Pisali o Łodzi -  Julian Tuwim / Władysław Broniewski / Agnieszka Osiecka / Aneta Micielska
Jan Brzechwa
/ Wł. St. Reymont  / Jan Sztaudynger / Zofia Kulikowska  / David Lynch

Edward Pągowski / Marek Koralun

NAGRODA

Czas akcji:  Jest początek grudnia, jakoś z rana 
Miejsce:   Przedmieście Łodzi, „Helenówkiem” zwane 
W kierunku stacji Łódź - Żabieniec, tu  od Zgierza
Powoli, dudniąc, pociąg towarowy zmierza
Nie widzi go z szosy, nie słyszy dudnienia, 
Kto za kierownicą, w objęciach zmęczenia   

Rogatki nie spuszczono Napis: „Uszkodzona” 
A chociaż tablica prosto umieszczona 
Dostrzec ją trudno, nikt się nie spodziewa 
Pociągu, który nagle wyjedzie zza drzewa, 
Zza krzewów, co cień dają działkowym ogródkom    

Wybiegam więc na szosę, by zapobiec skutkom 
Być może - katastrofy ! Uniesioną dłonią
Wstrzymuję bieg pojazdów, gdy dzwonki nie dzwonią !  

. . .
Posłusznie stają ! Gestem drugiej ręki
Wskazuję w prawo,  skąd żelazne dźwięki,
I lokomotyw niskie, nosowe buczenie: 
-  Buuuuu…!!

                     Uff, minęło wreszcie zagrożenie !
Wąż ciężkich pudeł mozolnie się toczy    

. . .
Tu po mnie nic Więc idę, tam, gdzie niosą oczy
To znaczy Mam dzisiaj plany krajoznawcze: 
Muzeum Włókiennictwa. Tam wkrótce zobaczę
Jak z włókna - nić, a z tej, jak później robią tkacze
Tkaninę: Gładką, lub we wzory przeciekawe
Na krosnach

                        O, te setkę lat już mają prawie
Tuż obok stoją nowsze przeróżne maszyny
Na których robić można dzianiny, włókniny 

A w górnej sali są wytwory ręcznej pracy:
Podwójną nicią, która z czasem barw nie traci
Portret wykonać można, pejzaż, albo temat
Paryski

                Szkoda, że zdolności takich nie mam
. . .
Podsumowując dzień, powiedzieć śmiało mogę
Że refleks mój poranny został nagrodzony !

Na Dworzec Kaliski czas, już w powrotną drogę
W domu opowiem, jak Haftem byłem zachwycony 

Marek Koralun
Po powrocie z Miasta Łodzi
Grudzień 2007

***

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ŁÓDŹ JAKIEJ NIE ZNAŁEM

 

Pragnę napisać wiersz na temat Łodzi
Lecz brak odwagi jakoś... Zrozumiałe…
Sam fakt, że Julian Tuwim stąd pochodzi
Poskramia moje marzenia zuchwałe…         

*

Czerwcowy dzień. Godzina chyba trzecia rano
I cienki sierp księżyca na tle jasnej zorzy
Sennym spojrzeniem ogarniam Łódź różaną
I myślę sobie: Wstać, czy znowu się położyć?

Na wschodzie Wenus… Pod nią Miasta panoramę
Z księżycem zawieszonym nisko nad Bedoniem
(Gdzie Julek na wakacje jeździł ze swą Mamą)
Dziś mam przed sobą stojąc na którymś balkonie… 

„Łódź  - miasto kominów”… Więc szukam ich wytrwale
Lecz widzę tylko pochylonych masztów czwórkę:
Niczym żurawie senne stoją we mgle białej…
Ach, nie! One nie strzegą jakiegoś podwórka 

Na nich po zmierzchu biała iskra się rozjarzy
Gdy WIDZEW z GOŚĆMI rozgrywać będzie spotkanie
(Jako Gość będę trzymał stronę Gospodarzy
Choć nie znam się na piłce, mówiąc między nami…)  

A bliżej… kratka ulic, niczym szachownica
Zieleni oazami urozmaicona
Tych drzew nie widać, idąc Piotrkowską ulicą
A przecież Łódź - istotnie -  miastem jest zielonym!  

Wystarczy wejść do Parku Sienkiewicza
Tak blisko od Śródmieścia murów szarych
I już usłyszeć można śpiew słowiczy
A nie tramwajów zgrzyt… Po prostu nie do wiary ! 

*

Dziś znowu jestem gościem MIASTA  ŁODZI
Miasta, co Czterech Kultur spadkobiercą
Czas sentymentu mego nie ochłodził
Do miejsc, które wciąż ciepłe w moim sercu

Do ulic, księgarń, parków, pałacyków
Secesji domów minionego wieku
Do przedmieść wolnych od reklamy krzyku
Gdzie zieleń sosen do nas się uśmiecha   

I wreszcie (choć graniczy to z banałem;
Czytelnik wcale nie jest tu bez racji) - 
O Ludziach myślę, których dziś poznałem
Tu, gdzieś… w okolicach ulicy Tkackiej…   

Ukończone w Gdańsku, z opóźnieniem
Lipiec 2007
Marek Koralun
Dedykowane L. i B. z ulicy Tkackiej, których tak naprawdę poznałem przed laty