HELLENIZM


HELLENIZM

...iskra z ogniska...

 

Nauczyciel filozofii zaczął przysyłać listy bezpośrednio do starego żywopłotu, ale Zofia w poniedziałek rano starym zwyczajem i tak zajrzała do skrzynki.

Skrzynka była pusta, czegoś innego zresztą nie należało się spodziewać. Dziewczynka ruszyła w dół ulicy Koniczynowej.

Nagle zobaczyła leżącą na ziemi fotografię. Było to zdjęcie białego dżipa z niebieską flagą. Na fladze widniał napis „UN”. Czy to nie flaga ONZ?

Zofia odwróciła zdjęcie i dopiero teraz zorientowała się, że to widokówka. Dla „Hildy Moller Knag, c/o Zofia Amundsen...”. Na kartce naklejono norweski znaczek i ostemplowano: „Batalion ONZ, piątek, 15 czerwca 1990”.

15 czerwca! To przecież urodziny Zofii!

Przeczytała kartkę:

 

Kochana Hildo!

Zakładam, że nadal świętujesz piętnaste urodziny. A może jest już dzień później? No, to nie ma znaczenia, dopóki prezent trwa. W pewnym sensie będzie trwał całe życie. Ale jeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego. Być może zrozumiałaś już, dlaczego wysyłam kartki do Zofii. Pewien jestem, że ona Ci je przekaże. PS Mama mówiła mi, że zgubiłaś portfel. Obiecuję niniejszym zwrócić Ci te 150 koron. W szkole na pewno wydadzą Ci nową legitymację jeszcze przed wakacjami

Ucałowania, Tatuś

 

Zofia stała jak przyklejona do asfaltu. Jaka data była na stemplu poprzedniej kartki? Po głowie kołatała jej mysi, że kartka z widokiem plaży także została ostemplowana w czerwcu, chociaż do czerwca jeszcze cały miesiąc. Że też dokładnie tego nie sprawdziła...

Zerknęła na zegarek i pędem wróciła do domu. W takiej sytuacji wolała raczej spóźnić się do szkoły.

Otworzyła drzwi kluczem i pobiegła na górę do swojego pokoju. Pod czerwoną apaszką znalazła pierwszą kartkę do Hildy. Tak, i ta także miała stempel z datą 15 czerwca! Dzień urodzin Zofii i dzień przed rozpoczęciem wakacji!

Biegnąc co sił w nogach w stronę sklepu spożywczego, żeby zdążyć na spotkanie z Jorunn, myślała gorączkowo.

Kim jest Hilda? Jak jej ojciec może przyjmować za pewnik, że Zofia ją odnajdzie? Bez względu na wszystko i tak nic nie tłumaczy, dlaczego wysyła kartki do Zofii, a nie bezpośrednio do córki. Zofia uznała za niemożliwe, aby nie znał adresu własnej córki. Czy to jakiś żart? Czy w ten sposób chciał sprawić córce urodzinową niespodziankę? Posługując się całkiem obcą dziewczynką w roli detektywa i posłańca? Może dlatego miała zapas jednego miesiąca. A może wykorzystując Zofię jako łącznika między sobą a córką chciał ofiarować Hildzie w roli prezentu urodzinowego nową przyjaciółkę? Może właśnie ona, Zofia, miała być podarunkiem „na całe życie”?

Ale jeśli ten dziwny człowiek naprawdę przebywał w Libanie, to w jaki sposób zdobył adres Zofii? W każdym razie Zofię i Hildę łączyły przynajmniej dwie sprawy. Jeśli Hilda ma urodziny także 15 czerwca, to znaczy, że urodziły się tego samego dnia. I obie miały ojców jeżdżących po świecie.

Zofia czuła, że wplątano ją w jakiś magiczny świat. Może jednak wiara w przeznaczenie nie jest wcale tak głupia. No, ale nie wolno za szybko wyciągać pochopnych wniosków, może wszystko wyjaśni się całkiem naturalnie. Ale skąd Alberto Knox miał portfel Hildy, przecież Hilda mieszka w Lillesand? To wiele, wiele kilometrów stąd. I dlaczego Zofia znalazła widokówkę na ulicy? Czy wypadła listonoszowi z torby, zanim doszedł do skrzynki Zofii? Ale dlaczego zgubił akurat tę kartkę?

- Całkiem zgłupiałaś! - wykrzyknęła Jorunn, ujrzawszy Zofię przy sklepie spożywczym.

- Przepraszam.

Jorunn obrzuciła ją surowym spojrzeniem, prawie jak nauczyciel.

- Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie.

- Ma to pewien związek z wojskami ONZ - powiedziała Zofia. - Zostałam zatrzymana przez wrogie oddziały w Libanie.

- Phi! Jesteś po prostu zakochana!

Pobiegły do szkoły co sił w czterech nogach.

Klasówka z religii, do której Zofia nawet nie zajrzała, była na trzeciej lekcji. Na arkuszu znalazły się cztery pytania:

 

ŚWIATOPOGLĄD I TOLERANCJA

1. Sporządź listę tego, co człowiek może wiedzieć, a następnie listę tego, w co może tylko wierzyć.

2. Wskaż kilka czynników mających wpływ na kształtowanie światopoglądu człowieka.

3. Co to jest sumienie? Czy twoim zdaniem wszyscy ludzie mają takie samo sumienie?

4. Co to jest hierarchia wartości?

 

Zofia długo się zastanawiała, zanim zaczęła pisać. Czy będzie mogła wykorzystać to, czego nauczyła się od Alberta Knoxa? Musi tak zrobić, bo przecież od wielu dni nie otworzyła nawet książki do religii. Kiedy już zaczęła pisać, zdania ciurkiem spływały z długopisu.

