Artykuły:
>Po co to komu?
>Wybór artysty
>Przed i po
>Różne
>Pieprzenie
>Ble, ble, ble
>Olśnienie
>(sic)!
>O zachowaniu
>Lament
>Początek
>Coś o niczym
>Nurtujący nurt,czyli często zadawane pytania
>Boli, nie boli...
>Unikatowe dzieło sztuki
>Dorosła dojrzałość
>Pieprzenia ciąg dalszy, czyli dupy trucie
>Żółtaczka, HIV i inne przyjemności
>Ruchome piaski
>Ryba znaczy Szatan?!
>S(t)ymulator >Tatuaż z surówkami na wynos 100g 20 zł !NEW! >"Mamo, daj na tatuaż..." !NEW! >Machineria !NEW! >KONFESJONAŁ !NEW! >Fajnie jest być głupkiem !NEW!
Sylwetka:
>IFs
>Qui_Gon
>Chris
>Ponton
>Filo

Olśnienie

   Pisząc kolejny artykuł, doznałem pewnego olśnienia. Czy tak naprawdę ktoś pyta się przyszłego posiadacza tatuażu, czym dla niego będzie akurat ten wzór? Nie mówię tutaj o totalnym natręctwie i dobitnego wypytywania, dlaczego tak a nie inaczej. Ale jak głębokie jest pojęcie czyjegoś estetyzmu? Tatuażysta powinien patrząc na osobę widzieć czy dany motyw pasuje do osoby czy nie koniecznie. Ja wiem, że sam sobie zaprzeczam, ponieważ wcześniej głosiłem liberalne poglądy a nagle chce przyporządkować każdemu tatuaż. Nie oto mi chodzi. Jeżeli mamy przedstawiciela jakiejś subkultury to powinniśmy wiedzieć, jakie są charakterystyczne dla niej motywy. I tak np. metal będzie unikał krzykliwych kolorowych wzorów i raczej zainteresują go jakieś bestie i biomechanika. Natomiast nazywana tak przeze mnie kultura kiczu i plastiku wybierze raczej tribale i kolorowe, żywe motywy. Oczywiście ma się to nijak do osobistych upodobań każdego klienta. Powyższych kilka zdań w tym przypadku nie ma najmniejszego sensu. Ale czy do końca? To, co piszę to prywatna refleksja a nie udowodniona naukowo regularność. Zmierzam do tego, aby przedstawić kolejny problem, z jakim borykamy się w tej tematyce. Brak czasu i indywidualnego podejścia do człowieka. Ja wiem, że nie zawsze jest czas, aby dokonać dokładnej i wnikliwej analizy psychologicznej, w pełni to rozumiem. Jednak apeluję o odrobinę uwagi. Spotykałem kilkakrotnie ludzi, którzy za namową tatuażystów popełnili życiowy błąd i teraz się wstydzą tego tatuażu. Twierdzą, że pełni zachwytu i podnieceni z powodu czegoś nowego nie myśleli logicznie i dali się zmanipulować. A to kosztuje. Przecież te 10 minut rozmowy na temat wzoru nikogo nie zbawi. Można je poświęcić na rozmowę, która dla tatuażysty znaczy tyle, co nic natomiast dla tego człowieka może to być życiowa decyzja. Nasze społeczeństwo jest nadal zacofane i ksenofobiczne. Jeśli ktoś przychodzi i decyduje się na tatuaż na dłoni, to co wtedy następuje? Jedni zacierają nogi i ręce, bo taki tatuaż jest ze względu na stopień trudności droższy. Znowu chcę przeprowadzić małą symulację w stylu „co by było gdyby...”
   Mamy (niech nazywa się załóżmy Franek) człowieczka w wieku 19 lat. Jest średnio zamożny, ale jakoś uskładał na ten wymarzony tatuaż. Uparł się, że ma to być smok na zewnętrznej części dłoni. Tatuażysta nie odmówił i wytatuował upragniony motyw. Franek wzorowym uczniem nie był, więc studia to nie dla niego. No, ale cholerne WKU nie daje żyć, więc trzeba się na jakiś przetrwalnik zaczepić. Idzie do jednego ze znamienitych typów uczelni, jakim jest policealne studium. Był na komisji wojskowej powtórnie i ucieszył się niezmiernie, iż z kategorii A zrobiła mu się D. Został skierowany na badania do psychologa gdzie też trochę naściemniał, przez co dostał skierowania na badania do specjalistycznego ośrodka. Na badaniach się nigdy nie stawił, a za szkołę płacić trzeba. Starzy nie chcą dawać kasy, no bo syn jest w wieku czynnym zawodowo i na dodatek uczy się zaocznie więc czemu ma siedzieć w domu i zbijać bąki. Trzeba by poszukać jakiejś pracy. Znalazł interesujące ogłoszenie zgodne z jego kwalifikacjami, złożył CV i został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Tam okazało