Kurt Cobain


Kurt jak sam wtierdził nie pasował do tego świata...był inny niż wszyscy...

Niezwykłość Kurta polegała na jego zwykłości. Był prawdziwy. Miał trądzik, kilkudniowy zarost, przetłuszczone włosy, znoszone trampki i podarte dżinsy.

Nie uważał, by miał monopol na prawdę - to media wbrew jego woli zrobiły zeń "głos pokolenia".

Po prostu chciał być sobą. W jednym z wywiadów powiedział: "Na początku chciałem zachować anonimowość. Żałuję, że nie zrobiłem tego, co Black Francis, który tyle razy zmieniał nazwiska i pseudonimy ,że nikt nie wie, kim naprawdę jest. Chciałbym, żeby ludzie nie znali mojego nazwiska. Żebym któregoś dnia mógł zostać normalnym obywatelem."

Kurt - niepoprawny punkrockowy idealista - wierzył, że trupem stajesz się, gdy pełno cię w mediach...

Przed swoją samobójczą śmiercią zostawił list pożegnalny do swojej córeczki i do żony...list zaczyna się słowami "Do Body"...

"Do Body"

Mówię do was językiem doświadczonego prostaka, który zdecydowanie wolałby być zniewieściałym, infantylnym, wiecznie nie zadowolonym typem.
Dlatego też nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tego listu.
Wszystkie ostrzeżenia ze strony punk rocka w ciągu tych wszystkich lat, od czasu gdy po raz pierwszy zaznajomiłem się z tą tak zwaną etyką, związaną z niezależnością i z przyłączeniem się do społeczności okazały się jak najbardziej prawdziwe.
Już od zbyt dawna obce jest mi podniecenie płynące ze słuchania i tworzenia muzyki.
Od wielu lat towarzyszy mi poczucie winy, które trudno wyrazić słowami.
Kiedy stoimy za sceną gasną światła i w ciemności rozlega się maniakalny wrzask tłumu, nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na przykład na Freddiem Mercurym, który kochał uwielbienie mas i rozkoszował się nim.
To coś, co bezgranicznie podziwiam i czego zazdroszczę innym.
Chodzi mi o to że nie potrafię was oszukiwać. Nikogo z was. Nie byłoby fair, ani w stosunku do was, ani wobec mnie samego.
Najgorszą dla mnie zbrodnią byłoby oszukiwanie ludzi i udawanie, że doskonale się bawię i że sprawia mi to ogromną przyjemność.
Czasami czuję że powinienem przed wyjściem na scenę włączać stoper.
Próbowałem, naprawdę bardzo się starałem by móc to docenić i naprawdę tak jest Boże, uwierz mi, że tak naprawdę jest - ale to nie wystarcza.
Doceniam fakt, że wywieraliśmy wpływ na mnóstwo osób i pozwalaliśmy się bawić wielu, wielu z nich. Jestem chyba jednak jednym z tych narcystycznych osobników, którzy potrafią docenić wartość pewnych rzeczy tylko wtedy, gdy ich już nie ma.
Jestem zbyt wrażliwy.
Muszę być lekko odrętwiały, by odzyskać entuzjazm, który odczuwałem jeszcze w dzieciństwie.
W czasie naszych ostatnich trzech tras czułem się znacznie lepiej w towarzystwie wszystkich przyjaciół i fanów naszej muzyki, ale wciąż nie potrafię poradzić sobie z frustracją, poczuciem winy i empatią, którą odczuwam w stosunku do wszystkich ludzi.
We wszystkich z nas drzemie dobro, a ja po prostu za bardzo kocham ludzi.
Tak bardzo, że przez to odczuwam jeszcze większy smutek...jestem takim małym, smutnym nie potrafiącym niczego docenić facetem.
Jezu, człowieku! Dlaczego nie potrafisz po prostu się z tego cieszyć? Nie wiem !
Mam cudowną żonę, pełną ambicji i empatii... i córeczkę, która za bardzo przypomina mnie takiego, jakim kiedyś byłem.
Pełna miłości i radości, całuje wszystkich, których poznaje, bo wszyscy są przecież dobrzy i nikt nie zrobi jej krzywdy.
A to przeraża mnie tak bardzo, że niemal przestaję w ogóle funkcjonować.
Nie mogę znieść myśli, że Frances może stać się kiedyś godnym pożałowania, dążącym do samo destrukcji death rockerem, jakim stałem się ja.
Było mi dobrze, bardzo dobrze i jestem za to wdzięczny.
Ale już w wieku siedmiu lat zacząłem odczuwać nienawiść w stosunku do ludzi w ogóle...tylko dlatego że tak łatwo przychodzi im okazywać innym empatię.
Empatię! Chyba tylko dlatego, że kocham ludzi za bardzo i za bardzo ich żałuję.

Dziękuję wam bardzo z głębi mojego płonącego, skręcającego się z bólu żołądka za wasze listy i troskę przejawianą w ciągu tych ostatnich lat.
Jestem zbyt kapryśny, zwariowanym i ulegającym nastrojom.
Nie mam już w sobie ani trochę krzty pasji, więc pamiętajcie lepiej jest szybko wypalić się niż znikać powoli.
Pokój, miłość, empatia.

Kurt Cobain

Frances i Courtney, zawsze będę z wami. Courtney nie poddawaj się. Żyj dalej dla Frances dla jej życia, które będzie o wiele szczęśliwsze beze mnie...Kocham was, kocham was!