Zofia napisała, że wiemy, iż Księżyc nie jest wcale dużym serem, że po jego drugiej stronie także są kratery, że i Sokrates, i Jezus zostali skazani na śmierć, że wszyscy ludzie prędzej czy później umrą, że wielkie świątynie na Akropolu zbudowano po wojnach perskich, w V wieku przed Chrystusem, oraz że najważniejszą wyrocznią starożytnych Greków była wyrocznia w Delfach. Jako przykłady pytań, na które nie ma pewnej odpowiedzi, podała: Czy istnieje życie na innych planetach? Czy Bóg istnieje, czy też nie? Czy jest życie po śmierci? Czy Jezus był naprawdę synem Boga, czy tylko mądrym człowiekiem? „W każdym razie nie wiemy, skąd wziął się świat - napisała na koniec. - Wszechświat można porównać do wielkiego królika, którego wyciągnięto z olbrzymiego cylindra. Filozofowie próbują wspinać się po jednym z cienkich włosów króliczego futra, by zajrzeć w oczy Wielkiemu Czarodziejowi. Pytanie, czy kiedykolwiek im się to uda. Ale jeśli filozofowie będą kolejno stawać sobie na ramiona, zbliżając się coraz bardziej do powierzchni króliczego futra, wtedy, osobiście uważam, że pewnego dnia im się to uda. PS W Biblii czytamy o czymś, co mogło być jednym z cienkich włosków w futrze królika. Ten włosek nazywał się wieża Babel i został zrównany z ziemią, ponieważ Czarodziejowi nie podobało się, że nędzne ludzkie robaki zaczęły wspinać się na powierzchnię futra królika, którego dopiero co stworzył”.

Zabrała się za następne pytanie: Wskaż kilka czynników, mających wpływ na kształtowanie światopoglądu człowieka. Oczywiście ogromnie ważnymi czynnikami są wychowanie i środowisko. Ludzie, którzy żyli w czasach Platona, mieli inny światopogląd niż wielu ludzi dzisiaj, po prostu dlatego, że żyli w innych czasach i w innym środowisku. Poza tym spore znaczenie mają również doświadczenia, jakie człowiek zdobył. Przy kształtowaniu światopoglądu ważny jest również ludzki rozum. A rozum nie zależy od środowiska, jest wspólny dla wszystkich ludzi. Środowisko i stosunki społeczne można przyrównać do sytuacji w jaskini Platona. Dzięki rozumowi niektórzy zaczynają wypełzać z mroków jaskini. Taka wędrówka jednak wymaga sporej dawki osobistej odwagi. Sokrates jest przykładem osoby, która zdołała oderwać się od powszechnych w jego czasach poglądów właśnie dzięki rozumowi. Na koniec napisała: „W dzisiejszych czasach ludzie z wielu różnych krajów i kultur coraz częściej kontaktują się ze sobą. W tym samym domu mogą mieszkać chrześcijanie, muzułmanie i buddyści. Tolerancja dla wiary innych ludzi jest ważniejsza niż pytanie, dlaczego nie wszyscy wierzą w to samo”.

Tak, tak, Zofia uznała, że nieźle sobie radzi na podstawie tego, czego dowiedziała się od nauczyciela filozofii. Potrafiła też wykorzystać porcję wrodzonego rozumu plus to, co zasłyszała i o czym czytała przy innych okazjach.

Zabrała się za kolejne pytanie: Co to jest sumienie? Czy twoim zdaniem wszyscy ludzie mają takie samo sumienie? Wiele mówili o tym w klasie. Zofia zaczęła pisać: „Sumienie to zdolność człowieka do odróżniania dobra od zła. Osobiście uważam, że tę zdolność posiadają wszyscy ludzie, a to znaczy, że sumienie jest cechą wrodzoną. Sokrates powiedziałby to samo. To jednak, co dokładnie mówi sumienie, może się bardzo różnić w zależności od człowieka. Pytanie, czy to nie sofiści wpadli w tej kwestii na właściwy trop. Uważali, że o tym, co jest dobre, a co złe, decyduje przede wszystkim środowisko, w jakim dany człowiek wyrasta. Sokrates natomiast uważał, że sumienie wszystkich ludzi jest identyczne. Być może rację miały obie strony. Choć pewnie nie wszyscy mają wyrzuty sumienia pokazując się nago, to w każdym razie większość ludzi odczuwa wyrzuty sumienia postępując źle wobec drugiego człowieka. Przy okazji należy podkreślić, że mieć sumienie to wcale nie to samo, co postępować zgodnie z nim. W niektórych sytuacjach można odnieść wrażenie, że ludzie zachowują się, jakby byli całkiem pozbawieni sumienia, ale moim zdaniem oni także posiadają jakąś formę sumienia, chociaż pewnie jest ono dobrze ukryte. Czasami może się też wydawać, że niektórzy ludzie nie mają ani odrobiny rozumu, a to tylko dlatego, że się nim nie posługują. PS Zarówno rozum, jak i sumienie można przyrównać do mięśnia. Kiedy jakiegoś mięśnia przestaje się używać, staje się on coraz słabszy”.

