Horror w MPK wychodzi na światło dzienne

Od kilku miesięcy ze strony pracowników MPK Łódź napływały niepokojące wieści o dramatycznie pogarszającym się stanie łódzkiego taboru tramwajowego i auto­bu­so­we­go. Zdaniem pracowników nawet z nowych pojazdów wymontowuje się części, by użyć ich do bieżących remontów innych pojazdów, „oszczędza się” na podsta­wo­wych materiałach eksploatacyjnych (olej do silników, opony, żarówki), z braku zas­tęps­twa dopuszcza się do ruchu tabor niesprawny technicznie. Pogłoski te potwier­dzają coraz częstsze awarie, spóźniające się lub nieprzyjeżdżające wcale pojazdy, czy też autobusy i tramwaje, które w czasie jazdy wydają z siebie kakofonię dźwięków. O stanie czystości pojazdów i temperaturach w nich panujących nawet nie ma co wspominać.

Władze MPK wielokrotnie zapewniały Łodzian, iż stawiane spółce zarzuty o rażące zaniedbania i świadome stwarzanie zagrożenia zdrowia i życia pasażerów, są nie­praw­dzi­we, co więcej, domagano się od prasy sprostowania informacji o nie­pra­wi­dło­woś­ciach w firmie – zdaniem MPK - nieistniejących. Również wszelkiego rodzaju wad­li­we funkcjonowanie pojazdów zwykle tłumaczone były w sposób bardzo inte­re­su­ją­cy, dla przykładu sypiące się spod kół tramwaju iskry były rzecznik MPK rezo­lut­nie wyjaśnił naturalnym zjawiskiem oddawania do torów nadmiaru prądu. Na wła­dzach MPK wrażenia nie zrobiło ani dwukrotne urwanie się koła w miejskim autobusie, ani, również dwukrotne, oderwanie się silnika od tramwaju, ani nawet przełamanie się wózka tramwajowego na pół! Wszystkie te wydarzenia były zawsze kwitowane krót­ko jako przypadki losowe. Niestety, pogłoski o stanie łódzkich pojazdów, po­twier­dziły się.

Jak podały Ekspress Ilustrowany i Gazeta Łódzka, 8 lutego, zaniepokojeni licznymi sygnałami mieszkańców policjanci sprawdzili stan łódzkich autobusów. Spośród 40 zbadanych pojazdów 11 było w tak złym stanie technicznym, że natychmiast zatrzymano ich dowody rejestracyjne. Podkreślmy, ponad 25% pojazdów, które sprawdziła policja, a MPK DOPUŚCIŁO DO RUCHU (!) było niesprawnych i pod­róż nimi ZAGRAŻAŁA ZDROWIU I ŻYCIU PASAŻERÓW! W takiej sytuacji wiele do myślenia daje wypowiedź rzecznik MPK, Ireny Popoff, która wyniki kontroli uznała za SUKCES (!!!) MPK, a ponadto raczyła zakwestionować kompetencje policji mówiąc, iż zdaniem MPK podróż zatrzymanymi autobusami nie zagrażała bezpieczeństwu pasażerów. Czy ten sukces miał polegać na tym, że spodziewano się, iż odsetek zakwestionowanych po­jazdów będzie jeszce większy? Zrozumiałe jest, że rolą rzecznika jest m.in. dba­łośc o dobry wizerunek swojej firmy, ale nie powinien on przy tej okazji obrażać inteli­gen­cji odbiorców swoich komunikatów, bo skutek będzie odwrotny do zamierzonego.

Znane są problemy finansowe łódzkiego MPK wynikające z konieczności spłacania wielomilionowych kredytów, ale sposób, w jaki firma próbuje obniżyć koszty funkcjo­no­wa­nia jest niedopuszczalny. Oszczędzanie polegające na niewykonywaniu niez­będ­nych bieżących napraw prowadzi niejednokrotnie do obniżenia poziomu bez­pie­czeń­stwa i niemal zawsze do pogorszenia jakości świadczonych usług. Traci na tym wizerunek firmy. Maleją przez to szanse na społeczne przyzwolenie dla zwiększenia finansowania komunikacji publicznej przez budżet miasta i możliwości wprowadzenia jakiejkolwiek podwyżki cen biletów. A bez zwiększenia dopływu dodatkowych środ­ków nie da się wyjść z obecnej sytuacji, o jakimkolwiek rozwoju nie wspominając.

Zarząd Dróg i Transportu jako instytucja zamawiająca przewozy powinna lepiej kontrolować jakość kupowanych usług, tym bardziej, że finansuje je z publicznych pieniędzy. Nie powinno się płacić za kursy pojazdami nie spełniającymi minimum kryteriów dopuszczenia do ruchu, a w przypadku innych zaniedbań opłaty dla prze­woź­nika powinny być drastycznie obniżane. Inaczej nie wymusi się rzetelnego wy­peł­nia­nia swoich obowiązków zarówno przez Zarząd jak i szeregowych pracowników firmy. Jeżeli MPK posiada zbyt mało sprawnych autobusów, to może czas pomyśleć o wprowadzeniu konkurencyjnych przewoźników na ulice Łodzi?

Od władz miasta oczekujemy z kolei renegocjacji umów z MPK, tak, aby zawierały one skuteczniejsze mechanizmy wymuszające zapewnienie wymaganej jakości świad­czo­nych usług. Z drugiej strony miasto musi zapewnić środki finansowe na pokrycie uzasadnionych kosztów funkcjonowania firmy. Wspomniane problemy finansowe nieodłącznie wiążą się bowiem z polityką naszych władz wobec transportu publicznego. Byłoby nadużyciem obwinianie za obecny stan wyłącznie MPK. Komuni­ka­cja zbiorowa jest od wielu lat niedofinansowana, co przejawia się w coraz wiekszej degradacji infrastruktury, a ostatnio także taboru. Brakuje środków na zwykłe odtworzenie posiadanego majątku. Bez radykalnej zmiany tej polityki nie rozwiążemy pojawiających się problemów. Tylko czy mamy pomysły jak to zrobić i odwagę żeby wcielić je później w życie? Może nadszedł czas, żeby sprawą zajęli się profesjonaliści od transportu, ekonomii i marketingu?

Stan łódzkich tramwajów i autobusów jest fatalny – o tym wiadomo już od daw­na. Cieszy, że łódzka policja wreszcie stwierdziła to w sposób obiektywny. Przeraża natomiast beztroska władz MPK, które najwyraźniej za nic mają sobie zdrowie i życie ludzi, skoro dopuszczają do ruchu niesprawne pojazdy. Pokrętne próby wytłu­ma­cze­nia przez rzecznika zaistniałej sytuacji należy odebrać w tym kontekście jako co najmniej niestosowne. I jak zwykle rodzi się pytanie: czy musimy czekać na jakiś poważny wypadek, aby władze miasta wreszcie zajęły się problemem?


Łódź: 10 lutego 2005


| Aktualności | Stowarzyszenie | Projekty | Publikacje | Inwestycje | Technika | Historia |
 
© IPT-2004 - Łódzka Inicjatywa na Rzecz Przyjaznego Transportu (Ostatnia aktualizacja 2005-02-10)