Pisali
o Łodzi - Julian Tuwim /
Władysław Broniewski /
Agnieszka Osiecka / Aneta Micielska / |
"Łódź się budziła.
(...) Pierwszy
wrzaskliwy świst fabryczny rozdarł ciszę wczesnego poranku, a za nim we
wszystkich stronach miasta zaczęły się zrywać coraz zgiełkliwiej inne i darły
się chrapliwymi, niesfornymi głosami niby chór potwornych kogutów, piejących
metalowymi gardzielami hasło do pracy.
Olbrzymie fabryki; których długie, czarne cielska i wysmukłe szyje-kominy
majaczyły w nocy, w mgle i w deszczu - budziły się z wolna, buchały płomieniami
ognisk, oddychały kłębami dymów, zaczynały żyć i poruszać się w ciemnościach,
jakie jeszcze zalegały ziemię.
Deszcz drobny, marcowy deszcz pomieszany ze śniegiem, padał
wciąż i rozwłóczył nad Łodzią ciężki, lepki tuman; bębnił w blaszane
dachy i spływał z nich prosto na trotuary, na ulice czarne i pełne grząskiego
błota, na nagie drzewa, przytulone do długich murów, drżące z zimna,
targane wiatrem, co zrywał się gdzieś z pól przemiękłych i przewalał się
ciężko błotnistymi ulicami miasta, wstrząsał parkanami, próbował dachów
i opadał w błoto, i szumiał między gałęziami drzew, i bił niemi w szyby
niskiego, parterowego domu, w którym nagle zabłysło światło."
"(...)
Piotrkowską, ciągnęli sznurami z bocznych ulic i tłoczyli się na trotuarach
tym ciężkim ruchem masy, która z biernością poddaje się wszelkiemu parciu;
robotnice w cudacznych jaskrawych kapeluszach, w sukniach do figury, w jasnych
pelerynkach, to znowu w chustkach kraciastych na ramionach, z włosami gładko
przyczesanymi i świecącymi pomadą i szpilkami złotymi, czasem wetkniętym
sztucznym kwiatkiem, dreptały wolno, rozpierając się łokciami w tłumie,
ochraniając często w ten sposób sztywne; mocno wykrochmalone suknie albo
rozpięte nad głowami parasolki, które jak wielkie motyle o tysiącach barw
chwiały się nad tą szarą, wciąż płynącą rzeką ludzką, wzbierającą
po drodze nowymi przypływami z bocznych, poprzecznych ulic."
"(...)Była
to zbieranina, śmietnik wszystkich stylów stosowanych przez murarzy, najeżona
wieżyczkami, oblepiona sztukateriami, które wciąż oblatywały, pocięta tysiącami
okien, pełna kamiennych balkonów, kariatyd, facjatek niby ozdobnych, balustrad
na dachach, wspaniałych bram, gdzie szwajcarowie w liberii drzemali w
aksamitnych fotelach (...)"
(-) Władysław Stanisław Reymont
Ja chcę, żeby moja Łódź rosła, żeby
miała pałace wspaniałe, ogrody piękne, żeby był wielki ruch, wielki handel i
wielki pieniądz.
Władysław Reymont, Ziemia obiecana