Pisali o Łodzi -  Julian Tuwim / Władysław Broniewski / Agnieszka Osiecka / Aneta Micielska
Jan Brzechwa
/ Wł. St. Reymont  / Jan Sztaudynger / Zofia Kulikowska  / David Lynch

Edward Pągowski / Marek Koralun

Łódź

Gdy kiedyś czołem dosięgnę gwiazd
I przyjdzie chwały mej era,
Gdy będzie o mnie kilkaset miast
Sprzeczać się, jak o Homera,

Gdy w Polsce będzie pomników mych
Więcej niż grzybów po deszczu,

I w każdym mieście zacznie się krzyk:
"Ja Ciebie wydałem, wieszczu!"-

Niechaj potomni przestaną snuć
Domysły "w sprawie Tuwima",
Bo sam oświadczam: mój gród - to Łódź,
To moja kolebka rodzima!

Niech sobie Ganges, Sorrento, Krym
Pod niebo inni wynoszą,
A ja Łódź wolę! Jej brud i dym
Szczęściem mi są i rozkoszą.

Tu, jako tyci od ziemi brzdąc,
Zdzierałem portki i buty,
Tu belfer, na czym świat stoi klnąc,
Krzyczał: "Ty leniu zakuty!"

Tu usłyszałem burz pierwszych grom
I pierwsze muzy szelesty!
(Do dzisiaj stoi ten słynny dom:
Andrzeja, numer czterdziesty.)

Tu przez lat dziesięć, co drugi dzień,
Chodziłem smętnie do budy,
Gdzie jako łobuz, pijak i leń
Słynąłem, ziewając z nudy.

I tu mi serce na wieczność skradł
Ktoś cichy i modro-złocisty,
I tu przez siedem ogromnych lat
Pisałem wiersze i listy.

Nawet mizerne wiersze me
Łódź oceniła najpierwsza,
Bo jakiś Książek drukował mnie
Po dwie kopiejki od wiersza.

Więc kocham twoją "urodę złą",
Jak matka niedobrą - dziecinę,
Kocham twych ulic szarzyznę mdłą,
Najdroższe miasto na świecie!

Zaszwargotanych zaułków twych
Kurz, zaduch, błoto i gwary
Piękniejsze są mi niż stolic szych
I niż paryskie bulwary!

Śmieszność twa łzami przyprósza mi wzrok,
Martwota okien twych ślepych
I czarnych ulic handlarski tłok,
I uszargany twój przepych.

I ten sterczący głupio "Savoy",
I wyfioczone przekupki,
I szyld odwieczny: ?Mużskij portnoj,
On-że madam i pszerupki".

                             (-) Julian Tuwim

Matka

   Jest na łódzkim cmentarzu,
   Na cmentarzu żydowskim,
   Grób polski mojej matki,
   Mojej matki żydowskiej.

   Grób mojej Matki Polki,
   Mojej Matki Żydówki,
   Znad Wisły ją przywiozłem
   Nad brzeg fabrycznej Łódki.

   Głaz mogiłę przywalił,
   A na głazie pobladłym
   Trochę liści wawrzynu,
   Które z brzozy opadły.

   A gdy wietrzyk słoneczny
   Igra z nimi złociście,
   W Polonię, w Komandorię
   Układają się liście.

II
   Zastrzelił ją faszysta,
   Kiedy myślała o mnie, 
   Zastrzelił ją faszysta,
   Kiedy tęskniła do mnie.

   Nabił - zabił tęsknotę,
   Znowu zaczął nabijać,
   Żeby potem... - lecz potem
   Nie było już co zabijać.

   Przestrzelił świat matczyny:
   Dwie pieszczotliwe zgłoski,
   Trupa z okna wyrzucił
   Na święty bruk otwocki.

   Zapamiętaj, córeczko!
   Przypomnij, późny wnuku!
   Wypełniło się słowo:
   "Ideał sięgnął bruku".

   Zebrałem ją z pola chwały,
   Oddałem ziemi-macierzy...
   Lecz trup mojego imienia
   Do dziś tam jeszcze leży.

                                         (-) Julian Tuwim

 

Do krytyków

A w maju
Zwykłem jeździć, szanowni panowie,
Na przedniej platformie tramwaju!
Miasto na wskroś mnie przeszywa!
Co się tam dzieje w mej głowie:
Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,
Wesoło w czubie i w piętach,
A najweselej na skrętach!
Na skrętach - koliście
Zagarniam zachwytem ramienia,
A drzewa w porywie natchnienia
Szaleją wiosenną wonią,
Z radości pęka pąkowie,
Ulice na alarm dzwonią,
Maju, maju! - -
Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju,
Wielce szanowni panowie!...


                                         (-) Julian Tuwim



Julian Tuwim przenosząc się z Łodzi do Warszawy tak pisał o mieście swojego dzieciństwa  :


Nie miałem serca do Warszawy,
Gdy opuszczałem miasto Łódź...
Kamienie lepiej w Łodzi tłuc,
I po cóż jechać do Warszawy...

                                                                (-) Julian Tuwim