Pozostawało jeszcze tylko jedno pytanie: Co to jest hierarchia wartości? O tym także wiele rozmawiali w ostatnim czasie. Wartością jest na przykład możliwość szybkiego przemieszczania się z miejsca na miejsce samochodem. Ale ponieważ ruch samochodowy prowadzi do wymierania lasów i zanieczyszczenia przyrody, człowiek staje w obliczu wyboru wartości. Zofia po gruntownym przemyśleniu uznała, że zdrowe lasy i czysta przyroda są cenniejsze od szybkiego dojazdu do pracy. Wymieniła jeszcze kilka podobnych przykładów. Zakończyła następująco: „Osobiście jestem zdania, że filozofia jest ważniejszym przedmiotem niż gramatyka angielska, uważam więc, że rozsądną zmianą w hierarchii wartości byłoby wprowadzenie filozofii do rozkładu lekcji, a zmniejszenie liczby godzin angielskiego”.

Na ostatniej przerwie nauczyciel religii odwołał Zofię na bok.

- Przeczytałem już twoją klasówkę - powiedział. - Leżała prawie na samym wierzchu.

- Mam nadzieję, że dała panu trochę do myślenia.

- Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Twoje odpowiedzi były pod różnymi względami bardzo dojrzałe. Zaskakująco dojrzałe, Zosiu. I samodzielne. Ale czy przygotowałaś się do klasówki?

Zofia próbowała się wykręcać:

- Mówił pan, że ceni sobie osobiste opinie.

- No, tak... ale są pewne granice!

Zofia popatrzyła nauczycielowi prosto w oczy. Uznała, że może sobie na to pozwolić po tym, co przeżyła podczas ostatnich dni.

- Zaczęłam studiować filozofię - powiedziała. - To daje dobre podstawy do formułowania samodzielnych opinii.

- Ale mnie niełatwo będzie ocenić twoją pracę. Muszę ci postawić albo dostateczny z minusem, albo bardzo dobry.

- Dlatego, że odpowiedziałam albo całkiem dobrze, albo całkiem źle? Czy o to panu chodzi?

- Postawię ci piątkę - odparł nauczyciel. - Ale następnym razem nauczysz się też tego, co zadane.

Kiedy Zofia po południu wróciła ze szkoły do domu, rzuciła plecak na schody i od razu pobiegła do Zaułka. Na grubych korzeniach leżała żółta koperta. Brzegi miała całkiem suche, a to znaczyło, że Hermes był tutaj już jakiś czas temu.

Dziewczynka zabrała kopertę i weszła do domu. Najpierw nakarmiła zwierzaki, a potem poszła do siebie. Wyciągnęła się na łóżku, otworzyła list od Alberta i zaczęła czytać.

 

Hellenizm

 

Miło znów się z Tobą spotkać, Zosiu! Poznałaś już filozofów przyrody, a także Sokratesa, Platona i Arystotelesa. Tym samym znasz już fundamenty filozofii europejskiej. Od tej chwili rezygnujemy z wprowadzających zadań do przemyślenia, które do tej pory dostawałaś w białych kopertach. Przypuszczam, że ćwiczeń, klasówek i sprawdzianów masz po uszy w szkole.

Opowiem Ci teraz o długim okresie, który rozciąga się od Arystotelesa (koniec IV wieku przed Chrystusem) aż do początków średniowiecza (około roku 400 po Chrystusie). Zwróć uwagę na to, że używamy teraz określeń: przed i po narodzeniu Chrystusa. Bo jedną z najważniejszych - i najbardziej niezwykłych - rzeczy w tym okresie było właśnie chrześcijaństwo.

Arystoteles zmarł w 322 r. p.n.e. W tym czasie Ateny utraciły swą przewodnią rolę. Miało to związek przede wszystkim z wielkimi zmianami politycznymi, będącymi wynikiem podbojów ALEKSANDRA WIELKIEGO (356 - 323 r. p.n.e.).

Aleksander Wielki był władcą Macedonii. Z Macedonii pochodził także Arystoteles, a przez pewien czas był on nawet nauczycielem młodego Aleksandra. Aleksander odniósł decydujące zwycięstwo nad Persami, i co więcej, Zosiu, przez swoje liczne wyprawy przyłączył do cywilizacji greckiej Egipt, a także cały Orient, aż do Indii.

W historii ludzkości rozpoczęła się nowa epoka. Rozwijał się świat, w którym kultura grecka i język grecki odgrywały dominującą rolę. Okres ten, który trwał około trzystu lat, nazywany bywa często hellenizmem. Przez hellenizm rozumie się zarówno epokę, jak i kulturę zdominowaną przez wpływy greckie, panującą w trzech wielkich hellenistycznych państwach - Macedonii, Syrii i Egipcie.

Od około 50 r. p.n.e. przewagę militarną i polityczną zdobył Rzym. Nowa potęga kolejno podbijała państwa hellenistyczne - i od tej pory od Hiszpanii na zachodzie po Azję dominowała kultura rzymska i język łaciński. Rozpoczął się okres rzymski, nazywany także późnym antykiem.

Ale zapamiętaj sobie dobrze: zanim Rzymianie zdołali podbić świat hellenistyczny, Rzym był kulturalną prowincją Grecji. Tak więc kultura grecka - w tym grecka filozofia - odgrywała bardzo istotną rolę jeszcze długo po tym, jak Grecja utraciła znaczenie polityczne.

 

Religia, filozofia i nauka

 

Hellenizm cechowało zatarcie granic między różnymi państwami i kulturami. Wcześniej Grecy, Rzymianie, Egipcjanie, Babilończycy, Syryjczycy i Persowie czcili swoich własnych bogów w obrębie tego, co często nazywamy „religią narodową”. Teraz różne kultury wymieszały się w jednym wielkim czarodziejskim kotle poglądów religijnych, filozoficznych i naukowych.

