, co istnieje, to
Bóg czy jednia, ale tak jak blask pochodzący od źródła światła stopniowo
roztapia się w mroku, tak też istnieje granica, poza którą nie sięgają boskie
promienie. Według
Plotyna duszę opromienia światło „jedni”, podczas gdy materia znajduje się w
ciemności, nie będącej właściwym bytem. Formy w naturze oświetlane są lekkim
blaskiem jedni. Droga Zosiu,
wyobraź sobie duże ognisko, które płonie nocą. Z ogniska na wszystkie strony
sypią się iskry. W dość dużym promieniu wokół ogniska mrok nocy jest
rozświetlony, a słabe światło ognia widać także z odległości wielu kilometrów.
Gdy odsuniemy się jeszcze dalej, ognisko będzie tylko maleńką, jaśniejącą
plamką, jak mała latarenka. A jeśli jeszcze bardziej oddalimy się od ogniska,
jego blask przestanie do nas docierać. W jakimś miejscu promienie światła
rozpływają się w ciemności, a jeśli będzie naprawdę ciemno, to nic nie
zobaczymy. Cienie, kontury, zarysy przestaną istnieć. Wyobraź
sobie, że rzeczywistość jest takim właśnie ogniskiem. To, co płonie, to Bóg, a
ciemność poza nim to zimna materia, z której zrobieni są ludzie i zwierzęta.
Najbliżej Boga znajdują się wieczne idee, będące pierwotną formą wszystkich
stworzeń. „Iskrą z ogniska” jest przede wszystkim dusza ludzka, ale wszędzie w
przyrodzie połyskuje boskie światło. Dostrzegamy je we wszystkich żywych
istotach, i nawet róża czy polny dzwonek opromieniony jest boskim światłem.
Najdalej od żywego Boga znajduje się ziemia, woda i kamień. We wszystkim,
co istnieje, jest jakaś część Boskiego misterium. Widzimy jego delikatny
odblask w słoneczniku i czerwonym maku. Więcej owego niezgłębionego misterium
dostrzegamy w motylu, który podrywa się do lotu, czy w złotej rybce pływającej
w akwarium. Ale najbliżej Boga znajdujemy się my, nasza dusza. Tylko tam możemy
się połączyć z owym wielkim misterium życia. Tak, w rzadkich chwilach możemy
nawet doznać, że sami jesteśmy owym wielkim boskim misterium. Obrazowy
przykład Plotyna przypomina porównanie z jaskinią Platona. Im bliżej znajdujemy
się wejścia do jaskini, tym bliżej jesteśmy tego, od czego pochodzi wszystko,
co istnieje. W przeciwieństwie jednak do wyraźnej dwoistości rzeczywistości,
jaką spotykamy u Platona, sposób myślenia Plotyna cechuje przeżycie całości.
Wszystko jest jednym, bo wszystko jest Bogiem. Nawet cienie głęboko w jaskini
Platona oświetla słabe światło jedni. Kilkakrotnie
w ciągu swego życia Plotyn doświadczył, że jego dusza stapia się w jedno z
Bogiem. Nazywamy to przeżyciem mistycznym. Plotyn nie był jedynym
człowiekiem, który doznawał podobnych przeżyć. Opowiadali o nich ludzie we
wszystkich epokach i wszystkich kulturach. Opisywali oni swoje przeżycia w
różny sposób, ale w tych opisach powtarza się wiele charakterystycznych cech.
Spróbujmy się temu przyjrzeć. Mistycyzm Przeżycie
mistyczne to chwila, w której człowiek doświadcza jedności z Bogiem czy też „duszą
świata”. W wielu religiach podkreśla się istnienie przepaści między
Bogiem a jego dziełem stworzenia, mistyk jednak odczuwa, że taka przepaść nie
istnieje. Przeżywa „połączenie”, „zespolenie” z Bogiem. Mistycy
uważają, że to, co na co dzień określamy jako „ja”, nie jest naszym właściwym
ja. Przez krótkie chwile możemy przeżyć zespolenie z jakimś większym ja.
Niektórzy mistycy nazywają to Bogiem, inni „duszą świata”, „wszechnaturą” czy „solą
świata”. Kiedy następuje stopienie w jedno, mistyk „zatraca się”, znika,
rozpływa w Bogu, tak jak kropla wody „zatraca się”, kiedy miesza się z morzem.