się, że ma najlepsze predyspozycje do podjęcia takiej pracy. Niestety kierownik do spraw rekrutacji powiedział, że no może on i się nadaje, ale niestety nie chce widzieć w swojej firmie żadnych „patologii”. Nie wyjaśnił, co rozumie pod pojęciem patologii, ale Franek nie był konfliktowym osobnikiem, więc udał się w inne miejsce, aby tam próbować swoich sił. W kolejnej firmie sekretarka już na wstępie odmówiła przyjęcia jego papierów dając dobitnie do zrozumienia, co jest przeszkodą. Pomyślał, że kierowca nie będzie miał problemów z tego typu rzeczami, więc chciał zrobić prawo jazdy. I tu spotkał go kolejny zawód, ponieważ ze względu na orzeczenie wojskowego psychologa nie przeszedł pomyślnie badań. Cholera, co dalej robić? Starzy cisną, że obibok a w szkole to już się pokazać nie mogę i straszą mnie procesem. Wiem!!! Supermarket. Kicha niestety. Tutaj prezencja również ma znaczenie. Nie chcieli go przyjąć nawet na magazyn, aby tam sobie spokojnie tyrał i nikt go nie widział z kupujących. No to może jakiś Fast food. Ale tym razem odwalimy cwaniaczka i zasymulujemy problemy z tą ręką, oparzenie np. Tym razem się udało, a jak szef się przyzwyczai to mu się to pokaże i będzie wszystko dobrze. Po 2 miesiącach nadeszła chwila prawdy, czas zdjąć opatrunek. Nie poszło to wszystko zgodnie z oczekiwaniami, ponieważ Franek dostał dyscyplinarkę i miał przez to bubla w dokumentach. Szkoła dała o sobie znać i do Franka zapukał komornik. Udał się nasz bohater do zatrudniaka, może tam coś będzie. Zajął swoje miejsce w niekończącej się kolejce do nikąd. Po 2 miesiącach stania w kolejce i ciągłego odprawiania z kwitkiem zaczął miewać stany lękowe i depresyjne, zaczął pić na umór. Nagle doznał olśnienia!!! Kiedyś kolega opowiadał o wywabianiu tatuażu kwaskiem cytrynowym i stopniowym wydrapywaniem tatuażu. Na początku szło nawet nieźle, tak przypuszczał. Bolało jak cholera, ale trzeba się poświęcić dla sprawy. Po kolejnym zbiegu, rano zobaczył na ręku siną plamę. Pomyślał, że to czasowy efekt uboczny i po jakimś czasie to przejdzie. Nie chciało przejść. Ręka bolała coraz gorzej i gdy któregoś dnia zemdlał matka wezwała pogotowie. Franek obudził się w szpitalu, lekko oszołomiony. Słyszał od lekarza, że przeżyje i że wszystko dobrze się skończyło. Pomyślał, że jak tylko stąd wyjdzie to będzie musiał bardziej uważać i zwracać uwagę na higienę, kiedy będzie usuwał tatuaż. Poczuł silne swędzenie na miejscu gdzie znajdował się tatuaż. Odruchowo sięgną ręką, aby się podrapać i zamarł. Jego ręka zaczynała się dopiero od łokcia w górę.
   Ta historyjka jest całkowicie fabularna. Mogła się skończyć inaczej. Franek mógł znaleźć przyzwoitą robotę, nieźle zarabiać a stare, grube pryki mogłyby się okazać szałowymi blondynkami otwartymi na wszelkie modyfikacje ciała. Ale powiedzcie sami, ile razy w życiu się zdarza taki szef? Niech to opowieść stanie się kolejnym przesłaniem, że tatuaż to zajebista odpowiedzialność. Musiałem użyć tak dobitnego sformułowania, ponieważ nie wiem jak już bardziej to podkreślić. Mam tylko cichą nadzieję, że moje proroctwo dotrze do was wreszcie i zaczniecie myśleć, co robicie.
Nikt nie wymaga, od tatuażysty biegłej znajomości ani zgłębiania NLP (neurolingwistyczne programowanie) oraz analizy transakcyjnej np. jednak każdy, kto decyduje się wykonywać jakiś zawód, w którym może dojść do zagrożenia życia powinien wiedzieć jak odnieść się do potencjalnego klienta. Jeśli nawet go zniechęcimy teraz, to on i tak, jeśli będzie nadal chciał, wróci do was. To nie zmniejszy waszego zysku a podniesie renomę. Jeśli będziecie, choć w kilku procentach psychologami możecie pomóc wielu ludziom a to jest ideą tatuażu jak mniemam. Doprawdy, nie bójcie się myśleć, to nie boli.

Dante

07 III 2007
by Dante
800x600 or ++
IE, Opera, Netscape, Mozilla i inne...

Dante:
GG: 4462987