Możemy pokusić się o stwierdzenie, że rynek miejski zastąpiła arena światowa. Na dawnym rynku rozlegał się gwar głosów, które to zachwalały towary na sprzedaż, to znów przedstawiały rozmaite myśli i idee. Nowością było to, że rynki miejskie zaczęły zapełniać się towarami i ideami z całego ówczesnego świata. Słychać było wielojęzyczny gwar.

Wspomnieliśmy już, że myśli greckie rozeszły się daleko poza obszary dawnych greckich wpływów. Teraz jednak wokół całego Morza Śródziemnego czczono także bogów orientalnych. Powstawały nowe religie, które często łączyły bogów i myśli religijne kilku dawnych narodów. Takie zjawisko nazywamy synkretyzmem, czyli przemieszaniem religii.

Wcześniej ludzie odczuwali silną przynależność do własnego narodu i rodzinnego miasta-państwa. Z czasem, gdy takie granice, linie podziału zatarły się, wielu ludzi doświadczało wątpliwości i niepewności w kwestii światopoglądu. Ogólnie, dla późnego antyku charakterystyczne było zwątpienie religijne, rozpad kulturowy i pesymizm. „Świat jest stary” - mówiono.

Wspólna dla nowych prądów religijnych w okresie hellenizmu była często występująca w nich nauka o tym, jak człowiek może zostać zbawiony od śmierci. Nierzadko była to wiedza tajemna. Przyswajając sobie taką wiedzę oraz odprawiając określone rytuały człowiek mógł mieć nadzieję na nieśmiertelność duszy i wieczne życie.

Wiedza o prawdziwej naturze wszechświata mogła być równie ważna dla zbawienia duszy jak obrzędy religijne.

Takie były nowe religie, Zosiu, ale także filozofia zmierzała coraz częściej w kierunku „zbawienia” i pociechy w życiu. Wiedza filozoficzna nie była już tylko wartością samą w sobie, lecz miała także uwolnić ludzi od strachu przed śmiercią i pesymizmu. W ten sposób zatarły się granice między religią a filozofią.

Ogólnie możemy powiedzieć, że filozofia hellenizmu była mało oryginalna. Nie pojawił się żaden nowy Platon ani Arystoteles. Natomiast trzej wielcy filozofowie z Aten stali się źródłem inspiracji dla kilku kierunków filozoficznych, które niedługo w ogólnym zarysie Ci naszkicuję.

Na naukę okresu hellenizmu również wywarło wpływ przemieszanie doświadczeń różnych kultur. Kluczową rolę, jako miejsce zetknięcia się Wschodu z Zachodem, odegrało miasto Aleksandria w Egipcie. Podczas gdy Ateny pozostały stolicą filozofii, gdzie znajdowały się szkoły Platona i Arystotelesa, Aleksandria stała się centrum nauki. Miasto to, posiadając ogromną bibliotekę, było ośrodkiem matematyki, astronomii, biologii i medycyny.

Kulturę hellenistyczną można przyrównać do dzisiejszego świata. Także wiek XX charakteryzuje się coraz bardziej otwartym społeczeństwem globalnym, co w naszych czasach doprowadziło do wielkich zmian religijnych i światopoglądowych. Jak na początku naszej rachuby czasu można się było natknąć w Rzymie na egipskie i orientalne wizerunki bogów, tak i teraz, w końcu XX wieku, w każdym wielkim mieście europejskim spotkać możemy elementy prądów religijnych ze wszystkich części świata.

Dzisiaj także obserwujemy, jak przemieszanie dawnej i nowej religii, filozofii i nauki tworzy podstawy dla nowych ofert na „rynku światopoglądowym”. Bardzo wiele z takich „nowych nauk” to w rzeczywistości powtórzenie od dawna znanych koncepcji, których korzenie sięgają m.in. do okresu hellenizmu.

Jak już wcześniej wspomniałem, filozofia hellenistyczna dalej zajmowała się zagadnieniami podjętymi przez Sokratesa, Platona i Arystotelesa. Wspólne dla nich było poszukiwanie odpowiedzi, jak najlepiej człowiek powinien żyć i umrzeć. Na pierwszy plan wysunęła się więc etyka. W nowym społeczeństwie świata stała się głównym założeniem filozoficznym. Zadawano sobie pytanie, co składa się na prawdziwe szczęście i w jaki sposób można je osiągnąć. Przyjrzyjmy się wybranym czterem kierunkom filozoficznym.

 

Cynicy

 

O Sokratesie opowiada się, że pewnego razu przystanął przed kramem, na którym wyłożono wiele towarów na sprzedaż. W końcu wykrzyknął: „Tyle tu rzeczy, których mi nie potrzeba!”

Ten okrzyk mógłby posłużyć jako hasło filozofii cynickiej, której podstawy dał ANTYSTENES z Aten około 400 r. p.n.e. Był uczniem Sokratesa, fascynował go przede wszystkim Sokratesowy umiar i wstrzemięźliwość.

Cynicy twierdzili, że prawdziwe szczęście nie ma związku z dobrami zewnętrznymi, takimi jak luksus materialny, władza polityczna czy dobre zdrowie. Prawdziwe szczęście polega na uniezależnieniu się od takich przypadkowych i łatwych do utracenia rzeczy. A zatem, ponieważ szczęście nie łączy się ani z bogactwem, ani ze sławą czy stanowiskiem, może zostać osiągnięte przez każdego. Poza tym, kiedy już się je osiągnie, nie można go utracić.