Pewien mistyk indyjski powiedział: „Kiedy istniałem, nie było Boga. Teraz jest
Bóg, a mnie już nie ma”. Chrześcijański mistyk SILESIUS l624-1677) wyraził to
tak: „Morzem staje się każda kropla, która dociera do morza, a dusza staje się
Bogiem, kiedy dociera do Boga”. Pomyślisz
sobie, że to wcale nie takie przyjemne „utracić siebie”. Tak, Zosiu, rozumiem,
o co Ci chodzi. Ale pamiętaj, to, co tracisz, jest nieskończenie mniejsze od
tego, co zyskujesz. Tracisz siebie w takiej postaci, jaką przybrałaś akurat w
tym momencie, lecz jednocześnie masz świadomość, że w rzeczywistości jesteś
czymś nieskończenie większym. Stajesz się solą świata. Tak, to właśnie Ty
jesteś duszą świata, droga Zosiu. To Ty jesteś Bogiem. Nawet jeśli musisz
pożegnać się ze sobą jako Zofia Amundsen, możesz pocieszać się myślą, że owo „codzienne
ja” i tak pewnego dnia utracisz. Twoje prawdziwe ja - którego możesz
doświadczyć, jeśli zdołasz się rozstać ze sobą - jest, zdaniem mistyków, jak
niesamowity ogień, który płonie przez całą wieczność. Takie
przeżycie mistyczne nie zawsze następuje samo z siebie. Aby mistyk mógł spotkać
się z Bogiem, musi często przebyć „drogę oczyszczenia i objawienia”. Droga ta
to prowadzenie ascetycznego życia i różne techniki medytacji. Mistyk nagle
znajduje się u celu i może zakrzyknąć: „Jestem Bogiem” albo „Jestem Tobą”. Prądy
mistyczne znaleźć możemy we wszystkich wielkich religiach świata. Opisy przeżyć
przedstawione przez mistyków wykazują rzucające się w oczy podobieństwo, bez
względu na warunki kulturowe, w jakich powstały. Dopiero kiedy mistyk próbuje
podać religijne lub filozoficzne wytłumaczenie swego mistycznego przeżycia,
ujawnia się tło kulturowe. W mistyce
zachodniej - to znaczy w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie - mistyk
twierdzi, że doświadcza osobistego spotkania z samym Bogiem. Chociaż Bóg
znajduje się w przyrodzie i w duszy ludzkiej, jest także wyniesiony wysoko
ponad światem. W mistyce Wschodu, czyli w hinduizmie, buddyzmie i
religiach Chin, bardziej powszechne jest twierdzenie, że mistyk przeżywa
całkowite zespolenie z Bogiem czy „duszą świata”. „Ja jestem duszą świata” -
może powiedzieć mistyk, albo: „Ja jestem Bogiem”. Bóg bowiem nie tylko jest
obecny w świecie, ale też nigdzie indziej go nie ma. Silne prądy
mistyczne rozpowszechnione były jeszcze na długo przed czasami Platona,
szczególnie w Indiach. SWAMI VIVEKANANDA (1862-1902), jeden z tych, którzy
przenieśli myśl hinduizmu na Zachód, powiedział kiedyś: Tak jak
niektóre religie na świecie twierdzą, że ateistą jest człowiek nie wierzący w
Boga, który istnieje poza nim, tak my mówimy, że ateistą jest człowiek, który
nie wierzy w samego siebie. My ateizmem nazywamy niewiarę we wspaniałość
własnej duszy. Przeżycie
mistyczne może mieć także znaczenie dla etyki. Były prezydent Indii,
RADHAKRISHNAN, powiedział: „Kochaj bliźniego swego, bo to ty sam jesteś swoim
bliźnim. Iluzja tylko sprawia, że wierzysz, iż twój bliźni to ktoś inny, a nie
ty sam”. Również ludzie
żyjący współcześnie, nie wyznający żadnej religii, mówią o przeżyciach
mistycznych. Opowiadają, że nagle doznali czegoś, co określają jako „świadomość
kosmiczną” lub „uczucie oceanu”. Poczuli się oderwani od czasu i ujrzeli świat „z
punktu widzenia wieczności”. Zofia uniosła
się na łóżku. Musiała sprawdzić, czy wciąż ma ciało... Czytając o
Plotynie i mistykach, poczuła nagle, że zaczyna unosić się w powietrzu,
wypłynęła przez okno i wzleciała wysoko nad miastem. Zobaczyła w dole ludzi na
rynku, ale leciała dalej nad globem, na którym mieszkała, nad Morzem Północnym
i Europą, nad Saharą i rozległymi stepami Afryki. Cała planeta
stała się nagle jakby jedną żywą osobą, a ta osoba była jakby samą Zofią. To ja
jestem światem, pomyślała. Cały ogromny wszechświat, który często wydawał się
jej niezgłębiony i straszny - to było jej własne ja. Wszechświat także i teraz
był ogromny i majestatyczny, ale to ona sama była taka wielka. Owo niezwykłe
uczucie ustąpiło bardzo szybko, ale Zofia była pewna, że nigdy go nie zapomni.
Miała wrażenie, że coś wyskoczyło z wnętrza jej głowy i wymieszało się z czymś
innym, tak jak kropelka farby potrafi zabarwić cały dzban wody. Kiedy to
minęło, miała uczucie, jakby z bólem głowy obudziła się ze wspaniałego snu.
Zofia z odrobiną zawodu stwierdziła, że nadal posiada ciało, które próbuje
wstać z łóżka. Od leżenia na brzuchu i czytania wykładu Alberta Knoxa bolał ją
kręgosłup, ale przeżyła coś, czego nigdy nie zapomni. Wreszcie
udało jej się stanąć na podłodze. Przedziurkowała kartki i wpięła je starannie
do segregatora wraz z poprzednimi lekcjami. Wyszła przejść się po ogrodzie. Ptaki
ćwierkały, jakby świat został stworzony dopiero przed chwilą. Jasna zieleń
brzóz rosnących za starymi klatkami dla królików była tak ostra, jakby Stwórca
nie zakończył jeszcze mieszania kolorów. Czy naprawdę
mogła uważać, że wszystko jest boskim Ja? Czy mogła wierzyć, że nosi w sobie
duszę, która jest „iskrą z ogniska”? Jeśli to prawda, to znaczy, że ona sama
jest istotą boską. |