Najbardziej znanym z cyników był DIOGENES, uczeń Antystenesa. Opowiada się o nim, że mieszkał w beczce i nie posiadał nic innego poza płaszczem, kosturem i torbą na chleb. (Niełatwo więc było mu odebrać szczęście!) Pewnego razu, kiedy wygrzewał się w słońcu koło swej beczki, odwiedził go Aleksander Wielki. Stanął przed mędrcem i zapytał go, czego pragnie, chciał bowiem natychmiast spełnić jego życzenie. Diogenes odparł: „Chciałbym, abyś przesunął się o krok, tak by słońce mogło na mnie świecić”. W taki oto sposób Diogenes pokazał, że jest bogatszy i szczęśliwszy od wielkiego wodza. Miał wszak wszystko, czego pragnął.

Cynicy uważali, że ludzie nie muszą martwić się o swoje zdrowie, nie powinni bać się nawet cierpienia ani śmierci, ani też przejmować się cierpieniem innych ludzi.

Dzisiaj słów „cyniczny” i „cynizm” używa się w znaczeniu niewrażliwości na cierpienia innych.

 

Stoicy

 

Cynicy wywarli wpływ na filozofię stoicką, która narodziła się w Atenach około 300 r. p.n.e. Jej twórcą był Zenon z Cypru, który przybył do Aten jako rozbitek i przyłączył się do cyników. Zwykle zbierał swych słuchaczy w tzw. Pstrym Portyku w Atenach. Określenie „stoicki” pochodzi od greckiego słowa „stoa”, oznaczającego portyk.

Stoicy uważali, podobnie jak Heraklit, że wszyscy ludzie są częścią tego samego rozumu świata, czyli logosu. Byli zdania, że każdy człowiek jest światem w miniaturze, mikrokosmosem, będącym odbiciem makrokosmosu.

Prowadziło to do poglądu, że istnieje powszechne prawo, tak zwane prawo naturalne. Ponieważ prawo natury opiera się na wiecznym rozumie człowieka i kosmosu, nie zmienia się w zależności od miejsca i czasu. Stoicy stali więc po stronie Sokratesa w sporze z sofistami.

Prawo naturalne dotyczy wszystkich ludzi, a więc także niewolników. Kodeksy prawne różnych państw stoicy traktowali jako niedoskonałe naśladownictwo praw tkwiących w samej naturze.

Stoicy zatarli różnicę między pojedynczym człowiekiem a wszechświatem; podobnie odrzucili przeciwstawienie ducha i materii. Uważali, że istnieje tylko jedna przyroda. Taki pogląd nazywa się „monizmem” (w przeciwieństwie na przykład do bardzo wyraźnego u Platona „dualizmu”, czyli dwudzielności rzeczywistości).

Jako nieodrodne dzieci swoich czasów, stoicy byli prawdziwymi „kosmopolitami”, bardziej otwartymi na współczesną im kulturę niż „filozofowie z beczki” (cynicy). Podkreślali wspólnotę ludzkości, zajmowali się polityką, byli aktywnymi działaczami państwowymi, jak na przykład rzymski cesarz MAREK AURELIUSZ (121 - 180). Przyczynili się do rozpowszechnienia greckiej kultury i filozofii w Rzymie, zwłaszcza mówca, filozof i polityk CYCERO (106-43 r. p.n.e.). On właśnie był twórcą pojęcia „humanizm”, które oznacza, że w centrum zainteresowania jest człowiek. Stoik SENEKA (4 r. p.n.e. - 65 r. n.e.) powiedział, że „człowiek jest dla człowieka świętością”. Powiedzenie to stało się hasłem całego humanizmu.

Ponadto stoicy podkreślali, że wszystkie procesy zachodzące w przyrodzie - na przykład choroba i śmierć - są zgodne z niezłomnymi prawami natury. Dlatego człowiek musi nauczyć się godzić ze swoim losem. Uważali, że nic nie jest dziełem przypadku. Wszystko, co się dzieje, jest koniecznością i na nic się nie zda użalanie, kiedy przeznaczenie zapuka do drzwi. Także szczęśliwe chwile w życiu człowiek powinien przyjmować z największym spokojem. Dostrzec tu można pokrewieństwo z cynikami, którzy twierdzili, że wszystkie rzeczy zewnętrzne są nieistotne. Dzisiaj używamy określenia „stoicki spokój”, kiedy ktoś nie daje się ponieść uczuciom.

 

Epikurejczycy

 

Jak wiemy, Sokrates rozważał zagadnienie, jak człowiek może żyć szczęśliwie. Zarówno cynicy, jak i stoicy z jego poglądów wysnuwali twierdzenie, że człowiek musi uwolnić się od materialnego luksusu. Ale Sokrates miał jeszcze innego ucznia, o imieniu ARYSTYP, który uważał, że celem człowieka jest osiągnięcie jak najwięcej zmysłowej przyjemności. Głosił, że „jedynym dobrem jest przyjemność, a jedynym złem - przykrość”. Pragnął rozwinąć sztukę życia, polegającą na unikaniu wszelkiej przykrości. (Celem cyników i stoików było wytrzymać wszelkie formy bólu. To coś innego niż za wszelką cenę unikać bólu.)

Około 300 r. p.n.e. EPIKUR (341-270) założył w Atenach szkołę filozoficzną (epikurejczycy). Rozwinął on etykę przyjemności Arystypa i połączył ją z nauką Demokryta o atomach.

Szkoła Epikura mieściła się w ogrodzie, dlatego uczęszczających do niej filozofów nazywano „filozofami z ogrodu”. Podobno nad wejściem do ogrodu wisiał napis: „Gościu, tutaj będzie ci dobrze, tutaj najwyższym dobrem jest przyjemność”.

Epikur zwracał uwagę na to, że przyjemny aspekt jakiegoś działania należy zawsze rozważyć w stosunku do ewentualnych skutków ubocznych. Jeśli kiedykolwiek przejadłaś się czekoladą, zrozumiesz, o co mi chodzi. Jeśli nie, to zadaję Ci następujące ćwiczenie: Weź ze skarbonki oszczędności i kup czekolady za dwieście koron (zakładam oczywiście, że lubisz czekoladę). W tym ćwiczeniu bardzo ważne jest, abyś całą czekoladę zjadła na raz. Mniej więcej pół godziny po przełknięciu ostatniej cząstki tego przysmaku zrozumiesz, co miał na myśli Epikur mówiąc o skutkach ubocznych.

Epikur uważał również, że doraźną przyjemność należy rozważyć w stosunku do możliwości większej, trwalszej lub bardziej intensywnej, choć oddalonej w czasie przyjemności (wyobraź sobie na przykład, że postanawiasz przez rok nie jeść czekolady, bo wolisz oszczędzać całą tygodniówkę na nowy rower albo na kosztowne wakacje za granicą). W przeciwieństwie bowiem do zwierząt ludzie mają możliwość planowania swego życia. Potrafią przeprowadzić „kalkulację przyjemności”. Pyszna czekolada może oczywiście być wartością, ale wartością jest także rower czy wycieczka do Anglii.

Epikur podkreślał, że przyjemność nie musi wcale oznaczać przyjemności zmysłowej, jaką na przykład daje czekolada. Przyjemnością mogą być takie wartości jak przyjaźń czy przeżycie artystyczne. Warunkiem prawdziwego korzystania z życia były dla niego także stare greckie ideały, takie jak opanowanie, umiar i spokój ducha. Żądzę bowiem należy hamować, a spokój ducha pomoże nam znieść także cierpienie.

Do ogrodu Epikura często zaglądali ludzie owładnięci religijnym strachem. Przydatnym środkiem przeciwko religii i przesądom okazała się nauka Demokryta o atomach. By móc żyć szczęśliwie, bardzo ważne jest, by przezwyciężyć lęk przed śmiercią. I tu właśnie Epikur posłużył się teorią Demokryta o atomach duszy. Pamiętasz może twierdzenie tego ostatniego, iż żadne życie po śmierci nie jest możliwe, ponieważ kiedy umieramy, atomy duszy rozpierzchają się na wszystkie strony.

„Śmierć wcale nas nie dotyczy - twierdził Epikur po prostu. - Bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma” (z takiego punktu widzenia żaden człowiek tak naprawdę nie cierpiał z tego powodu, że już nie żyje).

Epikur sam podsumował swą uwalniającą od trosk filozofię w tym, co nazwał „czterema leczniczymi ziołami”:

 

Bogowie nie są straszni.

Śmierć jest niczym.

To, co jest dobre, jest łatwe do zdobycia.

To, co jest złe, jest łatwe do zniesienia.

 

W tradycji greckiej porównanie zadania, jakie spoczywa na filozofie, do sztuki lekarskiej nie było niczym nowym. Tym razem stykamy się z poglądem, że człowiek musi wyposażyć się w „filozoficzną apteczkę podróżną”, zawierającą cztery ważne leki.

W przeciwieństwie do stoików, epikurejczycy wykazywali małe zainteresowanie polityką i życiem społecznym. „Żyj w ukryciu” - tak brzmiała rada Epikura. Wolno nam chyba przyrównać jego „ogród” do dzisiejszych wspólnot, w jakich żyją niektórzy ludzie. Także w naszych czasach wiele osób poszukuje wyspy czy „bezpiecznej przystani” w społeczeństwie wielkomiejskim.

Po śmierci Epikura wielu epikurejczyków popadło w obsesję rozkoszy. Ich hasło brzmiało: „Żyj chwilą”. Określenia „epikurejczyk” używa się obecnie w pejoratywnym znaczeniu, na przykład mówiąc o rozpustniku.

 

Neoplatonizm

 

Zobaczyliśmy, że cynicy, stoicy i epikurejczycy odwołują się do Sokratesa. Sięgali oni także do poglądów przedsokratyków, na przykład Heraklita i Demokryta. Najbardziej godny uwagi prąd filozoficzny w okresie późnego antyku zainspirowała teoria Platona o ideach. Dlatego nazywamy ją neoplatonizmem.

Najważniejszym neoplatończykiem był PLOTYN (ok. 205-270), który studiował filozofię w Aleksandrii, lecz później przeniósł się do Rzymu. Warto zauważyć, że filozof ten pochodził z Aleksandrii, miasta, które wówczas już od wieluset lat było miejscem zetknięcia się filozofii greckiej z mistyką Orientu. Do Rzymu przywiózł Plotyn naukę o zbawieniu, która miała poważnie konkurować z chrześcijaństwem, gdy zaczęło ono odgrywać coraz większą rolę. Neoplatonizm miał także wywrzeć wielki wpływ na teologię chrześcijańską.

Przypomnij sobie, Zosiu, teorię idei Platona. Przypomnij sobie, że rozgraniczał on świat idei od świata zmysłów, a tym samym ostro oddzielał duszę ludzką od ciała człowieka. W ten sposób człowiek stał się istotą dwoistą: nasze ciało składa się z ziemi i pyłu, jak wszystko inne, co należy do świata zmysłów, ale mamy także nieśmiertelną duszę. Taki pogląd rozpowszechniony był wśród Greków już na długo przed Plotynem. Z podobnymi poglądami Plotyn zetknął się także w Azji.

Plotyn uważał, że świat rozciągnięty jest między dwoma biegunami. Na jednym krańcu znajduje się boskie światło, które nazwał jednią. Czasami mówi o nim: Bóg. Na drugim krańcu panuje absolutna ciemność, do której nie dociera nawet odrobina światła jedni. Zdaniem Plotyna jednak, owa ciemność nie jest żadnym bytem, lecz tylko nieobecnością światła, sama w sobie nie istnieje. Jedyne, co istnieje, to Bóg czy jednia, ale tak jak blask pochodzący od źródła światła stopniowo roztapia się w mroku, tak też istnieje granica, poza którą nie sięgają boskie promienie.

Według Plotyna duszę opromienia światło „jedni”, podczas gdy materia znajduje się w ciemności, nie będącej właściwym bytem. Formy w naturze oświetlane są lekkim blaskiem jedni.

Droga Zosiu, wyobraź sobie duże ognisko, które płonie nocą. Z ogniska na wszystkie strony sypią się iskry. W dość dużym promieniu wokół ogniska mrok nocy jest rozświetlony, a słabe światło ognia widać także z odległości wielu kilometrów. Gdy odsuniemy się jeszcze dalej, ognisko będzie tylko maleńką, jaśniejącą plamką, jak mała latarenka. A jeśli jeszcze bardziej oddalimy się od ogniska, jego blask przestanie do nas docierać. W jakimś miejscu promienie światła rozpływają się w ciemności, a jeśli będzie naprawdę ciemno, to nic nie zobaczymy. Cienie, kontury, zarysy przestaną istnieć.

Wyobraź sobie, że rzeczywistość jest takim właśnie ogniskiem. To, co płonie, to Bóg, a ciemność poza nim to zimna materia, z której zrobieni są ludzie i zwierzęta. Najbliżej Boga znajdują się wieczne idee, będące pierwotną formą wszystkich stworzeń. „Iskrą z ogniska” jest przede wszystkim dusza ludzka, ale wszędzie w przyrodzie połyskuje boskie światło. Dostrzegamy je we wszystkich żywych istotach, i nawet róża czy polny dzwonek opromieniony jest boskim światłem. Najdalej od żywego Boga znajduje się ziemia, woda i kamień.

We wszystkim, co istnieje, jest jakaś część Boskiego misterium. Widzimy jego delikatny odblask w słoneczniku i czerwonym maku. Więcej owego niezgłębionego misterium dostrzegamy w motylu, który podrywa się do lotu, czy w złotej rybce pływającej w akwarium. Ale najbliżej Boga znajdujemy się my, nasza dusza. Tylko tam możemy się połączyć z owym wielkim misterium życia. Tak, w rzadkich chwilach możemy nawet doznać, że sami jesteśmy owym wielkim boskim misterium.

Obrazowy przykład Plotyna przypomina porównanie z jaskinią Platona. Im bliżej znajdujemy się wejścia do jaskini, tym bliżej jesteśmy tego, od czego pochodzi wszystko, co istnieje. W przeciwieństwie jednak do wyraźnej dwoistości rzeczywistości, jaką spotykamy u Platona, sposób myślenia Plotyna cechuje przeżycie całości. Wszystko jest jednym, bo wszystko jest Bogiem. Nawet cienie głęboko w jaskini Platona oświetla słabe światło jedni.

Kilkakrotnie w ciągu swego życia Plotyn doświadczył, że jego dusza stapia się w jedno z Bogiem. Nazywamy to przeżyciem mistycznym. Plotyn nie był jedynym człowiekiem, który doznawał podobnych przeżyć. Opowiadali o nich ludzie we wszystkich epokach i wszystkich kulturach. Opisywali oni swoje przeżycia w różny sposób, ale w tych opisach powtarza się wiele charakterystycznych cech. Spróbujmy się temu przyjrzeć.

 

Mistycyzm

 

Przeżycie mistyczne to chwila, w której człowiek doświadcza jedności z Bogiem czy też „duszą świata”. W wielu religiach podkreśla się istnienie przepaści między Bogiem a jego dziełem stworzenia, mistyk jednak odczuwa, że taka przepaść nie istnieje. Przeżywa „połączenie”, „zespolenie” z Bogiem.

Mistycy uważają, że to, co na co dzień określamy jako „ja”, nie jest naszym właściwym ja. Przez krótkie chwile możemy przeżyć zespolenie z jakimś większym ja. Niektórzy mistycy nazywają to Bogiem, inni „duszą świata”, „wszechnaturą” czy „solą świata”. Kiedy następuje stopienie w jedno, mistyk „zatraca się”, znika, rozpływa w Bogu, tak jak kropla wody „zatraca się”, kiedy miesza się z morzem. Pewien mistyk indyjski powiedział: „Kiedy istniałem, nie było Boga. Teraz jest Bóg, a mnie już nie ma”. Chrześcijański mistyk SILESIUS l624-1677) wyraził to tak: „Morzem staje się każda kropla, która dociera do morza, a dusza staje się Bogiem, kiedy dociera do Boga”.

Pomyślisz sobie, że to wcale nie takie przyjemne „utracić siebie”. Tak, Zosiu, rozumiem, o co Ci chodzi. Ale pamiętaj, to, co tracisz, jest nieskończenie mniejsze od tego, co zyskujesz. Tracisz siebie w takiej postaci, jaką przybrałaś akurat w tym momencie, lecz jednocześnie masz świadomość, że w rzeczywistości jesteś czymś nieskończenie większym. Stajesz się solą świata. Tak, to właśnie Ty jesteś duszą świata, droga Zosiu. To Ty jesteś Bogiem. Nawet jeśli musisz pożegnać się ze sobą jako Zofia Amundsen, możesz pocieszać się myślą, że owo „codzienne ja” i tak pewnego dnia utracisz. Twoje prawdziwe ja - którego możesz doświadczyć, jeśli zdołasz się rozstać ze sobą - jest, zdaniem mistyków, jak niesamowity ogień, który płonie przez całą wieczność.

Takie przeżycie mistyczne nie zawsze następuje samo z siebie. Aby mistyk mógł spotkać się z Bogiem, musi często przebyć „drogę oczyszczenia i objawienia”. Droga ta to prowadzenie ascetycznego życia i różne techniki medytacji. Mistyk nagle znajduje się u celu i może zakrzyknąć: „Jestem Bogiem” albo „Jestem Tobą”.

Prądy mistyczne znaleźć możemy we wszystkich wielkich religiach świata. Opisy przeżyć przedstawione przez mistyków wykazują rzucające się w oczy podobieństwo, bez względu na warunki kulturowe, w jakich powstały. Dopiero kiedy mistyk próbuje podać religijne lub filozoficzne wytłumaczenie swego mistycznego przeżycia, ujawnia się tło kulturowe.

W mistyce zachodniej - to znaczy w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie - mistyk twierdzi, że doświadcza osobistego spotkania z samym Bogiem. Chociaż Bóg znajduje się w przyrodzie i w duszy ludzkiej, jest także wyniesiony wysoko ponad światem. W mistyce Wschodu, czyli w hinduizmie, buddyzmie i religiach Chin, bardziej powszechne jest twierdzenie, że mistyk przeżywa całkowite zespolenie z Bogiem czy „duszą świata”. „Ja jestem duszą świata” - może powiedzieć mistyk, albo: „Ja jestem Bogiem”. Bóg bowiem nie tylko jest obecny w świecie, ale też nigdzie indziej go nie ma.

Silne prądy mistyczne rozpowszechnione były jeszcze na długo przed czasami Platona, szczególnie w Indiach. SWAMI VIVEKANANDA (1862-1902), jeden z tych, którzy przenieśli myśl hinduizmu na Zachód, powiedział kiedyś:

 

Tak jak niektóre religie na świecie twierdzą, że ateistą jest człowiek nie wierzący w Boga, który istnieje poza nim, tak my mówimy, że ateistą jest człowiek, który nie wierzy w samego siebie. My ateizmem nazywamy niewiarę we wspaniałość własnej duszy.

 

Przeżycie mistyczne może mieć także znaczenie dla etyki. Były prezydent Indii, RADHAKRISHNAN, powiedział: „Kochaj bliźniego swego, bo to ty sam jesteś swoim bliźnim. Iluzja tylko sprawia, że wierzysz, iż twój bliźni to ktoś inny, a nie ty sam”.

Również ludzie żyjący współcześnie, nie wyznający żadnej religii, mówią o przeżyciach mistycznych. Opowiadają, że nagle doznali czegoś, co określają jako „świadomość kosmiczną” lub „uczucie oceanu”. Poczuli się oderwani od czasu i ujrzeli świat „z punktu widzenia wieczności”.

 

Zofia uniosła się na łóżku. Musiała sprawdzić, czy wciąż ma ciało...

Czytając o Plotynie i mistykach, poczuła nagle, że zaczyna unosić się w powietrzu, wypłynęła przez okno i wzleciała wysoko nad miastem. Zobaczyła w dole ludzi na rynku, ale leciała dalej nad globem, na którym mieszkała, nad Morzem Północnym i Europą, nad Saharą i rozległymi stepami Afryki.

Cała planeta stała się nagle jakby jedną żywą osobą, a ta osoba była jakby samą Zofią. To ja jestem światem, pomyślała. Cały ogromny wszechświat, który często wydawał się jej niezgłębiony i straszny - to było jej własne ja. Wszechświat także i teraz był ogromny i majestatyczny, ale to ona sama była taka wielka.

Owo niezwykłe uczucie ustąpiło bardzo szybko, ale Zofia była pewna, że nigdy go nie zapomni. Miała wrażenie, że coś wyskoczyło z wnętrza jej głowy i wymieszało się z czymś innym, tak jak kropelka farby potrafi zabarwić cały dzban wody.

Kiedy to minęło, miała uczucie, jakby z bólem głowy obudziła się ze wspaniałego snu. Zofia z odrobiną zawodu stwierdziła, że nadal posiada ciało, które próbuje wstać z łóżka. Od leżenia na brzuchu i czytania wykładu Alberta Knoxa bolał ją kręgosłup, ale przeżyła coś, czego nigdy nie zapomni.

Wreszcie udało jej się stanąć na podłodze. Przedziurkowała kartki i wpięła je starannie do segregatora wraz z poprzednimi lekcjami. Wyszła przejść się po ogrodzie.

Ptaki ćwierkały, jakby świat został stworzony dopiero przed chwilą. Jasna zieleń brzóz rosnących za starymi klatkami dla królików była tak ostra, jakby Stwórca nie zakończył jeszcze mieszania kolorów.

Czy naprawdę mogła uważać, że wszystko jest boskim Ja? Czy mogła wierzyć, że nosi w sobie duszę, która jest „iskrą z ogniska”? Jeśli to prawda, to znaczy, że ona sama jest istotą boską.